Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Do 40-tki chce wygrać milion złotych

Robert Duchowski
Robert Duchowski
W naszym mieście nie brakuje młodych omnibusów. Ich umysły mogą śmiało konkurować z kilkutomową encyklopedią.

Pierwszym erudytą jest 30-letni Jakub Zaryński – mieszkaniec osiedla Kaliny, absolwent politologii i filologii romańskiej na Uniwersytecie Szczecińskim, pracował jako nauczyciel angielskiego w szkole podstawowej nr 51.

Blef i kamienna twarz

– W „Wielkim Pokerze”, prócz rozległej wiedzy oczywiście, liczy się spryt – mówi. – Wskazane jest nawet blefowanie i tak samo, jak w grze w karty – „pokerowa twarz”. Nie możemy okazywać emocji, za to zachować spokój i pewność siebie. Naszym zadaniem jest zwieść przeciwnika – opowiada.

Prócz startu w „Wielkim Pokerze” Jakub Zaryński na koncie swoich sukcesów ma zwycięstwo w teleturnieju „1 z 10” i uczestnictwo w jego „Wielkim Finale”! Wygrał „Oto jest pytanie”” emitowane jesienią ubiegłego roku w dwójce i „Daję słowo” na TV 4. Mimo tylu wygranych, nie trafił jeszcze na pewną nieformalną „czarną listę” z nazwiskami zawodowych graczy (wielokrotnych zwycięzców różnych gier, zawodników z nieprzeciętną inteligencją). Jeżeli trafi na tę listę, wówczas będzie miał zakaz startów. Na razie mu to nie grozi, a do 40-ki zamierza wygrać okrągły milion złotych (już uzbierał 70 tys. zł). Jakub poznał takiego jednego, co zgrzeszył wiedzą…

–Dla przykładu Andrzej Zuban – jest drugi w kraju. Dwa razy wygrał „Miliard w rozumie”. Grałem z nim wWielkim Finale „1 z 10”, obecnie najbardziej prestiżowym teleturnieju – wspomina Zaryński. –Numerem jeden jest Marek Krukowski. Dziesięć razy tryumfował w „Wielkiej grze”. To był jego sposób na zarabianie pieniędzy. Drogą tą zasilił konto bankowe milionami złotych – dodaje.

Wchodzę w buty zwycięzcy

Według niego najlepszy dla gracza wiek to 40-50 lat.

– Każdy kolejny rok daje mi ok. 50 przeczytanych książek więcej. Wiedza i szanse wygranej rosną z upływem lat – stwierdza Jakub. – Uważam, że teleturnieje są nudne, za to udział w nich przynosi same korzyści. Dla przykładu po dwóch godzinach spędzonych w telewizji, wychodzę z kilkunastoma tysiącami złotych w ręku, wycieczką i poczuciem prestiżu. Praca nauczyciela nie daje takich pożytków i do tego jest dużo bardziej stresująca – kwituje.

Trzy sukcesy Jakuba na trzy starty – rewelacyjny wynik. Jak on to robi?! Jakub Zaryński ma to szczęście, że się nie stresuje. Umiejętność koncentracji to jego tajna broń. Nie każdy tak potrafi. W historii „1 z 10” jeden z zawodników miał zawał i zmarł w drodze do szpitala. Poza tym zakłada pewne buty…

– Przywdziewam „buty zwycięzcy”, czyli nastawiam się na zwycięstwo. Jak na studiach – zawsze szedłem na egzamin z przekonaniem, że dostanę 5 albo 6 – zdradza.

Swoją wiedzę czerpie z telewizji, książek, gazet i internetu.

– Interesuję się wszystkim. Lubię wiedzieć. Tak mnie nauczyli rodzice – jak o coś pytałem, nie odpowiadali, tylko odsyłali mnie do słownika. Do tego mam pamięć fotograficzną i potrafię szybko czytać. Poza tym jestem normalnym chłopakiem! – podsumowuje Jakub Zaryński, który najlepsze w życiu piwo wypił w Lublinie, zaraz po nagraniu „1 z 10”.

Najbardziej niesprawiedliwa gra

Piotr Krawczuk jest 24-latkiem, studentem ostatniego roku politologii Uniwersytetu Szczecińskiego. On także brał udział w najbardziej prestiżowym z teleturniejów – osławionym „1 z 10”. Miał wtedy 21 lat.

–Nie ma pytań łatwych lub trudnych. Są takie, na które zna się odpowiedź lub nie. To czysta loteria – uważa Piotrek

Przed wyjazdem na eliminacje do Warszawy, gdzie w gmachu liceum spotyka się około 2 tysięcy potencjalnych graczy, nie przygotowywał się, nie studiował encyklopedii, choć robi tak wiele osób.

– W Lublinie redaktor Sznuk powiedział: „Witam w najtrudniejszym i najbardziej niesprawiedliwym teleturnieju w Polsce” – wspomina Piotrek, który zakwalifikował się do drugiego etapu (pytań dla trzech graczy). Znajomi byli zaskoczeni jego wiedzą. Pytali – Skąd ty to wszystko wiesz?! A miał tak obszerną wiedzę, że raz zakłopotał członków jury i po jego odpowiedzi musieli udać się na naradę. W końcu przyznali mu rację. W sumie wygrał 3 tys. zł i wycieczkę w Beskid Sądecki.

W szczególnie emocjonującym teleturnieju udział brała pani Paulina ze Śródmieścia – wystartowała w „Awanturze o kasę”, którą prowadzi Krzysztof Ibisz. Tu gra się w grupie i decyzję, co do odpowiedzi podejmuje się wspólnie. Przede wszystkim jednak jest dużo krzyku, bo należy licytować pytania.

– Do Wrocławia pojechałam razem z trójką moich znajomych – byli wśród nas specjaliści od historii, muzyki, fizyki, polonistyki i politologii –mówi Paulina.
Najgorsze było dla nich czekanie… Kiedy dotarli na miejsce zastali wielki hangar Polsatu, a w nim masową produkcję odcinków teleturnieju. Na swoją kolej czekali 3 godziny.

– Do tego nie zrobili nam makijażu, a ja się nie przygotowałam – wspomina.

Byli najlepsi. Publiczność najgoręcej kibicowała właśnie im. Wostatnim pytaniu postawili va banque…

– Przegraliśmy. Trójka z nas obstawiała dobrą odpowiedź, ale kapitan grupy się uparł na inną, jak się okazało złą… – wspomina Paulina, która nie czuje żalu, bo wie, że w naturze teleturniejowca jest ryzyko, a udział w grze to przede wszystkim świetna zabawa.

od 7 lat
Wideo

Burze nad całą Polską

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto