Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bandyci otruli naszą Szurę

Robert Duchowski
Robert Duchowski
Przez niemal dwa tygodnie rodzina państwa Uramek przeczesywała całe Prawobrzeże w poszukiwaniu swojego ukochanego psa. Również my zaangażowaliśmy się w poszukiwania.

- Znaleźliśmy Szurę niedaleko naszego domu. Leżała martwa przy torach – wspomina zrozpaczona pani Krystyna. – Ktoś, kto ukradł psa po przeczytaniu tekstu w MM Moje Miasto przestraszył się, zabił i ją tam podrzucił. Dzień wcześniej chodziliśmy dokładnie w tym miejscu i jej nie było. Na pyszczku miała krew. Nie poddaliśmy jej sekcji, jednak mój mąż rozmawiał z weterynarzem i opisał, jak ona wyglądała. Weterynarz stwierdził, że została otruta. Pochowaliśmy ją. Teraz przynajmniej jestem spokojniejsza, że już nic złego jej się nie dzieje.

W feralny poniedziałek państwo Uramkowie, jak każdego dnia wyjechali do pracy. Jak zwykle Szurę zostawili w ogrodzie. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by uciekła z ogrodzonego podwórza. Była bardzo przywiązana do swoich właścicieli. Nigdy na nich nie warczała, nawet gdy bawiły się z nią wnuki opiekunów.

Po powrocie do domu okazało się, że jej nie ma. Właściciele wiedzieli, że stało się coś niedobrego. Od razu pojechali do schroniska. Gdy tam nie znaleźli Szury, zgłosili jej zaginięcie na policję. Podejrzewali, że suka została skradziona. W przekonaniu utwierdził ich fakt, iż kilka tygodni wcześniej, w innej części Dąbia również zaginął owczarek niemiecki. Pani Krystyna dowiedziała się tego podczas poszukiwań.

- Wychowaliśmy dzieci, które się od nas wyprowadziły. Dlatego tak strasznie byliśmy przywiązani do Szury – mówiła ze łzami w oczach, przed finałem poszukiwań pani Krystyna. – Traktowaliśmy ją jak członka rodziny. Nie chcieliśmy psa zabójcy i teraz nie mamy żadnego. Każdego dnia nie śpimy po nocach, bo wierzymy, że wróci.

Uramkowie nie ograniczyli się wyłącznie do codziennych, kilkugodzinnych, pieszych wędrówek po dzielnicy. Zamieścili ogłoszenia. Skontaktowali się także ze znanym jasnowidzem, zajmującym się poszukiwaniem zaginionych ludzi. On z chęcią posłużył pomocą. Niestety i to nie pomogło.

Teraz cała rodzina bardzo tęskni za psem. Stwierdzili jednak, że swoją miłość przekażą innemu zwierzęciu. Wzięli szczeniaka tej samej rasy i płci. Ma ona zapełnić lukę po ukochanym przyjacielu.

Państwo Uramkowie wciąż zadają sobie pytanie, jak można być takim zwyrodnialcem, jak złodzieje. My również zadajemy sobie te pytanie, dlatego apelujemy do Państwa o pomoc. Jeśli ktoś w połowie grudnia widział Szurę bardzo prosimy o zgłoszenie na komisariacie policji w Dąbiu. Może dzięki temu bandyci zostaną zatrzymani i nie zrobię nigdy więcej krzywdy żadnemu zwierzęciu.

Jak wyglądała Szura? Miała czarny grzbiet i brązowe boki. Pyszczek czarny, łagodny. Nie była agresywna. Miała wszczepiony chip, a na nim zapisane dane opiekunów.

 

Andrzej Kus

Właściciele Szury proszą o kontakt z policją osoby, które mogą pomóc w odnalezieniu zwyrodnialców, którzy porwali i zabili psa.

Fot. Materiały prywatne

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto