Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Coraz bardziej mi się podoba w Szczecinie"

Redakcja
– Druga część będzie o mojej córce Patce, a właściwie o tym, jak ona zmieniła nam życie – mówi Liliana Arkuszewska
– Druga część będzie o mojej córce Patce, a właściwie o tym, jak ona zmieniła nam życie – mówi Liliana Arkuszewska Andrzej Szkocki
Rozmowa z Lilianą Arkuszewską, szczecinianką, autorką książki "Czy było warto? Odyseja dżinsowych Kolumbów".

– Napisałaś książkę „Czy było warto”. A było warto?
– To trudne pytanie. Ale chyba po przeczytaniu tej książki czytelnik się zorientuje czy rzeczywiście było warto.

– O czym jest ta książka?
– To opowieść o mojej emigracji do Kanady.

– Ale wszystko zaczyna się w Szczecinie.
– Bo chciałam napisać dlaczego zdecydowałam się wyjechać z Polski. Jak do tego doszło. Co mną kierowało, że wybrałam się na drugi koniec świata.

– Dlaczego wyjechałaś?
– Przyczyn było sporo, ale impuls był jeden konkretny.

– Co się stało?
– A odpowiedź na to pytanie czytelnicy znajdą w książce. Nie chcę wszystkiego mówić.

– To co opisujesz w książce?
– Swoje przygody związane z wyjazdem. Wyjechałam do Kanady ze swoim mężem, siostrą i jej mężem Sławkiem. Mojemu szwagrowi ta moja opowieść się bardzo podobała. Czasami się zastanawiam nad tym, czy może dlatego, że to właśnie on często jest głównym bohaterem książki.

– Mówiłaś, że wszystko zaczyna się w Szczecinie. Opisałaś tu swoich znajomych. Czy oni już czytali twoją książkę?
– Niektórzy tak. Ale czekam na ich reakcje. Niektórym pozmieniałam imiona, bo się obawiałam, że mogą się na mnie obrazić. Ale przyznam, że ta opowieść jest bardzo szczera. W książce opisałam też moją pierwszą miłość, moją tragedię z uczuciem i moje nim rozczarowanie. Nie kłamałam.

– Kiedy to było?
– Książka zaczyna się od lat 70. Napisałam o tym jak poznałam Sławka, o mojej przyjaciółce, o mojej szkole. A że chodziłam do LO VI i LO II, to opisałam tam dwie szkoły.

– Kiedy wyjechałaś do Kanady?
– Rozpoczęłam swoją emigrację w 1981 roku, ale rok wcześniej byłam w Peru. Tam widziałam przepych, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Tam zobaczyłam biedę, o której wcześniej nie miałam pojęcia. Ale właśnie tam w Peru po dwóch miesiącach pobytu na kawę zaprosiła mnie koleżanka i podpowiedziała, abym wyjechała do Kanady. Ale ja się bałam. Widziałam te duże dysproporcje – tu bardzo bogaci ludzie, a tam bardzo biedni. Wtedy tego nie rozumiałam, bo u nas w Polsce wszyscy mniej więcej mieli tyle samo. Ona namawiała mnie, abym zdecydowała się wyjechać do Kanady. Twierdziła, że tam będę miała większe szanse na dobre życie. Była żoną bardzo znanego chirurga, który przez pięć lat pracował w Kanadzie i oboje się w tym kraju zakochali. Dlatego tak mnie namawiali do wyjazdu właśnie tam. Wtedy jeszcze nie byłam gotowa do tego wyjazdu. Jednak ziarnko zostało zasiane.

– To trudna decyzja?
– Owszem. Zostawia się przecież wszystko – rodzinę, znajomych, dzieciństwo, przyjaciół, smak chleba. Ale miałam szczęście. Okazało się, że od dawna o emigracji myśli moja siostra ze swoim mężem Sławkiem. W czwórkę jest to łatwiejsze.

– Dlaczego?
– Bo są trzy osoby, które w razie załamania cię wspierają. Przecież ta moja droga do Kanady nie była usłana samymi różami. Jak to w życiu – zdarzały się trudne chwile. Tym bardziej, że ja miałam już trzyletnią córkę – Patkę.

– Bałaś się?
– Owszem. Miałam stracha. Samo słowo emigracja wywoływało drżenie. Bo ja do tego momentu znałam emigrację tą Wielką Emigrację z literatury, z historii. To była decyzja, nad którą trzeba było się zastanowić, a ja ją podjęłam spontanicznie.

– A dlaczego postanowiłaś o tym napisać książkę, przecież nie jesteś pisarzem.
– Wiesz, od dawna wiedziałam, że muszę o tym napisać. Chodziłam z tą książką w głowie sporo lat wcześniej niż zasiadłam pierwszy raz do komputera. Chyba mogę powiedzieć, że marzyłam o tym, aby napisać.

– Teraz odczuwasz ulgę?
– Trochę tak, bo sporo czasu minęło zanim ją wydałam. Wydanie książki to nie taki prosty proces. Ale mogę śmiało powiedzieć, że „Czy było warto” to pierwsza część trylogii.

– To będzie jeszcze dalsza część?
– Druga i trzecia. Druga część będzie o mojej córce Patce, a właściwie o tym, jak ona zmieniła nam życie. A trzecia? Nie powiem, bo jest jeszcze nie do końca przemyślana.

– Po ilu latach od wyjazdu przyjechałaś pierwszy raz do Szczecina?
– Nie było mnie tu przez 9 lat.

– I jak przyjechałaś, to co czułaś?
– Od razu powiem, że nie żałowałam decyzji o wyjeździe. Ale Szczecin wydał mi się zupełnie inny niż go pamiętałam.

– Dlaczego?

– Było mi smutno na duszy, bo jak przyjechałam i zobaczyłam, to ten widok wcale nie był radosny. W mojej pamięci o Szczecinie zostały tylko te najlepsze wspomnienia. Trzymałam w pamięci blok, w którym mieszkałam, w którym się wychowałam jako dostojny, wielki budynek. Jak wysiadłam i zobaczyłam szary brudny, to było mi przykro. Wtedy nie czułam się, że jestem w swoim kraju. To było bolesne.

– A teraz?

– Teraz jest zupełnie inaczej. Polska się zmieniła. Coraz bardziej mi się tu podoba. Poznaje wspaniałych ludzi. Coraz więcej jest nowych budynków, ulice są czystsze. Teraz w Szczecinie zupełnie inaczej się oddycha.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto