Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Miłoszewski: Nie chciałbym, by koszykarskie środowisko śmiało się ze mnie, że pracowałem miesiąc lub dwa

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Arkadiusz Miłoszewski
Arkadiusz Miłoszewski Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
W najbliższą niedzielę debiut nowego szkoleniowca Kinga Szczecin. Od paru dni z zespołem jest już Arkadiusz Miłoszewski.

Nowy szkoleniowiec to postać bardzo znana w koszykarskim środowisku. Były zawodnik Polonii Warszawa, reprezentant Polski. W ostatnich siedmiu latach pracował jako drugi trener Zastalu Zielona Góra (najmocniejszy klub w Polsce), był także asystentem Mike Taylora w reprezentacji. Miłoszewski jest specjalistą od analizy przeciwnika.

Jakub Lisowski: Co Pana przyciągnęło do Szczecina?

Arkadiusz Miłoszewski: Odpowiem żartobliwie – morze. Tyle osób mi mówiło, że Szczecin leży nad morzem, że chciałem to zobaczyć. A serio to było tu miejsce do pracy, a drugie to taka wewnętrzna chęć do pracy w Kingu. Może nikt mi nie uwierzy, ale kiedyś sobie analizowałem, gdzie ja bym mógł zostać pierwszym trenerem. I takim pierwszym wyborem była Zielona Góra, gdzie przecież od lat tam pracowałem, znam całe środowisko itd., ale taką drugą opcją był klub ze Szczecina. Zawsze mnie zastanawiało, czemu tu jest taka duża rotacja z trenerami. Interesowałem się tym, zastanawiałem, co tu się musi dziać, że żaden trener nie pasuje. I niby trzon zespołu jest, trzon sztabu jest, ale żaden trener nie pasuje do tej układanki. Ja chcę pasować, ale też chcę przekonać się od środka, dlaczego tak wielu trenerów nie wytrzymało tutaj zbyt długo.

Odkrycie tego może być utrudnione, bo przecież skład zespołu mocno się zmienił.

Jest drugi trener Maciek Majcherek, jest Paweł Kikowski, jest Kuba Schenk, jest Mateusz Bartosz. To wcale nie tak mało. W niektórych zespołach skład zmienia się w 90 procentach, a w Szczecinie jakoś ten trzon się trzyma. Nie nastawiam się na łatwą robotę. Przejście z asystenta do roli pierwszego trenera jest trudne, a jeszcze próba wyleczenia sytuacji o której wspomniałem też jest ciężkim zadaniem. Mam nadzieję, że nie dołączę do grona tych, których już tu nie ma. Nie chciałbym, by koszykarskie środowisko śmiało się ze mnie, że pracowałem miesiąc lub dwa. Zaczynam więc swoją robotę – sprawdzam przeszłość, a jednocześnie wprowadzam już swoje pomysły. Byłem przez kilka lat w bardzo dobrze zorganizowanym klubie, który walczył każdego roku o najwyższe cele, byłem w reprezentacji Polski i wiem, jak cała organizacja i całe zaplecze powinno funkcjonować. Postaram się więc trochę tego zawodowstwa tu wprowadzić, a czy mi się to uda – zobaczymy.

ZOBACZ TEŻ:

Spodziewałem się, że głównie będzie Pan mówił o chęci pracy w roli pierwszego po latach asystentury.

To na pewno był ważny czynnik. Od lat wiedziałem, że chcę zostać pierwszym trenerem, a trener Tabak mocno utwierdził mnie w tym, że tak właśnie powinno być. Mówił, że drugi trener zawsze musi mieć ambicje bycia pierwszym, bo tylko w ten sposób będzie czuł się odpowiedzialnym za zespół i będzie chciał się wczuć w rolę pierwszego trenera, aby pomóc. Ja się z tym zgadzam. Więc pierwsza przyczyna to chęć sprawdzenia, jak sobie poradzę jako ten pierwszy, a druga – wyjaśnić, czemu tu żaden trener nie działa. Jestem optymistą i wierzę, że ja tu będę dobrze działał.

Czy prezes Krzysztof Król pozostanie w trakcie spotkań masażystą i będzie mógł z ławki obserwować spotkania?

Sprawdzę protokoły i zobaczę, czy prezes funkcjonował jako masażysta. Na pewno nie będzie go w niedzielę z Astorią. A jak wygramy to pewnie porozmawiamy, by nie wracał na ławkę i w ten sposób spróbujemy kontynuować dobrą serię.

Ma Pan ze strony klubu obietnicę, że będzie miał prawo coś zmienić np. w zespole?

Tak. Rozmawialiśmy, wszystko ustaliliśmy. Prezes Król znany jest w Polsce, że to co obieca, to później dotrzymuje słowa. Dogadani jesteśmy na różne warianty.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto