Cyrk w stołówce

Nowiutką szkolną stołówkę za 2 miliony złotych uroczyście otwarto w czwartek. Wstęgę przeciął sam prezydent Marian Jurczyk. Tego dnia uczniowie nie dostali obiadów. A nazajutrz stołówka była zamknięta. Powód? Brak opinii sanepidu, odbioru budowlanego i… posiłków.

– Po co była ta szopka, skoro nie mieli zamiaru karmić dzieci? – zastanawia się Grażyna Badna z Niebuszewa.

Otwarcie pustej stołówki było starannie wyreżyserowane. Oprócz prezydenta zjechali radni, m.in. Juliusz Słowacki, Paweł Bartnik i Alina Sukiennicka. „Przeżuj to sam” – tak dzieci śpiewały Jurczykowi. Radny Bartnik dostał kwiaty, a dyrektorka opowiedziała krótką historię szkoły. Potem dzieci rozśmieszały polityków skeczami o tematyce gastronomicznej.

– Dzieci to kwiat narodu – wyrecytował Jurczyk. – Niech ten, kto zostanie prezydentem, podtrzyma to, co jest teraz.

Potem zwiedzano pustą kuchnię. Na koniec radni, prezydent i dyrektorka Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiego zasiedli przy stołach z jedzeniem. A dzieci odesłano na lekcje z koszem słodyczy.

Iwona Sobczyńska, dyrektorka SP nr 35 twierdzi, że otwarcie było „półoficjalne”. To prawdziwe
ma być w listopadzie, po wyborach samorządowych.

– Przed nami tylko kilka formalności i próby kotłów – zapewnia.

Rodzice uczniów są oburzeni.

– Dlaczego zrobili to teraz, a nie wtedy, gdy stołówka będzie wydawała obiady dzieciom – denerwuje się Tadeusz Szlaski, mieszkaniec osiedla. – Urządzili sobie show wyborcze kosztem naszych dzieci.

– Bo zbliżają się wybory samorządowe i politycy chcą się przypodobać mieszkańcom – podejrzewa Maria Zalążek z osiedla Książąt Pomorskich.

Prezydenta Jurczyka zapytaliśmy, czy nie widzi nic złego w tym, że stołówkę otwarto miesiąc przed oddaniem jej do użytku.

– Mnie tu tylko zaproszono – stwierdził. – Pierwszy raz słyszę, że stołówka jest niedokończona.

Dyrekcja szkoły jeszcze nie wybrała firmy, która będzie dowozić jedzenie do kuchni. Dziennie stołówka ma wydawać od 350 do 500 posiłków.