Mariusz Parkitny
To oznacza, że w sprawie incydentu sprzed kilku miesięcy na plebani kościoła w Szczecinie-Dąbiu nikt nie usłyszy zarzutów. Ze śledztwa wynika jednak, że obie strony konfliktu nie "były "święte".
Dziennikarz i operator francuskiej telewizji przyjechali na plebanię robić firm o ofiarach pedofilii. Mieli informację, że jeden z księży miał molestować chłopca w latach 70-tych. Proboszcz zamknął dziennikarzy w pokoju na plebani.
- Pozbawienie wolności trwało 9 minut. I choć nie ma wątpliwości, że do niego doszło, to oceniając całość materiału dowodowego, prokurator uznał, że stopień szkodliwości czynu jest niewielki. A to jest powód do umorzenia sprawy - tłumaczy prok. Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Zobacz też: Awantura na plebanii. Ksiądz swoje, dziennikarze swoje
Ocenie poddano też zachowanie dziennikarzy. Prokurator uznał, że było, napastliwe, bo mimo sprzeciwu księdza nagrywali prywatne miejsca plebani. Nazwali duchownego psychopatą. Na filmie widać jak proboszcz chwyta operatora najpierw za szyję, potem za ramię, a potem się szarpią.
- Ksiądz wyraził wolę rozmowy, ale po uzyskaniu zgody kurii. Dziennikarze tego nie respektowali - dodaje prok. Wojciechowicz.
Decyzja o umorzeniu nie jest prawomocna. Obie strony mogą się odwołać.
- Byliśmy uwięzieni krótko, bo udało nam się uciec. - Zdarzenie zarejestrowaliśmy na dwóch kamerach. Na nagraniach dokładnie widać jak ksiądz pozamykał drzwi, później mnie szarpał, bił po rękach. Pani prokurator, która mnie przesłuchiwała, mówiła, że materiał jest mocny. Dlatego jestem bardzo zaskoczony decyzją o umorzeniu - mówi Tomasz Łubik, operator kamery.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?