14 godzin trwało gaszenie pożaru jachtu zacumowanego na przystani "Pogoń". Strażacy akcję gaszenia jachtu rozpoczęli w niedzielę ok. godziny 22.40.
- Była to bardzo trudna akcja. Pod pokładem jachtu znajdowało się 7 kanistrów z etyliną połączonych ze sobą lontem. Oprócz tego były zapalniki czasowe. Dobrze, że ogień nie dotarł do tego - opowiadają strażacy. - Już wiadomo, że pożar nie był przypadkiem. Ktoś do niego umyślnie doprowadził. Nie wiadomo jeszcze, kto to zrobił. Akcję gaśniczą zakończyliśmy po 14 godzinach, następnego dnia w południe.
Policja ustaliła, do kogo należy jacht.
- Właścicielem jest Niemiec Dieter T. Niewiele więcej mogę na ten temat powiedzieć - informuje Katarzyna Legan z komendy miejskiej. - Wszystkie ewentualności musimy dokładnie sprawdzić. Dopiero wtedy będziemy mogli opowiedzieć, co było przyczyną.
Mieszkańcy dzielnicy nie są zaskoczeni. W zdarzeniu tym doszukują się oszustwa.
- Wydaje mi się, że mogło chodzić o odszkodowanie – mówi pan Jan. – Takie jachty kosztują niebagatelne sumy. Normalnego człowieka na to nie stać. Sprawę powinno się dokładnie sprawdzić. Ktoś, kto był w pobliżu mógł przecież zginąć.
Jacht od ponad roku stoi zacumowany w przystani „Pogoni”. Został wyprodukowany 15 lat temu.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?