- Jak zaczęła się pańska przygoda z kulturystyką?
- Mając 15 lat wybrałem się z kolegą na siłownię poćwiczyć, sprawdzić jak to jest. Trafiliśmy do klubu "Arnie" na Słonecznym. Tam zobaczył mnie trener, po kilku spotkaniach okazało się, że mam bardzo dobre warunki do kulturystyki. Zacząłem ćwiczyć z nastawieniem na kulturystykę i nabierałem masy.
- Duży pan urósł?
- Nawet bardzo, w szczycie formy miałem 130 kg wagi - same mięśnie, zero brzucha. W Polsce nie mogłem dostać swojego rozmiaru ubrań. Musieliśmy z ojcem jeździć do Niemiec do sklepów dla puszystych.
- Używał pan odżywek?
- Kiedy zaczynałem w Polsce nie było jeszcze preparatów wspomagających. Moją odżywką były 2 litry mleka dziennie.
- Zdarzały się wypadki?
- Raz widziałem, gdy na kolegę spadła 180 kilogramowa sztanga. Zgniotła mu bark, zemdlał, ale uratowaliśmy go. Na zawodach sztangi po 200 kg łamią zawodnikom żebra. Takie rzeczy zdarzają się często, ale trzeba znać swoje możliwości, wtedy nic nie grozi.
Więcej w czwartkowym wydaniu MM Moje Miasto - Dąbie.
Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?