– Nie zmienię pracy, bo ciągle się coś dzieje.
Zdzisław Wolan pochodzi z Niemirowa, koło Lwowa. W czasie wojny został wysiedlony do Małopolski. Tam wstąpił do Armii Krajowej. W 1949 przyjechał do Szczecina. Zaczął pracować w stoczni, jako administrator. Jednocześnie studiował w Wyższej Szkole Ekonomicznej.
- Moja przygoda z ryneczkiem zaczęła się, gdy Gomułka doszedł do władzy – opowiada. - Pracownicy umysłowi mogli zrezygnować ze swojej pracy i znaleźć sobie inne zajęcie. Postanowiłem tak zrobić.
Dostał trzymiesięczną odprawę i złożył podanie o założenie własnej działalności gospodarczej. Otworzył sklep na ryneczku.
- To ciężka praca. Trzeba być wytrwałym i cierpliwym – mówi. – Pobudka codziennie o ósmej rano, aby jechać po towar na Tobruk.
Mimo to pan Wolan prowadzi sklep już 49 lat. Przez ten czas wiele się zmieniło na ryneczku. Kiedyś były stragany i drewniane kioski.
- Dawny rynek miał swój urok. Teraz za to reprezentuje europejski poziom – mówi Zdzisław Wolan. - Pracuje się dużo wygodniej, bo mamy lodówki, żaluzje. Ogólnie są lepsze warunki, chociaż gorsze zarobki.
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?