Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dom, który łączy szczecinian

tkrawczyk
tkrawczyk
Kamienica przy ul. Waryńskiego 3 kryje w sobie historię tych, którzy mieszkali tu przed wojną i tych, którzy żyją tu dziś.

Kiedy Lech Andruczyk kupił dom w 1992 roku, podczas remontu poddasza znalazł starannie schowaną paczuszkę.

– To była trójkolorowa flaga niemiecka. Jak się później okazało, wykonał ją pierwszy właściciel domu, Friedrich Bernhardt. Musiał ją jednak dobrze ukryć, ponieważ w nazistowskich Niemczech była zakazana. To było dla mnie symboliczne odnalezienie tej niemieckiej części polskiego już wtedy domu.

Pan Lech nawiązał kontakt z przedwojennymi właścicielami domu. Wtedy zaczęła się ich przyjaźń. Podczas jednej z wizyt w Szczecinie, Jörn Bernhardt, syn Friedricha oprowadził nowego właściciela domu po ul. Waryńskiego.

– Bardzo mnie zaskoczył. – opowiada pan Lech. – Znał historię każdego domu przy mojej ulicy.

W domu na Dürerweg

Friedrich Bernhardt pochodził z Berlina, ale w 1922 roku otrzymał propozycję pracy nauczyciela w Schiller Realgymnasium i w Bismarck-Oberrealschule w Szczecinie. W lutym 1923 roku kupił działkę przy Dürerweg 3 (dzisiejsza ul. Waryńskiego).

– Wtym czasie poznał moją mamę, Karen, która była Dunką – opowiada Jörn. – Wtedy panowała ogromna inflacja i marki nie miały zbyt dużej wartości. Dlatego pieniądze na budowę domu wyłożył mój dziadek.

Pracownia na poddaszu

Friedrich chciał zbudować większy dom, niestety nie mieli aż tyle pieniędzy. Ze względu na swoją pasję do malowania, całe piętro przeznaczył na pracownię. Wstawił tam ogromne okna, żeby było więcej światła. Da synów wybudował trochę mniejszy pokoik. W tym samym roku w listopadzie wprowadzili się do domu, który był jeszcze w budowie.

Jörn najlepiej wspomina czasy swojego dzieciństwa, które spędził na dzisiejszej ul. Waryńskiego. W okolicy mieszkali sąsiedzi, którzy mieli dzieci w jego wieku.

– Dzięki temu miałem się z kim bawić – opowiada pan Jorn. – Niektóre z tych znajomości przetrwały do dzisiaj.

Wspomina Pogodno jako bardzo zieloną dzielnicę. Wszędzie budowano nowe domy, wtedy dzielnica ta nazywała się Neu Westend. Mieszkało tu wielu przedsiębiorców, kupców i nauczycieli.

– Po jednej stronie domu przy ul. Waryńskiego 2 mieszkał przedsiębiorca budowlany Ehlert, a po drugiej stronie przedsiębiorca zajmujący się wyrobami szklanymi Scharping. Oboje mieli swoje przedsiębiorstwa w przemysłowej części miasta.

Niedaleko mieszkał też lekarz internista, z którego dziećmi pan Jörn zaprzyjaźnił się. Młodzież z tej dzielnicy chodziła do gimnazjum, bo rodzicom się dobrze powodziło. Młody Bernhardt uczęszczał do gimnazjum Radschule Gymnasium przy Barnimstrasse (dzisiejsza al. Piastów).


Chude lata

- Miałem piękne dzieciństwo i nie odczuwałem okropności czasu narodowych socjalistów – mówi Jörn. – Jednak w 1933 roku mój ojciec został zwolniony z pracy.

Wszystko dlatego, że Friedrich Bernhardt był antyfaszystą i był członkiem partii socjaldemokratycznej. Nie mieli pieniędzy i sprzedawali wiśnie ze swojego ogrodu. Utrzymywał siebie i swoją rodzinę jako architekt. Wciąż też malował: portrety, pejzaże i szkice. Twórczość Friedricha była bardzo ściśle związana ze Szczecinem. Tutaj przewodniczył on grupie artystów „Das Neue Pommern”

Po zakończeniu wojny Niemcy byli wywożeniu ze Szczecina.. Bernhardowie opuścili Szczecin w 1945 roku.

– Chciałem pojechać do Danii, gdzie pojechali kilka miesięcy wcześniej moi rodzice – opowiada Jörn.- Ale niestety to się nie udało.

Bernhardtowie zamieszkali najpierw wWiesbaden, a potem w Dieburg, niedaleko Darmstadt. Powojnie kilkakrotnie przyjeżdżali do Szczecina. Byli zwolennikami polsko-niemieckiego pojednania, bardzo interesowali się dalszą historią ich domu.

Ponownie w Szczecinie

– Pierwszy raz po wojnie przyjechałem w 1974 roku. Zostałem miło przyjęty przez ówczesnego właściciela domu, pana Kaczmarka. Potem byłem jeszcze sześć razy, ostatnio we wrześniu 2005 roku. Chciałby przenieść prace ojca do szczecińskiego muzeum, jednak nie wie, czy wystarczy mu sił, ze względu na pogarszający się stan zdrowia.

– Jeżeli będzie to możliwe, to zajmowanie się moimi pracami powierzę Lechowi Andruczykowi, obecnemu właścicielowi domu – mówi szczecinianin, rocznik 1925.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto