Szczecinianie uwielbiają żywą szopkę przed kościołem Najświętszego Serca.
- Od kiedy wnuki podrosły co roku przyjeżdżamy tutaj, żeby dzieci mogły jak Pan Jezus przyszedł na świat - mówi pani Halina z Pogodna. - Chociaż najbardziej to podobają im się zwierzątka.
Tych na pewno nie zabraknie i w tym roku.
- Będą oczywiście owieczki, kozy, kury, kaczki, gołębie - wylicza ks. Mariusz Sokołowski, który od dwóch lat opiekuje się szopką. - Miały być też wielbłądy, ale niestety jeden z nich niedawno zdechł a drugi źle znosi samotność. Myśleliśmy, też o lamie ale stwierdziliśmy, że za bardzo „pluje” i ludziom mogłoby się to nie spodobać.
Tradycyjnie w szopce zasiądzie święta rodzina złożona z młodych parafian.
- Mam nadzieję, że uda nam się jak co roku, chociaż na chwilę zdobyć „żywego Jezuska” - mówi ksiądz.
Żywą szopkę będzie można oglądać w pierwszy i drugi dzień świąt w godz. od 9 do 17 przed Sanktuarium Najświętszego Serca Jezusa na pl. Zwycięstwa.
Żywa szopka po raz pierwszy stanęła w centrum przed kościołem 12 lat. Jej pomysłodawcą był ksiądz Stanisław Gładysz. O pomoc zwrócił się wtedy do jednej z firm, w której akurat pracował Adam Słabkowski. Młody mężczyzna chętnie zaangażował się w pracę, choć początkowo nie zdawał sobie sprawy ze skali przedsięwzięcia.
- Myślałem, że chodzi o taką małą szopkę, do postawienia w kościele - wspomina. - Więc kiedy poproszono mnie o jej zaprojektowanie, taką właśnie narysowałem. Kiedy ksiądz Gładysz przyszedł to zobaczyć, pokręcił tylko głową i wyjaśnił, że to ma być duża szopka z żywymi zwierzętami.
Zdziwiony, ale pan Adam oczywiście wziął się ostro do roboty. Początkowo było trochę problemów z tym, jak ustawić taką sporą konstrukcję na betonowych schodach, bez możliwości zamocowania jej w podłożu czy w ścianach. Metodą prób i błędów udało się ostatecznie wypracować sposób, żeby szopka była stabilna i bezpieczna. Oprócz tego co roku pan Adam wprowadza różne innowacje architektoniczne.
- Co roku zawsze trochę improwizujemy - wyjaśnia. - Wiele zależy też od materiałów jakie dostajemy. Nie zawsze wszystko jest tak, jak byśmy chcieli, ale bardzo się staramy.
Od kilku lat pan Adam nie mieszka w Szczecinie. Mimo to nadal co roku przyjeżdża tu na kilka dni przed Bożym Narodzeniem spod Połczyna, gdzie z żoną prowadzi gospodarstwo, żeby postawić szczecinianom żywą szopkę.
- Najśmieszniejsze jest to, że sam nigdy nie widziałem swojej szopki już w tej ostatecznej formie: ze zwierzętami i świętą rodziną, bo na święta oczywiście wracam do domu - mówi pan Adam. - Ale zawsze przez te dwa dni bardzo się stresuję, czy na pewno wszystko wypadło dobrze.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?