Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Agata szuka pracy cz. 3. Złota metoda? Przepraszam, nie znam

Agata Maksymiuk
Andrzej Szkocki
Czytelnicy odpowiadają na cykl artykułów Agaty o poszukiwaniach zatrudnienia w Szczecinie, a socjolog komentuje.

Wyjazd za granicę, zmiana uczelni, kolejne fakultety. Młodzi szczecinianie radzą sobie jak mogą, by zdobyć zawód. Co w zamian? Brak stabilności i niska płaca.
- Studia skończył każdy. Nie oczekuj, że wszyscy będą pracować w zawodzie. Nie ma tylu stanowisk, ilu jest studentów - tak moje poszukiwania zatrudnienia podsumował w komentarzu jeden z internatów. Czy lokalny rynek pracy jest już więc przesycony, czy może odpowiedzialne za nasze bezrobocie są uczelnie wyższe, gwarantujące dyplom każdemu potencjalnemu kandydatowi ?

- Uważam, że większą winę ponoszą w tym przypadku szkoły, oferujące wizję zdobycia dobrego wykształcenia jako pewnik świetnego zatrudnienia - tłumaczy dr Tomasz Kozłowski, socjolog. - Jest tylko kilka kierunków, względnie zapewniających pracę: medycyna, prawo, architektura. W innych przypadkach proponowana jest wiedza, która najpewniej bardzo szybko się zdezaktualizuje, ewentualnie będzie musiała być często uzupełniana. W rzeczywistości nie chodzi dziś o zdobywanie gruntownej wiedzy, bo jej ciągle przybywa. Chodzi o wykształcenie pewnych nawyków współpracy i komunikowania się z ludźmi - to są prawidłowości, które jeszcze długo nie wyjdą z mody.

W czasach globalizacji ciągłe douczanie się jest nam niezbędne. Odczułam to wielokrotnie podejmując nowe stanowiska. Przy reklamie była to m.in. obsługa nowych programów i edytorów, przy marketingu umiejętne nawiązywanie kontaktów, tworzenie prezentacji itd. To zmiany, które z łatwością zaakceptowałam.

Problem powstał dopiero, kiedy obowiązki zaczęły diametralnie odbiegać od głównego kierunku. Kelnerowanie, parzenie kawy czy sprzątanie pokoi hotelowych, przyprawiały o nerwy. Wydaje mi się, że jest to zrozumiałe. Tym bardziej, że taka sytuacja dotknęła nie tylko mnie.

- Mam 30 lat, ukończyłam studia wyższe i podyplomowe, odbyłam praktyki studenckie w Polskiej Akademii Nauk, przeszłam staż pracowniczy w Zakładach Chemicznych Police - wymienia Agata, w mailu do redakcji. - Wszystko na nic. Słyszałam, że po praktykach w polickich zakładach zostaje się tam zatrudnionym. Niestety trafiłam na czas zwolnień grupowych. W trakcie studiów zdobyłam doświadczenie w prostych zawodach: sprzątanie, sprzedaż, obsługa klienta. Dzięki temu dostałam pracę w biurze. Miałam nadzieję, że uda mi się tez założyć rodzinę. Firma ogłosiła stan upadłości. Z moich planów nici. Kolejne poszukiwania trwały pół roku. W końcu trafiłam do sklepu budowlanego. Umowy na czas określony, małe pieniądze. Nastąpiła zmiana kierownictwa, wykorzystali upływający termin mojej umowy i jej nie przedłużyli. Kolejne ogłoszenia, kolejne CV, tylko kilka rozmów. Zawsze pytają, ile chcę zarabiać. Mówię: 1800 zł netto. Moim zdaniem to i tak niewiele, ale mogę się mylić, ponieważ nikt nie oddzwania. Jestem otwarta na nowe wyzwania. Chętnie się doszkolę, tylko w jakim kierunku? Może powinnam wyjechać za chlebem?

Czarna Strona poszukiwań
- Bez znajomości nie ma dziś pracy - pisze internauta. - Nie mówię o ekstremalnych przypadkach, tylko o zwykłej codzienności. Z kim chciałabyś zamieszkać? Z przyjaciółką twojej koleżanki czy z obcą dziewczyną z ogłoszenia? Komu powierzyłabyś opiekę nad dzieckiem? Opiekunce, którą polecił ci twój przyjaciel, czy osobie spotkanej po raz pierwszy w życiu? Wybór jest oczywisty. System wszędzie działa tak samo.

Jest w tym sporo racji, choć opinia nie unika generalizowania. Swoje odzwierciedlenie znalazła w wiadomości napisanej do redakcji, po opublikowaniu pierwszego artykułu o poszukiwaniu pracy.

- Mam 24 lata i ukończone studia magisterskie z wyróżnieniem - pisze Kamil. - Wybierając kierunek, starałem się trafić w nisze panującą na rynku. Jednak tuż przed obroną wiedziałem, że wykształcenie nie będzie mi potrzebne. Przyjaciel otworzył własny biznes, zaproponował posadę. Branża motoryzacyjna. Nie byłoby mądrze odmówić. Na pierwszym roku studiów o zatrudnienie w kawiarni zabiegałem przez pół roku. Pamiętając to bałem się, że w przypadku ambitniejszych planów będzie jeszcze gorzej i w rezultacie zostanę z niczym. Nie żałuję, że zdobyłem wykształcenie, ale moim zdaniem studia przestały być gwarantem zatrudnienia. Wystarczy skończyć naukę na technikum albo szkole zawodowej. Nie warto skupiać się na wykształceniu wyższym, lepiej szukać nowych znajomych. Może to, co piszę, jest brutalne, ale uważam, że ludzie powinni zacząć sobie to uświadamiać.

Wykształcenie?
Na rozmowach kwalifikacyjnych rzadko spotykałam się z pytaniem o ukończoną szkołę. Jeżeli wykształcenie było istotne, to ważne, że uczelnia pojawiła się w CV. Nikt nie dopytywał się o wybrany kierunek czy specjalizację. W większości przypadków nie miało to też wpływu na wysokość mojej pensji. Nigdy nie oferowano mi więcej niż 1600 zł. Liczy się autoprezentacja, umiejętności wykazane w trakcie dnia próbnego i akceptacja zespołu.

- Skończyłem szkołę zawodową w Szczecinie, mogę wybierać w ofertach - pisze w komentarzu internauta. - Jestem elektromechanikiem. Zarobki zaczynają się od 2500 netto. Przyznaje, że czasami pracuje po 12 godzin. Jeżeli miałbym komuś udzielić rady, to na pewno zwróciłbym uwagę, żeby szukać pracy aktywnie. Nie tylko przy pomocy maili i telefonów. Nie każdy pracodawca ogłasza się na portalach internetowych.

Zostajemy więc postawieni przed dylematem - iść na studia czy nie. A jeżeli tak, to na jakie?

- Problem polega na tym, że nikt nie wie, jakie zawody będą najpopularniejsze za kilka lat - tłumaczy dr Tomasz Kozłowski. - Rozwój rynku pracy jest zbyt dynamiczny, by to przewidzieć. W dzisiejszych czasach pracę zmienia się znacznie częściej niż lata wcześniej. Jest małe prawdopodobieństwo, że zawsze wykonywać będzie się ten sam zawód. Wygląda na to, że wielu (tak szukających pracy, jak i pracodawców) nie rozumie, że wykształcenie w jednym obszarze jest strategią, która szybko się dezaktualizuje. Dziś potrzeba znacznie większej dyspozycyjności i elastyczności. Wzór wykształcenia oferowany przez szkoły wyższe często tego nie uwzględnia, kładąc większy nacisk na wiedzę, aniżeli na umiejętności społeczne.

Przeciwności losu

- Mam 24 lata i tytuł magistra z ekonomii - pisze Marek. - Poruszam się na wózku inwalidzkim, co komplikuje sprawę. Nie każdy zawód mogę wykonywać. Prace fizyczne odpadają. Przede wszystkim muszę mieć możliwość dostania się do zakładu pracy. Jestem dyspozycyjny 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Przeprowadzka nie wchodzi w grę. Pracy szukam od października. Złożyłem CV w firmie transportowej. Podobno moja oferta była bardzo dobra, niestety z braku windy w budynku została odrzucona. Szukam dalej, znajduję ogłoszenie na stanowisko pomocnika księgowej. Szybki telefon i odpowiedź: "niestety mamy schody, mieścimy się w starej kamienicy". Sytuacja powtarza się w przypadku urzędów i instytucji. Na jedno stanowisko czeka zbyt wiele osób.
Żyjemy w społeczeństwie tolerancyjnym, przynajmniej za takie się uważamy. Czy to oznacza, że przypadek Marka również sklasyfikował pech?

Humaniści na rynku pracy
Zbierając materiały często spotykałam się z opiniami, że problem bezrobocia dotyczy głównie humanistów i absolwentów szkół artystycznych. Według niektórych takie osoby są skreślone z rynku pracy zanim zdążą się na nim pojawić.

- Niestety kierunki te mają dość słaby PR jako nieproduktywne i abstrakcyjne - tłumaczy socjolog. - Są jednak istotne, uczą jak żyć i pracować w środowisku złożonym z ludzi. Kierunki artystyczne stymulują kreatywność - cechę nie do przecenienia w zmieniającym się rynku pracy. W żadnym razie nie skreślałbym humanistów i artystów. Obawiam się jednak, że musi jeszcze upłynąć trochę czasu, nim rynek dostrzeże, że w ludziach tych drzemie gigantyczny potencjał.

Rynek pracy stoi przed nami otworem, niestety mamy coraz mniejszy wpływ na to jaki zawód na nas czeka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto