Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zdrowie. Nieoczywista rozmowa o diecie wegańskiej

Rozmawiała: Agata Maksymiuk / Foto: Archiwum
Początkowo założyłam, że z Alicją Hofman, makrobiotykiem (lub też prościej: entuzjastką naturalnego żywienia), będę rozmawiać o diecie wegańskiej. Jak większość z nas byłam przekonana, że chodzi tu o zastąpienie produktów pochodzenia zwierzęcego roślinnymi. Już po pierwszym pytaniu okazało jestem w błędzie, bo dieta roślinna niejedno ma imię.

Rozmawiała: Agata Maksymiuk / Foto: Archiwum

Dieta wegańska, czyli jaka?
- No właśnie, to bardzo dobre pytanie, ponieważ można odpowiedzieć na dwa sposoby. Po pierwsze: weganizm to dieta oparta na nieprzetworzonych produktach roślinnych, takich jak pełne ziarna zbóż, pełen ryż, fasolki, pestki, świeże warzywa, wodorosty. Po drugie: weganizmem nazwiemy również dietę opartą na przetworzonych produktach roślinnych, takich jak biała mąka, biały chleb, mrożonki, konserwy, wszystko z dodatkiem cukru czy substancji konserwujących. I jedna, i druga dieta jest określana wegańską, ale różnica między nimi jest zasadnicza. Wielu osobom wydaje się, że chodzi tu po prostu o zrezygnowanie z produktów odzwierzęcych, jednak w rzeczywistości jest to bardziej złożona kwestia. Colin Campbell, amerykański biochemik, zdecydował się nawet nie nazywać proponowanej przez siebie diety „wegańską”, a „nieprzetworzoną dietą roślinną”. Zaryzykuję stwierdzenie, że przetworzona dieta wegańska jest gorszym wyborem dla zdrowia, niż pozostanie przy diecie powszechnie stosowanej.

Skupmy się więc na nieprzetworzonej diecie roślinnej. Osoby, które nie mają z nią nic wspólnego często traktują ją dość prześmiewczo. Po Internecie krążą „memy” przedstawiające np. kostki lodu nadziane na słomkę z podpisem „wegański przysmak z grilla”. Tymczasem dieta roślinna to całe mnóstwo smaków, aromatów i potraw. Jakie przykłady można przedstawić malkontentom?
- Każdy z nas wynosi z domu pewien schemat, najczęściej jest to – kotlet, ziemniaki, surówka. Tylko, że na tym świat się nie kończy. Niestety, ale w tradycyjnej kuchni polskiej sposoby przygotowania warzyw są dość ograniczone. Kojarzymy je z rozgotowaną w zupie marchewką albo sałatką do obiadu, podczas gdy sposobów na ich przygotowanie jest kilkadziesiąt. Możemy komponować całe dania z fasolek, tofu, tempeh, wodorstów, gotować zupy z dodatkiem zbóż, piec zapiekanki, pasztety, kotlety, a nawet robić desery. W kuchni roślinnej swobodnie czerpiemy z różnych zakątków świata. Nie oznacza to, że porzucamy naszą rodzimą kuchnię – kiszonki, śledzie, pierogi, gołąbki - one również zasługują na uwagę. Jednak poznanie i wdrożenie nowych produktów znacznie wzbogaca posiłek.

A co z przyprawami? Tu znów wracamy do kwestii przetwarzania i „podkręcania” smaku.
- Kiedy gotuję, staram się wydobywać smak z warzyw. Doprawiam je delikatnie solą morską lub ziołami. Nie jestem zwolenniczką intensywnych przypraw, które zabijają smak. Ten sposób gotowania jest dość trudny. Zwróć uwagę, że często odwiedzając różne lokale masz poczucie, że niezależnie od dania, smak jest ten sam. Dzieje się tak właśnie przez przyprawy.

Intrygująca jest też kwestia „mięsnych” określeń wegańskich produktów, np. wegańskie parówki, jajka, szynka czy burgery. Co to w ogóle jest?
- Nie rozumiem tego trendu. Produkty, o których mówisz, są w większości wytworzone z proteiny sojowej. Nie jest to zdrowy produkt, proces przetworzenia soi jest dziś tak duży, że nie zostają w niej żadne wartości odżywcze. Dlaczego ludzie, którzy nie chcą jeść mięsa, potrzebują parówek sojowych? Nie wiem, sama nigdy nie odczuwałam potrzeby zjedzenia parówki sojowej, ale myślę, że gdyby pewnego dnia naszła mnie taka ochota, wolałbym wybrać tę tradycyjną parówkę. Jedyne wyjaśnienie tego nazewnictwa jakie przychodzi mi teraz na myśl, to, że może chodzić tu o pewien sentyment. Z drugiej jednak strony, jeśli pojawia się w kimś taki sentyment, należy zastanowić się – dlaczego zdecydowałem się nie jeść mięsa? Jeśli była to decyzja podjęta pod wpływem mody, to najprawdopodobniej takie produkty sprawiają, że dieta jest bardziej przystępna. Tylko czy na pewno ma sens?

Idąc za ciosem kwestii intrygujących, co z wartościami odżywczymi? Jak bilansować posiłki, by nie nabawić się niedoborów i nie zrobić sobie krzywdy? Od lat największy spór toczy się nad białkiem. Naprawdę jest ono dla nas tak ważne?
- Każdy organizm jest inny. Możliwe, że są osoby, które od czasu do czasu potrzebują zjeść kawałek mięsa czy ryby. Zdrowy sposób odżywiania nie polega na odmawianiu sobie wszystkiego, a na obserwowaniu swojego organizmu i odczytywaniu jego potrzeb. Jest kilka mitów dotyczących naszej diety, jedynym z nich jest właśnie mit białka. Wbrew pozorom człowiek nie potrzebuje go aż tak dużo, jak się o tym mówi i trudno wywołać jego niedobór. Myślę, że ważniejszą kwestią jest nadmiar białka w organizmie, o której rzadko się mówi. A trzeba wiedzieć, że za duża ilość tych substancji jest ciężkostrawna i bardzo obciąża organizm. Kluczem do zbilansowania wszystkich potrzebnych nam elementów odżywczych jest elastyczność i różnorodność. Organizm musi mieć z czego czerpać. A dbając o swoje zdrowie, zawsze powtarzam: najlepiej jeść to, co wyrośnie z ziemi, lokalnie i sezonowo.

Niektórzy wspomagają się suplementami.
- Kiedyś słyszałam ciekawą opowieść o marchewce. Marchewka jest bogata w witaminy A, C czy też witaminy z grupy B. Prócz tych powszechnienie znanych elementów, marchewka ma w sobie inne substancje, o których z reguły nie wiemy, ale wie za to nasz organizm. W momencie gdy podaje się samą witaminę A, a organizm rozpoczyna trawienie, powstaje potrzeba pozyskania „reszty składników” tej marchewki. Zdarza się, że organizm czerpie wtedy z innych partii, np. kości. Co za tym idzie, mogą powstać niedobory. Wspomniany już Colin Campbell uważa, że spożywanie niektórych suplementów może być wręcz szkodliwe.

Nawyków żywieniowych powinniśmy uczyć się od małego, tylko czy dieta roślinna jest wskazana u dzieci?
- O dziecko należy dbać tak, jakbyśmy dbali o samego siebie. Jeśli matka przed zajściem w ciążę była świadomą weganką i „przećwiczyła” na sobie tę dietę, to nie ma możliwości, by skrzywdziła dziecko. Widziałam mnóstwo malców, które z zapałem „pochłaniały” np. kaszę jaglaną z dynią. Rodzic preferujący dietę roślinną przekazuje wiedzę o niej w ten sam sposób, co rodzić preferujący dietę powszechną.

Właściwa dieta może leczyć?
- Tak, wierzę, że dieta jest w stanie leczyć. Oczywiście trzeba pamiętać, że nasz organizm to nie tylko jedzenie – mamy duszę, umysł i ciało, a dziś wiele osób traktuje się jak maszynę. Choroba bywa wyznacznikiem, że coś w życiu wymaga zmian. Jedzenie jako fizyczna podstawa naszego bytu ma duży wpływ na zdrowie. Cukrzyca, nowotwory, alergie, choroby układu krążenia… zmiana diety może odwrócić proces postępowania tych chorób. W makrobiotyce nauczyłam się, że wśród jedzenia nie ma niczego, co byłoby zakazane, ale nie istnieje też panaceum na wszystko. Najważniejsze to wiedzieć, co się wkłada do garnka. Wiele chorób, poczynając od przeziębienia a kończąc na nowotworach, można wyleczyć przy pomocy diety. Wiele osób łączy metody tradycyjne z makrobiotyką. Idealnie by było, gdyby na porządku dziennym odbywała się współpraca między specjalistami od makrobiotyki a lekarzami.

Na koniec zapytam już tylko o słodycze. Czy jeśli stawiamy na zdrowy tryb życia, to czy musimy się z nimi pożegnać?
- Absolutnie nie. Do słodzenia używam słodów naturalnych. Najbardziej lubię słód ryżowy i jęczmienny czy też orkiszowy. Nie stosuje za to słodzików, ksylitolu czy stewii. Jest mnóstwo propozycji deserów bez użycia jajek, cukru i mleka. Pamiętaj jednak, że jeśli na porządku dziennym używasz cukru, który jest 1000 razy słodszy niż słodycz naturalnie występująca w produktach, nie ma mowy żebyś poczuła, np. prawdziwy smak zupy krem z dyni. Najważniejsze to być świadomym, jeśli od czasu do czasu zjemy kawałek czekolady, nic się nie stanie. Jeśli jednak zaczniemy przesadzać, konsekwencje mogą być poważne. Cukier wpływa na nasze zachowanie, bardzo podrażnia mózg, wprowadza niepokój i wyprowadza z organizmu wiele minerałów. Więc jeszcze raz powtórzę, wszystko jest dozwolone, ale z rozwagą.

Alicja Hofman

szczecinianka i entuzjastka naturalnej żywności. Od lat zajmuje się makrobiotyką. Pod szyldem wydawnictwa HITO wydała kilkanaście książek z myślą o tych, którzy chcieliby odżywiać się w sposób, który podtrzymuje zdrowie. Autorka książki Cafe Credo, zbioru ponad 40 przepisów na ciasta, tarty, mufinki, kremy, galaretki i inne słodycze, oprawionych wyjątkowymi grafikami. Na co dzień maluje, szyje, tworzy. Więcej o artystce można znaleźć na blogu: www.cafecredo.wordpress.com.

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto