Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Choć Na Odrze Wieją Ciotuchny...

Redakcja
...flis wciąż płynie. Flis to spławianie drewna rzeką, a flisak to spolszczone słowo flosser, czyli przewoźnik drewna. Flis Odrzański ma przywrócić dawne rzeczne tradycje.

Na Odrze flisactwo było uprawianie od XVIII wieku. „Corocznie wiosną niezliczone spławy drewna idą Odrą do Szczecina” – pisał w 1879 roku ks. Adolf Hytrek. „Płynie Odra między lasami pięknymi, gdzie handel drzewem i żegluga całkiem w ręku jest łodników polskich, to jest śląskich Polaków” – donosił Oskar Kolberg.

Największa w Polsce

Ostatni flis zarobkowy przeszedł Odrą w latach 30 zeszłego wieku, Wisłą – w 1968 roku. Tradycyjne zarobkowe flisactwo nie istnieje od dawna. Nie zamiera natomiast flisacka tradycja i to dzięki Flisowi Odrzańskiemu. Ta największa w Polsce wodniacka ekspedycja odbywa się od 13 lat. Idea narodziła się w Szczecinie i ma służyć ożywieniu Odry, zwróceniu uwagi na jej walory turystyczne i transportowe.

– Flis Odrzański jest genialnym pomysłem Szczecina – powtarza Bronisław Komorowski, Marszałek Sejmu RP i honorowy prezes Ligi Morskiej i Rzecznej. – Wpisał się na stałe w kalendarz nadodrzańskich miejscowości. Jest dowodem na to, że entuzjazmem można wiele zdziałać.

Pierwszy flis odbył się w 1996 roku. Był skromny. Uczestniczyło w nim 15 osób, uczniów ZSE nr 2. Popłynęli inspekcyjnym stateczkiem rzecznym w górę rzeki, ze Słubic doWrocławia. Wrócili zachwyceni i zdziwieni, bo zobaczyli piękną i dziką rzekę, ale zaniedbaną i pustą. Ani na wodzie, ani nad wodą nic się nie działo.

– Postanowiliśmy, że w następnym roku też popłyniemy – mówi Elżbieta Marszałek, inicjatorka flisu, rektor Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Turystycznej. – Sprzyjało nam to, że powstała Liga Morska i Rzeczna, a więc nie tylko morza, ale i rzeki stały się ważne.

Odrą jest zafascynowany

W następnym roku tym samym statkiem popłynęli ze Szczecina doWrocławia. Wrażenia były podobne. Popłynął wtedy też kpt. ż. w. Włodzimierz Grycner, który od tamtego czasu jest komodorem flisu, odpowiada za bezpieczeństwo wszystkich uczestników i jednostek. Tak układa dalekomorskie rejsy, żeby uczestniczyć we flisie. Odrą jest zafascynowany. Dopiero trzeci flis odbył się zgodnie z biegiem rzeki, z Wrocławia do Szczecina. Opracowano memoriał skierowany do władz i mieszkańców nadodrzańskich miejscowości, wytyczono cele i postawiono na turystykę.

Bo Odra ma wyjątkowe warunki, by stać się atrakcyjnym szlakiem turystyczno- rekreacyjnym. A do tego potrzebne są uporządkowane nabrzeża, przystanie. I takich od początku trwania flisu powstało 10. W trzecim flisie po raz pierwszy pojawili się na Odrze prawdziwi flisacy z Ulanowa. W Bielinku pod Gryfinem zbudowali tratwę, dołączyli do flisackiej flotylli i przypłynęli do Szczecina. Stali się wielką sensacją. Uczestniczą we Flisie Odrzańskim każdego roku, od ośmiu lat budują tratwę w Oławie pod Brzegiem i wraz z flotyllą flisacką pokonują nią ponad 550 km Odry. Miasteczko Ulanów, leżące przy ujściu rzeki Tanem do Sanu, jest jedynym na świecie ośrodkiem, gdzie kultywuje się flisackie tradycje.

– Przodkowie mojej rodziny zajmowali się flisactwem od 1726 roku – opowiada retman, czyli kapitan tratwy Mieczysław Łabęcki. – Tajniki flisactwa były przekazywane z ojca na syna. Bo to nie sztuka zbudować tratwę. Sztuką jest bezpiecznie przeprowadzić ją rzeką. A Odra nie jest łatwa. Ma wiry i wtedy tratwa się kręci, co znaczy, że robi oberki, albo wieją silne wiatry, które my po flisacku nazywamy ciotuchny. Tratwę budujemy tak, jak nasi ojcowie. Jest zbita z sosnowych pali, ma około 70 m długości. W części środkowej stoją dwa drewniano-słomiane szałasy – retmański i załogowy. Z tyłu jest palenisko z kociołkiem. Tratwą kieruje się przy pomocy steru zwanego drygawką, jest to kilkumetrowy drąg. Płyniemy
w ubraniach roboczych, ale na uroczystości zakładamy specjalny strój. Jest to żółty żupan, niebieski kontusz, futrzana czapa z piórami, szerokie spodnie i buty z cholewami. Flisactwo było bardzo trudnym zawodem, dlatego mamy taką samą patronkę jak górnicy. Jest nią św. Barbara.

Jesteśmy głosem naszej rzeki

W drogę flisacy zabierali jedzenie nazywane bibira. Składał się na nie słynny żur, groch, kasza ze skwarkami i specjalnie pieczony chleb ze skwarkami. Jest wypiekany nadal według starych receptur i bardzo długo zachowuje świeżość.

Jedną z flisackich tradycji jest chrzest. Kiedyś takie chrzty odbywały się na 444 km Odry, tuż przed Cigacicami. Kandydata na flisaka, zwanego kajtkiem albo frycem wrzucano tam do wody, co miało być sprawdzianem odwagi. Dziś wystarczy, gdy powie flisacki pacierz, czyli wymieni wszystkie nadodrzańskie miasta.

Flis Odrzański stał się imprezą międzynarodową. Uczestniczy w nim około 200 osób i kilkanaście (a przed Szczecinem kilkadziesiąt) różnych jednostek. W ciągu 13 lat flis zmienił oblicze Odry i nastawienie mieszkańców do rzeki. Przybywa przystani, uporządkowanych nabrzeży. Mieszkańcy z niecierpliwością czekają na flisacką flotyllę, bo jej pojawienie się oznacza święto na miarę szczecińskich Dni Morza.

– Dlatego flis będzie pływał – mówią jego uczestnicy. – Jesteśmy przecież głosem Odry. A Odrze ciągle potrzebne są poważne inwestycje, które uczynią z niej rzekę w pełni żeglowną, bezpieczną, zadbaną.


od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Choć Na Odrze Wieją Ciotuchny...

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto