Argentyńczyk oszalał z radości

Rozstawiony z numerem szóstym Argentyńczyk wygrał z Czechem oba sety. Ich pojedynek zakończył się wynikiem 6:2, 7:5. - Minar nie rozpoczął meczu odpowiednio skoncentrowany – powiedział jeden z kibiców. Czech rzeczywiście nie grał tak, jakby oczekiwali widzowie i jak oczekiwał sam od siebie.

- W pewnym momencie popełniał tyle błędów, że powiedziałem żonie: czekaliśmy na ten mecz, a wynik znamy już na początku. Żałowałem, że nie obstawiłem w jakichś zakładach sportowych – żartuje pan Stanisław z ul. Wiosny Ludów. – Kibicowałem Czechowi, bo nie lubię tenisistów z Argentyny, bo podobają się mojej żonie. Jednak w pierwszym secie musiałem przyznać jej rację. Roitman był lepszy. Minarowi nie wychodziły nawet serwisy. Najgorsze, że zaczął się denerwować. W sporcie tak jest, że jak się człowiek zacznie denerwować, to później nie wychodzi już nic. Trzeba się skoncentrować, a nie wściekać i rzucać rakietą.

Ivo wściekał się i krzyczał.

- Był gorszy, ale trzeba przyznać, że miał też pecha – dodaje Sylwia ze Śródmieścia. - Przełamał się w drugim secie, kiedy było już 4:1 i mało kto dawał mu szanse.

Końcówka była dramatyczna. Roitman przegrał gema przy stanie 5:4 po aż czterech piłkach meczowych. Później doprowadził do 6:5 i tym razem zakończył seta na swoją korzyść. Z radości rzucił koszulką w kibiców.

W grze podwójnej najlepszy okazał się niemiecki debel Tomas Behrend i Christhoper Kas. W finale pokonali – 6:0, 5:7 i 10:8 – Argentyńczyków Brzezickiego i Guzmana. To pierwsza para w historii szczecińskiego turnieju, która obroniła tytuł zdobyty rok wcześniej.

Dodatkową atrakcją dla widzów był turniej aktorów. Wygrał go Marcin Daniec, który w finale pokonał Jana Englerta. Oprócz nich na kortach pojawili się także Urszula Dudziak, Małgorzata Pieńkowska, Karol Strasburger, Tomasz Stockinger oraz Zbigniew Górny.