Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwa oblężenia, dwa dramaty

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Huk dział, pożary, gruzowisko, podkopy minerskie – tak wyglądał Szczecin w drugiej połowie XVII wieku. Gród Gryfa przeżył wówczas dwukrotnie oblężenie.

Słynny potop szwedzki, który nawiedził Polskę, ogarnął również Pomorze. W 1659 roku pod Szczecinem pojawili się Brandenburczycy i wykorzystując klęskę Szwedów, uderzyli na miasto. Na szwedzkim Pomorzu wraz z armią elektorską (na ich czele stał hrabia Christopher Dohna), pojawiły się silne oddziały cesarskie pod dowództwem generała Ludwika de Souches.

XVII-wieczna sztuka wojenna w zachodniej Europie w szczególny sposób traktowała oblężenie. Jednym ze sposobów w jaki próbowano zdobyć miasta było wykonanie podkopów. Budowano tzw. galerie, by wysadzić mury okalające miasto. W odpowiedzi obrońcy przystępowali do budowy kontrgalerii. Gdy przeciwnicy spotykali się pod ziemią dochodziło do zaciętej walki i wysadzenia podkopu. Następnym sposobem na zdobywanie miast były szturmy. Działa ostrzeliwały mury, a w tym samym czasie wojska zbliżały się do umocnień wroga. Służyły do tego aprosze, czyli rowy oblężnicze, umożliwiające atakującym dojście do obleganej twierdzy, przy jak najmniejszych stratach w ludziach.

Wreszcie trzeci sposób, który zajmował dużo czasu, ale minimalizował straty. Polegał na długotrwałej blokadzie. Oblegający musieli odciąć zaopatrzenie, aby zmusić obrońców do poddania się.

Sprzymierzeni rozpoczęli oblężenie Szczecina 26 września 1659 roku, w dwa tygodnie po zdobyciu Dąbia. Z pozoru walka wydawała się mieć jednostronny przebieg. Oddziały cesarsko–elektorskie miały zdecydowaną przewagę nad załogą miasta, która liczyła zaledwie 2,5 tysiąca żołnierzy szwedzkich. Do obrony stanęło również 11 kompanii mieszczańskich. Słabą stroną obrońców było złe zaopatrzenie w proch strzelniczy.

– Szczecin był ufortyfikowany, ale umocnienia nie były szczytem ówczesnych możliwości technicznych – mówi Anna Bartczak z Muzeum Historii Szczecina. – Szwedzi wykorzystali średniowieczne mury. Mimo to Szczecin nie należał do miast, które można było łatwo oblegać. Leżał nad rzeką i jak się potem okazało to miało kapitalne znaczenie dla przebiegu operacji. Szczecin pod panowaniem szwedzkim nie czuł się najgorzej, skoro, gdy elektor brandenburski chciał go opanować, mieszczanie bronili się zażarcie, wybierając Szwedów.

To właśnie pozostawienie wolnej drogi wodnej do Szczecina umożliwiło dowóz zaopatrzenia do miasta. Amunicja i żywność docierały bez przeszkód.

Cesarscy żołnierze zajęli południowy odcinek miasta, Brandenburczycy z kolei atakowali od północy. Szturmy były jednak mało skuteczne, brakowało wyraźnie ducha walki. Nie można było tego powiedzieć o stronie przeciwnej. Szwedzka załoga wykonywała liczne wypady na pozycje wroga. Do jednego z najskuteczniejszych doszło 16 listopada. Około 1000 żołnierzy szwedzkich zdobyło śmiałym wypadem obóz oblegających i wzięło do niewoli wielu wyższych oficerów. Oblegający stracili blisko połowę sił. Musieli odstąpić od oblężenia. Nie bez znaczenia była zaraza, która wystąpiła wśród wojsk sprzymierzonych oraz konieczność kwaterowania w fatalnych warunkach atmosferycznych.

Ostatecznie kres działaniom wojennym położył pokój w Oliwie, który zawarto w 1660 roku. Po prawie 20 latach miasto znów stało się areną zmagań militarnych. Brandenburgia sprzymierzona z Danią, Holandią, księstwem Lüneburg i Brunszwikiem podjęła wojnę ze Szwecją. Nad Szczecinem ponownie zawisło widmo oblężenia. W 1676 roku pod miasto zaczęły zbliżać się siły elektorskie. Tym razem Brandenburczycy, nauczeni doświadczeniem poprzedniego oblężenia, rozpoczęli atak bardzo rozważnie. Brandenburska flota zablokowała wszystkie drogi wodne, łączące Szczecin z morzem. Pierwsza próba oblężenia rozpoczęła się w sierpniu 1676 roku. Szybko jednak zrezygnowano i Szczecin był jedynie blokowany.

Działania wznowiono w lipcu 1677 roku. Ataki na miasto rozpoczęły się z trzech kierunków: od południa, północy i wschodu. Miasto przeżyło sześciomiesięczne oblężenie, połączone z bombardowaniem przez najcięższą ówczesną artylerię. Zniszczenia były ogromne, około połowa zabudowy legła w gruzach.

Szczególnie dotkliwie ucierpiał rejon ulic: Grodzkiej, Łaziebnej, Staromłyńskiej i Tkackiej. Ogień dział ułatwiał postępy w terenie. Brandenburczycy zajęli Szaniec Gwiaździsty. W grudniu, w wyniku intensywnych prac inżynieryjnych, podczas których stosowano podkopy minerskie, oddziały elektorskie zdobyły zewnętrzne umocnienia. To zdecydowało o losie miasta, tym bardziej, że szeregi obrońców znacznie stopniały. Pod koniec oblężenia liczyły zaledwie 300 żołnierzy szwedzkich. Po wyczerpaniu wszystkich możliwości obrony 26 grudnia 1677 roku Szczecin skapitulował.

Szwedzi uzyskali jednak bardzo dobre warunki kapitulacji. Załoga mogła bezpiecznie opuścić miasto wraz z uzbrojeniem, miasto uzyskało zaś obietnicę uniknięcia rabunku. Brandenburczycy nie utrzymali się jednak długo w mieście. Na mocy postanowień pokoju w Saint Germain musieli zwrócić Szwecji większość zajętych terytoriów, w tym i gród Gryfa, który powrócił pod opiekę króla szwedzkiego w 1679 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto