MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dla takich chwil warto żyć

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Robert Abelite i Sławek Andrzejewski biorą udział w Orkiestrze od pierwszej edycji. Na każdym kroku przekonują się, że warto to robić do końca świata. I o jeden dzień dłużej.

Piętnaście lat temu było zupełnie inaczej…

– Nie mieliśmy telefonów komórkowych, to była inna rzeczywistość – śmieje się Robert. – Wtedy jeszcze trzeba było ludziom tłumaczyć, co to za akcja i kim jest Jurek Owsiak. – Jednak już przy trzecim finale zacząłem brać na poważnie hasło, że będziemy grać do końca świata i o jeden dzień dłużej.

Każdy finał miał inną scenografię. Stylizowano scenę na statek, innym razem na pokój. Była scenografia morska i szczecińska: z zamkiem i basztą. Co roku zgłaszało się coraz więcej wolontariuszy. Najmłodsza miała… pięć miesięcy.

– To moja wnuczka Wiktoria – śmieje się Sławek. – W tym roku pojechała do Jurka doWarszawy odebrać swój identyfikator.

Finał Orkiestry to nie tylko wielkie przygotowania i koncerty – to także prawdziwe historie. Sprzęt szpitalny zakupiony przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy pomógł wrócić do zdrowia Tomkowi – synkowi Roberta Abelite.

– Pięć lat temu Tomek miał operację – wspomina ze łzami w oczach Robert. – Trzymałem go za rączkę przed operacją, pamiętam, że miał swoją ulubioną maskotkę - Filipka. Spojrzał na jakąś maszynę i powiedział: tatusiu, nie martw się, wszystko będzie dobrze. Zobacz, tutaj jest serduszko naklejone. Wszystko będzie dobrze. Miał rację.

Dwa lata temu, podczas finału pewien mężczyzna bardzo chciał wejść na scenę. Było już bardzo późno. Robert, który prowadził koncert, zaprosił nieznajomego na scenę. Mężczyzna powiedział, że jest chory na raka iwie, że zostało mu niewiele czasu.

– Mówił, że choroba jest z nim cały czas, że nie odstępuje go na krok – wspomina Sławek. – Powiedział też, że my pozwoliliśmy mu choć na chwilę zapomnieć o tym, co go czeka. Po prostu odebrało nam mowę.

Innym razem pewien mężczyzna oddał do licytacji obrączkę. Rok wcześniej on sam wylicytował ją na Orkiestrze. Powiedział, że przyniosła mu szczęście i chce, żeby pomogła teraz komuś innemu. Wylicytowała ją pewna pani. Ofiarodawca sam ją przekazał, bardzo wtedy płakał.

Co roku podczas finału ludzie prześcigają się w oddawaniu przedmiotów na licytację. Drużyny piłkarskie dają piłki, strażacyhełmy, dzieci oddają swoje maskotki.

– To symboliczne rzeczy, a mają tak wielkie znaczenie – mówi Robert.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto