- To będą naprawdę bardzo trudne zawody – mówi pan Norbert. – Zawsze pierwszy start po mistrzostwach świata jest stresujący. Wystartują wszystkie zawodniczki z pierwszej szóstki z Berlina, każda będzie chciała się zrewanżować, szczególnie Isinbajeva. Poza tym za zwycięstwo w Złotej Lidze do wygrania jest milion dolarów. To dla Rosjanki dodatkowa motywacja.
Pan Norbert przyznaje, że w dzisiejszym konkursie faworytką nie jest mistrzyni świata, Ania Rogowska, czy nasza wicemistrzyni, a właśnie Isinbajeva. Szczecinianka jednak zapisała się w historii już zupełnie w inny sposób.
- Obok Jeleny i Fieofanovej Monika jest jedyną zawodniczką, która medal MŚ odbierała trzy razy – mówi Rokita. – Zawody te rozgrywane są od 1999 roku. Od 2001 Monika nieprzerwanie w nich startuje. Ma zaliczonych pięć finałów, gdzie najniższe jej miejsce to czwarte. Obliczono, że statystycznie to najlepszy wynik w historii damskiego skoku o tyczce.
Sztab trenerski po zawodach w Berlinie już wie, że Monika Pyrek mogła powalczyć nawet o mistrzostwo globu. Niestety, w lipcu popełnili błąd treningowy – nie wiedzą jaki.
- W Oslo oddała rewelacyjny skok i pokonała wysokość 4,71 – taką jak Isinbajeva. Później były zawody w Rzymie i załamanie formy. Zajęła ósme miejsce i zaliczyła wysokość 4,46. To był chyba przełomowy moment. Popełniliśmy jakiś błąd – nie wiemy jaki.
W piątkowych zawodach Golden League w Zurychu Pyrek będzie walczyła o czołowe miejsce. Liczy, że znajdzie się na podium. W sobotę wraca do Szczecina.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?