Spotkania Jagiellonii z Legią zawsze są gratką dla kibiców obu drużyn. Nie od dziś wiadomo, że fani nie przepadają za sobą i na trybunach dochodzi nie tylko do słownych utarczek.
Tym razem było raczej spokojnie i na stadionie w Białymstoku, oprócz "wymiany uprzejmości", trwającej niemal cały mecz, nie było sytuacji, w których musiałyby reagować służby, specjalnie zmobilizowane na te spotkanie.
Gospodarze na początku meczu zaprezentowali sektorówkę, której towarzyszyła oprawa pirotechniczna. W drugiej połowie także licznie przybyli fani gości odpalili race, ale mecz nie został przerwany nawet na minutę. Gorący doping był z obu stron przez całe 90 minut.
Fani Jagi najgłośniejsi byli oczywiście po golach zdobywanych w drugiej połowie - najpierw na 1:0 przez Israela Puerto (48 min), a później w 76. min. przez Jesusa Imaza z karnego. Niestety, nie udało się wygrać, bowiem legioniści na każde trafienie Jagi odpowiadali bramkami Tomasa Pekharta (70. min.) i samobójczym trafieniem Michała Pazdana (86. min.).
Kibice ze stadionu wychodzili jednak w miarę zadowoleni, bowiem punkt zdobyty przez Jagę praktycznie przesądził jej utrzymanie w ekstraklasie na przyszły sezon. To był ostatni mecz Jagiellonii na własnym stadionie w tym sezonie. Tegoroczna kampania zakończy się za tydzień - białostoczanie zagrają na wyjeździe z Górnikiem Łęczna.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?