Droga mamo, drogi tato na Przystanku Woodstock jest bezpiecznie

Dla wielu osób to najbardziej oczekiwane wydarzenie w roku. Jeśli stoisz przed dylematem - pozwolić swojemu nastolatkowi pojechać do Kostrzyna, spać na największym polu namiotowym w Polsce, tarzać się w błocie, obcować z kompletnie nieznajomymi osobami to... tak. Przystanek Woodstock to najbezpieczniejsza impreza masowa w Polsce.

PRZYSTANEK WOODSTOCK 2011 PROGRAM

Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim dlatego, że hasła "Miłość, Przyjaźń, Muzyka" na Przystanku Woodstock działają. Naprawdę działają. Podobnie jak styczniowe finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - Przystanek Woodstock to doskonały przykład "pospolitego ruszenia". W Kostrzynie każdy, dosłownie w ciągu kilku chwil, staje się przyjacielem. Ludzie naprawdę dbają o siebie. Pomagają sobie nawzajem. Dzielą się wodą, jedzeniem. Tam zaczynają się znajomości, trwające latami. Rodzą się wielkie miłości. Muzyka, beztroska zabawa, taplanie w błocie, warsztaty Akademii Sztuk Przepięknych, budowanie gigantycznego fortepianu, wspólne oglądanie filmów (w tym roku m.in. "Katyń" Andrzeja Wajdy).

Warunki na Przystanku Woodstock są... trudne. Ale jest na nim stosunkowo bezpieczne. Praktycznie nie ma ofiar agresji, tak jak na innych imprezach masowych. Festiwal medycznie zabezpiecza Nowy Szpital w Kostrzynie. Co oni mówią na ten temat? - W czasie Przystanku Woodstock Izba Przyjęć Nowego Szpitala przeżywa prawdziwą rewolucję. Zwykle w czasie dyżuru przyjmujemy 30 osób. W trakcie festiwalu... ponad 500 - mówi Sergiusz Darłak, koordynator ratownictwa w Grupie Nowy Szpital i jednocześnie kierownik Izby Przyjęć Nowego Szpitala w Kostrzynie. - To niesamowite wyzwanie dla naszego szpitala. Musimy całkowicie zmienić system pracy, ale jesteśmy przygotowani na różne scenariusze. Nasi "woodstockowi: pacjenci potrafią przyprawić nas o drżenie rąk, a jednocześnie rozbawić do łez.

Tomasz Sokorski, lekarz-wolontariusz, na co dzień pracujący w Nowym Szpitalu w Nakle i Szubinie, przyjeżdżający na Woostock regularnie od kilku lat, mówi: problemy, z którymi mamy do czynienia w szpitalach polowych Przystanku Woodstock są powtarzalne: połączenie alkoholu i upału może zwalić z nóg najzdrowszą osobę.

Czy takich osób było dużo? W ubiegłym roku, podczas XV Przystanku Woodstock przez szpitale polowe przewinęło się 2500 osób. Większość z nich to właśnie ofiary upału, jednego piwa za dużo. Plus drobne otarcia, które załatwiał jeden plaster. Doskonale wiemy, że ratownicy i lekarze pracujący w szpitalach polowych, to niesamowici przystojniacy (i przecudne kobiety), ale... można ich spotkać w bardziej sprzyjających okolicznościach.

Jak ustrzec się mniej przyjemnych przygód?

Przede wszystkim: woda, dużo wody. Podczas upałów, w atmosferze Przystanku bardzo łatwo się odwodnić. Zwłaszcza jeśli zamiast wody preferuje się inne napoje, w szczególności napój chmielowy.

Po drugie - balsamy z filtrem ochronnym tylko wydają się mało-rockowe. Ale wierzcie mi, mało rzeczy tak psuje zabawę jak poparzona, diabelsko piekąca skóra. Do tego coś na głowę. Przegrzać czaszkę i ugotować mózg bardzo łatwo. Chustka, kapelusz, czapa, turban - cokolwiek.

I po trzecie - nie zgrywać twardziela. Im wcześniej tym lepiej. Jeśli czujesz, że coś jest nie tak - nie zwlekaj. Nie bój się, nie wstydź, że może się okazać, że to fałszywy alarm, a twoje złe samopoczucie to tymczasowa niedyspozycja.

Poza tym - statystyki mówią same za siebie - kilkaset tysięcy ludzi - a tylko ułamek procenta ma jakikolwiek problem. Pozostali wracają cali, zdrowi, niesamowicie zadowoleni, i z niesamowicie silnym przeświadczeniem: choćby się waliło, za rok obowiązkowo stawiamy się w Kostrzynie na kolejnym Przystanku.

Spotkajmy się w Kostrzynie nad Odrą. Zdrowo się bawiąc. Co roku jesteśmy z wami. My - czyli załoga Nowego Szpitala.