MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Budujemy nowy most...

akus
akus
Pracował przy budowie mostu Długiego, Cłowego i wielu innych. Za swoją pracę otrzymał wszystkie możliwe wyróżnienia. Dzisiaj nie żałuje, że swoje życie poświęcił dla naszego miasta.

W 1953 roku Stefan Schaefer skończył szkołę w Poznaniu. Wtedy też został przymusowo oddelegowany do pracy w Warszawie. Nie miał prawa odmówić. Na jego prośbę przeniesiono go do Szczecina. Rozpoczął tu pracę w przedsiębiorstwie, które odbudowywało mosty i drogi.

- Wolałem pracować na ziemiach odzyskanych, gdyż miałem bliżej do Poznania. Poza tym, widziałem w jakim stanie jest Szczecin. Wyglądał jak jedna wielka pustynia gruzów – opowiada Scheafer.

Pracował przy Moście Długim.

- Było to bardzo ciężkie zajęcie. Mosty budowaliśmy od podstaw. Z uwagi na to że trzeba było rozbierać filary, musiałem nurkować pięć razy dziennie pod wodę i robić pomiary. Zanurzałem się do głębokości 30 metrów. Dodatkowo, również pod wodą kontrolowałem, czy pracownicy dobrze wykonują swoją pracę – wspomina pan Stefan.

W 1957 roku zakończyły się prace przy moście Długim. Następnym zleceniem, był most Cłowy, pierwszy kablobetonowy obiekt w Polsce.

- To zadanie było jeszcze trudniejsze. Musieliśmy ustawić rusztowania na wodzie i rozciągać stalowe liny, na których do teraz trzyma się cała konstrukcja. Dzisiaj można powiedzieć, że jest to ukryty most wiszący. Trzyma się na tych naciągniętych kablach – tłumaczy Stefan Schaeffer. - Nie mieliśmy maszyn. Mieszanki betonowe przygotowywaliśmy ręcznie. Jak zaczęliśmy betonowanie przęsła, musieliśmy je dokończyć, niezależnie od pory dnia, czy pogody. Cały most musiał mieć tę samą gęstość betonu. Następnie każde z przęseł próbnie obciążaliśmy czołgami. Po zakończeniu budowy, robiliśmy dynamiczną próbę mostu. Polegała ona na tym, że przejeżdżało po nim kilka czołgów. Przygotowaliśmy tam również kotwienia pod tramwaj. W zamyśle tramwaj miał być doprowadzony, aż do osiedla Słonecznego.

Uroczyste zakończenie budowy mostu odbyło się 22 grudnia 1960. Wziął w nim udział Edward Gierek, ówczesny sekretarz Komitetu Wojewódzkiego na Śląsku. Za swoją pracę Stefan Schaeffer otrzymał swój pierwszy Złoty Krzyż Zasługi. Kolejny dostał w 1966 roku.

Wykonywał również wiadukt przy ulicy Gdańskiej. Nie było wtedy żadnych połączeń mostowych w Szczecinie. Istniały tylko mosty prowizoryczne, lekkie, dostosowane do potrzeb wojska. Były to tzw. mosty typu Bailey`a, trzymające się na drewnianych podporach. Dzisiaj takie obiekty są między innymi w Iraku.

- By się szybko z tym uporać, w czynie społecznym, z pułkownikiem Huszczą, zrobiliśmy Szosę Poznańską. Wojsko zwerbowało wszystkich studentów z Politechniki Szczecińskiej. Brali oni udział w projektowaniu i pracach fizycznych.

Jak mówi Schaeffer, pracował nie dla pieniędzy, ale wyłącznie dla kraju.

- Zarabiałem 940 zł. Jadłem chleb z margaryną, marmoladę z blaszanych wiader i zupę ze stołówek na budowie. Pieniądze nie starczały mi na życie. Nie przyszło mi nawet do głowy by się skarżyć, że za mało dostaję. Najważniejsze było, by jak najszybciej przywrócić blask Szczecinowi. Robiłem to dla Polski.

Dzisiaj pan Stefan ma 76 lat. Mosty Długi i Cłowy, to nie jedyne budowle którymi może się poszczycić. Miał udział przy budowie mostu nad Regalicą. Dzisiaj jest to jedyny czynny w Europie kolejowy most zwodzony. Odbudowywał również ówczesny Bulwar Gdański, czyli dzisiejszą trasę Nadodrzańską. Pracował przy elektryfikacji linii Szczecin – Poznań, oraz przy budowie mostu w Karsiborzu. Za ostatnią z prac otrzymał Medal Tysiąclecia.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto