W rodzinnym mieście ma przyjaciół, zna każdą ścieżkę i uważa, że Szczecin jest wielki.
5 sierpnia Anna Jurksztowicz obchodziła urodziny. Kilka dni temu wpadła do Stepnicy, żeby zagrać jazzowy koncert, więc nadarzyła się okazja, żeby porozmawiać chwilę o jej rodzinnym mieście. Anna Jurksztowicz i jazz? Wiele osób na pewno się zdziwi, bo wokalistka kojarzona jest głównie z muzyką popową i filmową. Kto nie pamięta wielkiego przeboju „Diamentowy kolczyk"? Ale to jazz jest największą muzyczną fascynacją pani Ani.
– Zaczynałam od jazzu w Szczecinie, ale jeszcze wcześniej śpiewałam muzykę dawną w Pałacu Młodzieży – wspomina Anna Jurksztowicz. – Chciałam zostać śpiewaczką operową, więc zapisałam się do szkoły muzycznej na wydział wokalu i zajmowałam się muzyką klasyczną. Zaczęłam śpiewać bel canto. Teraz będę miała okazję zaśpiewać Mozarta na jazzowo. Tymi koncertami wrócę muzycznie do lat maturalnych.
W wyniku fascynacji jazzem Anna Jurksztowicz porzuciła i muzykę dawną i operę. Zaczynała w chórku zespołu Music Market, który wywodził się z Politechniki Szczecińskiej.
– Byłam najmłodsza i chodziłam jeszcze wtedy do liceum, ale wszyscy inni śpiewali w chórze PS. Byliśmy zafascynowani muzyką gospel – mówi wokalistka. – Wiele koncertowaliśmy, zdobywaliśmy nagrody, między innymi na Złotej Tarce. Największą nagrodą dla nas był kontrakt z orkiestrą Zbigniewa Górnego. Wcześniej występowaliśmy z Marylą Rodowicz i innymi gwiazdami tamtej sceny. Tam poznałam Krzesimira Dębskiego. To był mój zwrot w stronę muzyki pop, ale pop z odrobiną nuty jazzowej.
W 1985 roku przyszedł duży sukces, po którym wokalistka ze Szczecina wygrała opolski festiwal piosenką „Diamentowy kolczyk”. Po sukcesie w Opolu jeszcze przez 10 lat Anna Jurksztowicz z mężem Krzesimirem Dębskim mieszkali w Szczecinie. To było wygodne, bo często grali w Niemczech i innych krajach Europy Zachodniej. Później nie dało się już dobrze zarabiać na Zachodzie. Ekonomia zadecydowała o przenosinach muzyków do Warszawy.
– Staram się często bywać w Szczecinie, ale koncertów nie mam tu prawie żadnych – mówi Anna Jurksztowicz. – Nikt mnie nie zaprasza. Nie skarżę się, tylko stwierdzam fakt. Jeśli chodzi o repertuar, to jestem bardzo elastyczna. Z orkiestrą Krzesimira Dębskiego śpiewam muzykę filmową. Mamy również zespół kameralny.
Muzycy mają plany współpracy z Akademią Sztuki. Mieliby poprowadzić warsztaty z młodzieżą, a potem zagrać koncert symfoniczny w Filharmonii Szczecińskiej.
Kiedy piosenkarka przyjeżdża do Szczecina, czuje się tu, jak w swoim środowisku. Nie zastanawia się dokąd iść, tylko po prostu idzie. Zauważa, jak wiele rzeczy wokół zmienia się na lepsze.
– Mam tu nadal przyjaciół, wiem co się w mieście dzieje – mówi. – Bardzo dobrze się czuję jako szczecinianka i wiem, że jest wielu wspaniałych mieszkanców miasta, więc można powiedzieć, że Szczecin jest wielki.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?