Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Anna Jurksztowicz: To wspaniałe być szczecinianką

Redakcja MM
Redakcja MM
Andrzej Szkocki
Anna Jurksztowicz chętnie przyjeżdża do Szczecina, chociaż rzadko tu koncertuje.

W rodzinnym mieście ma przyjaciół, zna każdą ścieżkę i uważa, że Szczecin jest wielki.

5 sierpnia Anna Jurksztowicz obchodziła urodziny. Kilka dni temu wpadła do Stepnicy, żeby zagrać jazzowy koncert, więc nadarzyła się okazja, żeby porozmawiać chwilę o jej rodzinnym mieście. Anna Jurksztowicz i jazz? Wiele osób na pewno się zdziwi, bo wokalistka kojarzona jest głównie z muzyką popową i filmową. Kto nie pamięta wielkiego przeboju „Diamentowy kolczyk"? Ale to jazz jest największą muzyczną fascynacją pani Ani.

– Zaczynałam od jazzu w Szczecinie, ale jeszcze wcześniej śpiewałam muzykę dawną w Pałacu Młodzieży – wspomina Anna Jurksztowicz. – Chciałam zostać śpiewaczką operową, więc zapisałam się do szkoły muzycznej na wydział wokalu i zajmowałam się muzyką klasyczną. Zaczęłam śpiewać bel canto. Teraz będę miała okazję zaśpiewać Mozarta na jazzowo. Tymi koncertami wrócę muzycznie do lat maturalnych.

W wyniku fascynacji jazzem Anna Jurksztowicz porzuciła i muzykę dawną i operę. Zaczynała w chórku zespołu Music Market, który wywodził się z Politechniki Szczecińskiej.

– Byłam najmłodsza i chodziłam jeszcze wtedy do liceum, ale wszyscy inni śpiewali w chórze PS. Byliśmy zafascynowani muzyką gospel – mówi wokalistka. – Wiele koncertowaliśmy, zdobywaliśmy nagrody, między innymi na Złotej Tarce. Największą nagrodą dla nas był kontrakt z orkiestrą Zbigniewa Górnego. Wcześniej występowaliśmy z Marylą Rodowicz i innymi gwiazdami tamtej sceny. Tam poznałam Krzesimira Dębskiego. To był mój zwrot w stronę muzyki pop, ale pop z odrobiną nuty jazzowej.

W 1985 roku przyszedł duży sukces, po którym wokalistka ze Szczecina wygrała opolski festiwal piosenką „Diamentowy kolczyk”. Po sukcesie w Opolu jeszcze przez 10 lat Anna Jurksztowicz z mężem Krzesimirem Dębskim mieszkali w Szczecinie. To było wygodne, bo często grali w Niemczech i innych krajach Europy Zachodniej. Później nie dało się już dobrze zarabiać na Zachodzie. Ekonomia zadecydowała o przenosinach muzyków do Warszawy.

– Staram się często bywać w Szczecinie, ale koncertów nie mam tu prawie żadnych – mówi Anna Jurksztowicz. – Nikt mnie nie zaprasza. Nie skarżę się, tylko stwierdzam fakt. Jeśli chodzi o repertuar, to jestem bardzo elastyczna. Z orkiestrą Krzesimira Dębskiego śpiewam muzykę filmową. Mamy również zespół kameralny.

Muzycy mają plany współpracy z Akademią Sztuki. Mieliby poprowadzić warsztaty z młodzieżą, a potem zagrać koncert symfoniczny w Filharmonii Szczecińskiej.

Kiedy piosenkarka przyjeżdża do Szczecina, czuje się tu, jak w swoim środowisku. Nie zastanawia się dokąd iść, tylko po prostu idzie. Zauważa, jak wiele rzeczy wokół zmienia się na lepsze.

– Mam tu nadal przyjaciół, wiem co się w mieście dzieje – mówi. – Bardzo dobrze się czuję jako szczecinianka i wiem, że jest wielu wspaniałych mieszkanców miasta, więc można powiedzieć, że Szczecin jest wielki.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto