W poniedziałek dominikanie z klasztoru przy placu Ofiar Katynia 1 otrzymali list z pogróżkami. Podobny list otrzymali również przed trzema laty. Po kilku dniach została podpalona jedna z kaplic. Podpalacz nie został złapany. Zakonnicy boją się, że sytuacja może się powtórzyć.
- Nie mogliśmy pozwolić sobie na zlekceważenie tych gróźb, ponieważ nasz klasztor odwiedza dużo osób - mówi ojciec Cezary Jenta, przeor i proboszcz parafii.- Moim zdaniem jest to groźba realna i na takie sygnały trzeba reagować, więc zgłosiliśmy sprawę policji.
List przyszedł pocztą, miał wszystkie pieczątki pocztowe, napisany pismem drukowanym, treść była krótka. Policjanci sprawdzają anonim pod kątem daktyloskopii i śladów DNA oraz ustalą, skąd został wysłany.
- Sprawdzimy też, czy to realna groźba, czy głupi wybryk - dodaje mł. asp. Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Parafia ma bardzo dobre zabezpieczenia przeciw włamaniowe, czujki, alarmy i bardzo dobry monitoring. Jest również ochrona. Dominikanie zapewniają, że nie dadzą się zastraszyć i będą spać spokojnie.
List z pogróżkami wywołał oburzenie wśród wiernych.
- Co, komu mu kościół winien. Nie wiem, dlaczego ktoś chce go spalić - mówi wierna spotkana przed kościołem. - A mało jest takich w Szczecinie?
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?