Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomasz Betcher: z różnic powstają najbardziej gorące uczucia [WYWIAD]

Sylwia Arlak
Sylwia Arlak
Tomasz Betcher, autor głośnego debiutu "Tam gdzie jesteś" w rozmowie z nami przyznaje, że wielu mężczyzn ma problem z mówieniem o uczuciach. Czym różni się miłość dojrzałych ludzi od zakochania młodych? I czy uczucie pomiędzy ludźmi z bliznami może w ogóle rozkwitnąć? Sprawdźcie, jak na te pytania odpowiedział pisarz. Dalsza część artykułu poniżej.

Mężczyzna autorem romansu? Wielu czytelników się zdziwi. A jednak. To nieprawda, że mężczyźni nie są wrażliwi i że nie potrafią mówić o uczuciach?

Oczywiście, że mężczyźni są wrażliwi, mają natomiast pewien kłopot z mówieniem o uczuciach, jednak nie chciałbym generalizować – są i tacy, którym wychodzi to świetnie. Rzeczywiście mężczyzn piszących o uczuciach jest mniej, ale takie nazwiska jak Szekspir, Evans, Sparks czy Wiśniewski mówią same za siebie. Poza tym „Tam, gdzie jesteś” nie do końca jest romansem, choć ten wątek jest tam mocno zaznaczony. Wielu czytelników zwraca uwagę na wiodącą warstwę obyczajową z mocnymi historiami bohaterów książki.

Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością. Czy to w ogóle może się udać?

To bardzo duży kontrast, można powiedzieć – mezalians. Ale właśnie z takich różnic powstają najbardziej gorące uczucia. To jak ogień i woda, jak przeciwne bieguny magnesu. Pewnie takie sytuacje nie zdarzają się codziennie, ale wiem, że mają miejsce. We współczesnym świecie, w którym tak łatwo zrywa się związki, często można spotkać kobiety po przejściach i mężczyzn z przeszłością.

Czym przede wszystkim różni się miłość dojrzałych ludzi od pierwszych zauroczeń i uniesień?

Miłość dojrzała jest cierpliwa i przypomina szeroką rzekę, której bieg co prawda jest spokojny i kryje w sobie dużo tajemnic, ale także urokliwych zakamarków i wiele bezpiecznych przystani. Pierwsze zauroczenia i uniesienia są jak rwąca górska rzeka – często przyprawiają o szybsze bicie serca i skoki adrenaliny, ale uwaga – mogą być zdradliwe, a wywrotka z kajaka bywa niebezpieczna.

Niełatwo jest zacząć od wszystko od nowa. Czy Pan - podobnie jak bohaterowie - byłby w stanie postawić wszystko na jedną kartę i rozpocząć zupełnie nowe życie?

Kiedy ponad dziesięć lat temu przeprowadzałem się do Trójmiasta to dokładnie tak było. Postawiłem wszystko na jedną kartę, która okazała się niezwykle szczęśliwa. Jest to przede wszystkim zasługa życzliwych i dobrych ludzi, których spotkałem na swojej drodze. Czasami łatwiej jest zacząć wszystko od nowa, niż rozplątać poplątane ścieżki dotychczasowego życia. Każdy sam musi zdecydować, co będzie służyło mu najbardziej.

Bohaterów dzielą sekrety. To problem dla związków czy każdy ma do nich prawo?

Sekrety są problemem wtedy, kiedy oddalają od siebie partnerów. Każdy ma za sobą jakąś przeszłość i może chcieć zaczynać z czystą kartą. Jeśli nasza przeszłość nie rzutuje negatywnie na związek, to warto mieć w sobie tą nutkę tajemniczości, która może zaciekawiać partnera.

Wierzy Pan w przeznaczenie?

I tak, i nie. Wierzę, że pewne rzeczy są nam pisane, ale jest też dużo miejsca na naszą inicjatywę. Możemy wpływać na własne losy i kreować swoją przyszłość. Z drugiej strony są zdarzenia losowe, przypadki i zbiegi okoliczności, na które nie mamy wpływu – i tu właśnie upatruję przeznaczenia.

A w to, że taka miłość, jak w powieści "Tam, gdzie jesteś" mogłaby się wydarzyć w prawdziwym życiu?

Być może gdzieś się wydarzyła. W miłości nie ma rzeczy niemożliwych – od zawsze pokonywała wszelkie przeszkody – różnice klasowe, olbrzymie odległości, czasami śmierć. Więc, dlaczego nie?

Powieść "Tam, gdzie jesteś" pokazuje też, że nie warto oceniać człowieka po okładce. Zbyt łatwo nam to wychodzi?

Zdecydowanie tak. Człowiek jest skomplikowanym „urządzeniem”, w którym mieszają się jego doświadczenia, emocje, relacje. Jest wielowymiarowy, a mimo to staramy się go sklasyfikować pod jednym, krótkim hasłem. Współczesne łatki przypinamy równie łatwo, jak je wymyślamy. W ostatnich dekadach pojawiły się: Janusze, Grażyny, Seby, żule, korposzczury, lemingi, itp. Od dawna zastanawiam się – po co?

Czytelnicy porównują ją do dokonań Nicolasa Sparksa. To dla Pana komplement?

To bardzo uznany autor, którego książki sprawiają przyjemność milionom czytelników. Jeśli pada takie porównanie, to jest mi niezwykle miło, bo oznacza to, że także moją książkę przeczytano z przyjemnością.

Czytelnicy są zachwyceni powieścią. Jakie ma Pan kolejne plany?

Pisać dalej! Uchylę rąbka tajemnicy i zdradzę, że w tym roku wyjdzie jeszcze przynajmniej jedna moja książka. Myślę, że czytelnicy nie będą zawiedzeni, bowiem bohaterowie kolejnych powieści są równie ciekawi, a ich losy poplątane może nawet bardziej, niż bohaterów „Tam, gdzie jestem”.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto