Co stanie się z budynkiem socjalnym i lokatorami?

- Miasto ewidentnie nie chce pomóc – mówi Edward Wołowski - prezes Załom-Dom Service, zarządca. - Wciąż czekam na reakcję prezydenta. Poprosiłem o pomoc, niestety - nie doczekałem się odpowiedzi. Nie chcę zostawiać tych ludzi, a tym bardziej wyrzucać ich na bruk. Podjąłem pewne kroki, by do tego nie dopuścić. Zleciłem opracowanie techniczne budynku, jest już zrobione. Do komendanta straży pożarnej „poszła” ekspertyza przeciwpożarowa. Jeśli ją zaakceptuje i uda się wreszcie przeprowadzić remont ludzie nadal będą mogli tam mieszkać.

Wołowski przyznaje, że aby dostosować budynek do warunków mieszkalnych należy zainwestować w niego równowartość 2-3 mieszkań. Wcześniej mówił o 150 tysiącach złotych, przeliczył się.

- Nie miałem ekspertyzy, to były moje własne wyliczenia – mówi. – To nie jest dużo pieniędzy, jak na 53 rodziny. Miastu powinno zależeć, by rozwiązać tę sprawę jak najtańszym kosztem. Pojawiła się informacja, że zaproponowali pożyczkę. Jest to kompletną bzdurą. Nic takiego nie miało miejsca.

Wołowski przyznaje, że obecne zadłużenie budynku wynosi blisko 700 tysięcy złotych. Dlatego nosi się z zamiarem oddania go właścicielowi, lasom państwowym – do nich należy teren.

Przeczytaj też: Chcą wyrzucić ponad 120 osób na bruk

- Moi przełożeni już mają do mnie pretensje, że zamiast zysków, notuję straty – mówi. – Chcę pomóc tym ludziom. ale jeśli nie będę miał pomocy ze strony miasta, nic nie będę mógł zrobić. W tej chwili lokatorzy mieszkają  na własną odpowiedzialność. W większości podpisali odpowiednie dokumenty. Nie mam pojęcia co z nimi dalej się stanie.

Przypomnijmy, że straż pożarna zakwestionowała bezpieczeństwo budynku przy ulicy Kablowej zrobionego z materiałów łatwopalnych. Mieszka w nim ponad 150 osób. W większości mają zadbane i wyremontowane lokale, płacą wysokie czynsze. W maju dostali nakaz eksmisji.

Przeczytaj na gs24.pl: Świnoujście: Popłoch na deptaku. Strażacy usuwali gniazdo os.