- To był standardowy remont statku - mówi Paweł Porzycki, dyrektor handlowy Szczecińskiej Stoczni Remontowej Gryfia S.A. -
Statekprzyszedł do naszej stoczni w ubiegłym roku, w wyniku zaoferowania prac co do zakresu i co do
czasujego wykonania takiego, jaki sobie życzył jego armator. Prace zostały wykonane.
Armator miał rozłożone płatności na kilka transzy, czyli w ślad za stopniem zaawansowania prac miał płacić za poszczególne prace. W trakcie trwania remontu zmieniał się jego zakres. Po wejściu na statek okazywało się, że coś trzeba jeszcze dorobić, z czegoś armator zrezygnował. Jak tłumaczy dyrektor stoczni Gryfia, to normalna procedura, podobnie jak przy remoncie mieszkania.
- Dokonał pierwszej płatności, przystąpiliśmy do wykonywania drugiego
etapui druga transza już nie wpłynęła - mówi Paweł Porzycki. - Armator w pewnym momencie przestał płacić, w związku z czym wezwaliśmy go kilka razy do zapłaty, nie zareagował, wstrzymaliśmy więc wykonywanie dalszych prac i zwróciliśmy się do sądu z próśb o zabezpieczenie naszych roszczeń w formie aresztu statku - tłumaczy Paweł Porzycki. - W lutym szczeciński sąd wydał taką prawomocną decyzję. Od tego czasu statek pozostaje przy nabrzeżu, jest zaaresztowany, a my złożyliśmy wniosek do sądu o uznanie naszych roszczeń już jako dłużnik.
Kwota zaległości na obecną chwilę wynosi ok. 500 000
euro, ale wciąż rośnie o koszty generowane przez cumujący przy nabrzeżu statek.
- Prowadziliśmy dość ograniczoną korespondencję z armatorem wzywając go do podjęcia działań, armator zachowywał się bardzo lakonicznie i ku naszemu zaskoczeniu na koniec kwietnia załoga statku porzuciła go - mówi Paweł Porzycki. - Pełna obsada załogowa, łącznie z kapitanem, opuściła statek i porzucony pozostał przy nabrzeżu stoczniowym.
Gryfia od strony lądu zabezpiecza statek, żeby nie dostały się na niego niepowołane osoby. Jest w stałym kontakcie z administracją morską - Urzędem Morskim. Stocznia leży w obrębie Portu Morskiego Szczecin i jest w jurysdykcji Urzędu Morskiego, który sprawuje nadzór nad
statkiem. Od strony wody statek jest na bieżąco patrolowany przez urząd.
Wszystkie służby zostały poinformowane, że statek został porzucony,
stacjapilotów, traffic, by jednostki poruszające się po torze wodnym zwracały uwagę mijając go.
- Oby takie sytuacje się nie powtarzały, ale rynek jest bardzo zły dla armatorów i generalnie obserwuje się bardzo dużą ilość upadłości, szczególnie małych firm armatorskich, dlatego wszystkie przedsiębiorstwa obrotu muszą zwracać uwagę na wypłacalność firm żeglugowych - komentuje dyrektor Porzycki.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?