Sezon w pełni, a nasi żeglarze raz za razem podejmują się ciekawych, a zarazem niebezpiecznych wyzwań.

. W poniedziałek w południe, tym razem "Kaktusem", jachtem typu DZ, bez kabiny i kajuty wypłynęło 10 żeglarzy, w tym ośmioro uczniów.

- Nie boję się tego rejsu, bo nie jest to mój pierwszy – mówi Adrian Zadrożny. – Załoga jest sprawdzona, pływamy ze sobą od trzech lat. Przygotowywałem się do tego wyzwania na Zalewie Szczecińskim. Na "dezecie" spędziliśmy dwa tygodnie. Gdybym nie przeszedł takiego chrztu, nie odważyłbym się wziąć udziału w tym rejsie.

Na przystani w Centrum Żeglarskim, podczas pożegnania, byli obecni również rodzice uczestników. Henryk Zakrzewski przyszedł pożegnać syna. Nie obawia się o jego bezpieczeństwo.

- Wojtek pływał już wcześniej – mówi. – Jego decyzję gorzej znosi żona. Uważam, że jest to rewelacyjna forma rozrywki. Nie będą stali na ulicach w bramach, pili piwa i nie wiadomo co jeszcze robili. Na łodzi nauczą się samodzielności i odpowiedzialności.

Kapitanem rejsu jest Mieczysław Ircha. Czuje pewne obawy, ale jest pewien swojej załogi.

- Z tymi młodymi ludźmi pływałem już wcześniej - mówi. - W zeszłym roku trafiliśmy na sztorm. Wytrzęsło nami niesamowicie. Wiatr wiał momentalnie z siłą 7 stopni w skali Beuforta. Nigdy więcej rejsu w takich warunkach. Teraz nie zabieramy ze sobą silnika, bo pływanie z nim to zupełnie inne żeglarstwo. Mamy GPS, bo na mapach nie ma zaznaczonych mniejszych rzek, którymi chcemy płynąć. Inaczej nie byłby nam potrzebny. Będziemy płynęli tylko w dzień, w nocy przybijamy do portów. Dopłyniemy do Gdańska i wracamy. Ciężko jest określić, kiedy będziemy z powrotem. Najprawdopodobniej będzie to między 26 a 28 sierpnia.

**Zobacz także:

**

Zobacz na gs24.pl: Festiwal Wikingów. Zobacz zdjęcia