Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szczecin – miasto nad morzem

Maciej Żmudzki
To, że według powszechnej opinii, Szczecin leży nad morzem jest jasne jak niebo nad Wałami Chrobrego podczas festiwalu Pyromagic. Przyzwyczailiśmy się już do pytań o drogę na plażę, ale w ostatnim czasie i na to znalazła się dobra odpowiedź. Wszystko za sprawą trendu, który od dekady stopniowo i regularnie, krok po kroku, przybliża Szczecin do morza.

Za początek kształtowania się tej tendencji możemy uznać przełomowy rok 2007, czyli pierwszy finał The Tall Ships' Races w stolicy naszego województwa.

Skala imprezy, jej oprawa oraz przebieg sprawiły, że setki tysięcy par oczu w jednej chwili skierowały się w stronę wody. Ten ruch nie ubiegł powszechnej uwadze i właśnie wtedy na dobre rozpoczął się proces wykorzystywania turystyczno-morskiego potencjału miasta. – Faktycznie, tamte wydarzenia pozwoliły mieszkańcom na nowo odkryć związek z wodą, wszyscy odwróciliśmy się w jej kierunku i zaczęliśmy być z tego widocznie dumni – przypomina Tomasz Owsik-Kozłowski, rzecznik prasowy Żeglugi Szczecińskiej. – O ile Dni Morza były, są i będą dobrze znanym wydarzeniem, to finał TTSR przyniósł coś zupełnie nowego. Okazało się, że Szczecin potrafi zorganizować tak znakomitą imprezę i to pociągnęło za sobą odpowiednie skutki. W roku 2013 finał został powtórzony, a teraz po raz kolejny mamy okazję obchodzić to wspaniałe, chyba obecnie największe w Europie, żeglarskie święto.

Od wydarzeń sprzed dekady szczecińskie nabrzeże przeszło diametralną przemianę. Po obu stronach rzeki pojawiły się klimatyczne Bulwary Nadodrzańskie, w których mieszkańcy miasta zakochali się natychmiastowo i nieodwracalnie. Bulwary przyjęły się bardzo naturalnie i szybko stały się nie tylko świetnym miejscem spotkań i spacerów, ale też jedną z wizytówek nowoczesnego Szczecina. Oprócz nich należy też z pewnością podkreślić rolę Łasztowni, która przez wiele lat była zaniedbana i niezagospodarowana. Teraz pełni już ważną funkcję, ponieważ pozwala zobaczyć Szczecin z zupełnie innej perspektywy.

Coś dla żeglarzy

O ile Bulwary Nadodrzańskie zachęcają spacerowiczów walorami estetycznymi, to w niedalekiej przeszłości powstało też miejsce stricte funkcjonalne, choć niezaprzeczalnie również dodające nabrzeżu niewątpliwego uroku. Mowa tu oczywiście o North East Marinie, czyli nowoczesnym porcie jachtowym na Wyspie Grodzkiej. Są tam siedemdziesiąt cztery miejsca postojowe, z czego ponad połowa (czterdzieści dziewięć) to tak zwane miejsca rezydenckie, czyli takie, na które zostały podpisane długoterminowe umowy, a wynajmujący je żeglarze cumują tam swoje jednostki od początku do końca sezonu. Innymi słowy, mniej więcej od początku marca i tak długo, jak tylko pozwoli na to pogoda. Pozostałe dwadzieścia cztery miejsca są przeznaczone dla jachtów, które odwiedzają marinę.

– Obłożenie jest w zasadzie stuprocentowe, ale w planach jest dalsza rozbudowa i zwiększanie liczby dostępnych miejsc – komentuje rzecznik Żeglugi Szczecińskiej. – Cieszymy się, że z mariny korzystają często goście zza granicy, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że port jachtowy jest dla tych ludzi zazwyczaj pierwszym lub ostatnim kontaktem ze Szczecinem. Naszym założeniem było to, aby marina stała się miejscem otwartym dla wszystkich, niezależnie od tego czy do pływania używają jachtów, kajaków, skuterów czy chociażby motorowerów. Chcemy, aby zawsze można było się tu zatrzymać w miłych okolicznościach na jedną noc czy nawet na chwilę. Tak właśnie się obecnie dzieje i z tego jesteśmy dumni.

Co zrozumiałe, do szczecińskiej mariny w największej liczbie przypływają Polacy oraz Niemcy. Niejednokrotnie mieliśmy już jednak okazję gościć podróżników z Wielkiej Brytanii, Czech, Szwajcarii czy pobliskiej Skandynawii. Śmiało można stwierdzić, że naszą przystań odwiedzili już żeglarze z bardzo wielu krajów europejskich. Nie oznacza to jednak, że miejsce jest poza zasięgiem osób spoza kontynentu. Przykładem może być choćby mieszkaniec odległej Nowej Zelandii, który jakiś czas temu także pojawił się w North East Marinie. O ile zatem mówi się, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, o tyle my możemy zaryzykować stwierdzenie, że od niedawna wszystkie szlaki morskie prowadzą do Szczecina.

Na plaży fajnie jest

Co jeszcze przyciąga na szczecińskie nabrzeże i sprawia, że klimat tego miejsca ustawicznie podbija kolejne lokalne serca? Między innymi Miejska Strefa Letnia, czyli plaża na Wyspie Grodzkiej. Na mapie Szczecina pojawiła się w połowie ubiegłego sezonu i momentalnie wpłynęła na to, że właśnie ta lokalizacja stała się dla wielu osób ciekawym pomysłem na miejsce spotkań. Od 2017 roku plaża zyskała też swojego gastronomika, który – wspólnie z Żeglugą Szczecińską – planuje różne wydarzenia i animacje, jakie mają miejsce na tym terenie. Jeśli ktoś przyjdzie wieczorem, aby obejrzeć z tej perspektywy niesamowity zachód słońca, na pewno nie opuści Wyspy Grodzkiej rozczarowany. Można coś zjeść, czegoś się napić, bawić się z dziećmi w piasku, odpoczywać na leżaku lub hamaku czy pograć w siatkówkę plażową.

Od niedawna, a konkretnie od 15 lipca, pomiędzy oboma brzegami rzeki można przemieszczać się za pomocą tramwaju wodnego. Cena przepłynięcia tej krótkiej trasy to 2 złote dla posiadającej legitymację młodzieży szkolnej i 5 złotych dla dorosłych (dzieci do lat czterech pływają za darmo).

Rzut oka w przyszłość

By podtrzymać tendencję zbliżania Szczecina do wody, zaplanowano szereg wydarzeń, który ma w dalszym ciągu umacniać więź mieszkańców z tą inicjatywą. Jedną z ciekawie zapowiadających się pozycji na liście jest organizowana przez Żeglugę Szczecińską i Miasto Szczecin impreza Water Show. W programie mają pojawić się między innymi skoki do wody z usytuowanej na Trasie Zamkowej wieży oraz flyboard, polegający na wykonywaniu efektownych akrobacji nad wodą. Będzie też specjalna poduszka, na której krańcu siedzi jeden z zawodników. Zabawa polega na tym, że jego kolega skacze z wysokości na przeciwległy koniec, wystrzeliwując tym samym swojego partnera w kierunku wody. Oprócz Water Show w Szczecinie możemy też naturalnie liczyć na Dni Odry, Flis Nadodrzański czy Piknik nad Odrą. – Wszystkie te atrakcje podkreślają bliskość wody w naszym mieście, a my możemy się cieszyć, że cała ta przestrzeń została tak rozsądnie zagospodarowana. Chwalimy się tymi miejscami, bo właśnie tak chcemy przedstawiać nowoczesny Szczecin. Kurs, który obraliśmy jest drogą w jedną stronę i nie będziemy się już odwracać od wody.

To taki nasz „one way ticket” – kończy Tomasz Owsik-Kozłowski.

Ostatnie dziesięć lat było dla Szczecina niezwykle istotne. Zaczęło się od wywołanej impulsem idei, a później – poprzez sukcesywną realizację założonej strategii – naszym oczom ukazywały się efekty kolejnych inwestycji. Zapoczątkowany przed dekadą trend okazał się strzałem w „dziesiątkę”, a mieszkańcy Szczecina szybko zakochali się nie tylko w miejscach, ale i nowym obliczu naszego miasta. I trzymajmy kciuki, żeby ta miłość harmonijnie się rozwijała, bo stolica województwa nadal będzie pięknieć, a my będziemy mieć kolejne powody, aby z dumą chwalić się nią na arenie międzynarodowej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rowerem przez Mierzeję Wiślaną. Od przekopu do granicy w Piaskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto