Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cudu nie będzie. Z taką grą Pogoń na pewno nie awansuje do ekstraklasy

Redakcja MM
Redakcja MM
Portowcy nie wygrali od czterech meczów. Nie takiej postawy ...
Portowcy nie wygrali od czterech meczów. Nie takiej postawy ... Andrzej Szkocki
Portowcy nie wygrali od czterech meczów. Nie takiej postawy oczekiwali na wiosnę fani Pogoni.

Rozgrywający zagrał bez rozgrywającego

To chyba największe zaskoczenie beznadziejnie słabego sobotniego występu Portowców: oto Ryszard Tarasiewicz, nowy trener, były świetny pomocnik, rozgrywający, reprezentant Polski, w swoim debiucie posyła do boju skład, w którym nie ma rozgrywającego. Nie ma środkowych pomocników robiących grę.

Gra wyszła im bokiem

Tak niestety grała w sobotę Pogoń z Olimpią. W środku było dwóch defensywnych pomocników (Dawid Kucharski i Wojciech Golla) oraz jeden ofensywny (Edi Andradina). Kucharski – dotychczas w Pogoni obrońca – pokazał, że jakakolwiek próba rozpoczęcia ataku pozycyjnego jest mu obca. Golla, ambitny, ale i trochę wystraszony, starał się przede wszystkim nie robić błędów. Nie był kreatywny. To teoretycznie była rola Ediego, ale Brazylijczyk nie jest przecież typem piłkarza, który na szybkości minie rywala, albo rozpocznie atak. To piłkarz, którego atutem jest technika, umiejętne granie piłką na duże odległości (podania i strzały z dystansu). Ale musi mieć trochę czasu na zagranie.

I efekt był taki, że w sobotę Pogoń środka praktycznie nie miała. Stąd też akcje nie przechodziły przez środek. Ich schemat był bardzo podobny i czytelny – piłka do boku i stamtąd albo dwójkowe, trójkowe zagrania przy linii bocznej, albo długa wysoka piłka od obrony w stronę osamotnionego w ataku Vuka Sotirovicia. Ewentualnie w stronę mających agresywnie grać bocznych pomocników – Adriana Budki i Roberta Kolendowicza.

To był „futbol na nie”

Tyle, że tak nie może grać zespół walczący o awans do ekstraklasy. To musi być drużyna, która kontroluje piłkę. Tymczasem w sobotę Pogoń nawet nie zaczynała akcji pod kontrolą, bo bramkarz Radosław Janukiewicz kopał piłkę do przodu na walkę. Gra Portowców była kompletnie nie poukładana. Słaba Olimpia miała więcej do powiedzenia w środku pola, niż Pogoń.

Skład (pięciu nominalnych obrońców) i ustawienie ich na boisku robiły wrażenie, jakby najważniejszym celem Portowców było nie dopuszczenie do utraty gola. Jakby Pogoń grała rewanż w rozgrywkach pucharowych, w których w pierwszym meczu na wyjeździe wygrała 1:0 lub zremisowała 1:1. I w rewanżu u siebie wystarczy nie stracić gola, by awansować.

Ale Pogoń ma awansować do ekstraklasy. To nie był „futbol na tak”, charakterystyczny dla zespołów z czołówki. To był „futbol na nie”, charakterystyczny dla drużyn walczących o utrzymanie się. Oto Pogoń jest w posiadaniu piłki w pobliżu pola karnego rywali, a aż trzech obrońców zostaje przy jednym napastniku Olimpii.

Jednak nie to jest najgorsze. Najgorsze, że nowy trener Ryszard Tarasiewicz w ogóle nie zareagował na to, co działo się na boisku. Po żenująco słabej pierwszej połowie nie wykonał żadnej zmiany mogącej coś zmienić w środku boiska. Dopiero po ponad godzinie Kucharskiego zastąpił Adam Frączczak. A przecież na ławce rezerwowych był Japończyk Takafumi Akahoshi.

Cudu nie będzie: tak grając, jak w sobotę, Pogoń na pewno nie awansuje do ekstraklasy. Cudem jest, że po zdobyciu jednego punktu w czterech meczach jest wiceliderem tabeli, mając tyle samo oczek, co lider. Tylko jak często będzie się zdarzać – jak w sobotę – że żaden z ośmiu czołowych zespołów nie wygra  meczu?


Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto