Burdy zamiast ciszy

To co dzieje się nocą pod sklepem monopolowym, przekroczyło granice cierpliwości mieszkańców. Od trzech lat bezskutecznie walczą o spokój pod swoimi oknami.

– Niedawno grupka młodych biła się niemalże pod moimi oknami – opowiada Lidia Gawroniak. – Nie wspominając o tym, że pijacy urządzają głośne dyskusje i nie można spać.

Strach przed podpitymi klientami zmusza do dodatkowego zabezpieczenia mieszkań.

– Założyłem rolety chroniące okna przed kamieniami – twierdzi Henryk Grodkowski. – Cały balkon zabarykadowałem. Zdarzyło się, że wrzucili mi strzykawki, niedopałków papierosów też miałem mnóstwo.

Sprzedawczyni z monopolowego nie chce dostrzec problemu.

– Różni ludzie kupują u nas alkohol, ale to, co robią potem, to nie nasza sprawa – mówi Anna Bakuła.

Właściciel sklepu wielokrotnie obiecywał sąsiadom, że zadba o porządek. Mieszkańcy twierdzą, że słowa nie dotrzymał.

– Sklep jest pod całodobową ochroną, zwracam uwagę ekspedientkom, żeby pilnowały klientów – tłumaczy właściciel, Mariusz Bierut. – W tym miesiącu planuję założyć monitoring na zewnątrz.

Zdesperowani mieszkańcy wielokrotnie wzywali policję. Tylko w tym roku już ponad 20 razy. Interwencje okazały się bezskuteczne, nocne burdy nadal zakłócają ciszę nocną. Zareagowała też administracja.

– Proponowaliśmy właścicielowi, żeby sklep był zamykany przed godziną 22. Nie poskutkowało, więc wysłaliśmy pismo do Urzędu Miejskiego, z prośbą o cofnięcie koncesji na sprzedaż alkoholu – mówi Witold Dziemianko z administracji osiedla Somosierry. – Takie pismo wysłała również policja.

Urzędnicy z Wydziału Działalności Gospodarczej zignorowali problem. Nie odebrali koncesji, zażądali jedynie informacji, w jakich okolicznościach interweniowała policja. To, że policja nakryła sklepową, jak sprzedawała alkohol nieletniemu, też ich nie przekonało.