– Środkiem można było swobodnie spacerować – mówi historyk Marek Łuczak.
Środkiem alei Piastów biegła szeroka arteria spacerowa wyłożona drobną, granitową kostką w dwóch kolorach. Jak wyglądała ta kostka można dziś zobaczyć tylko przed urzędem miasta. Ta z alei Piastów znikła, gdy urzę dnicy postanowili w jej miej scu poprowadzić tramwaj. A gdzie kostka? Na prywatnych posesjach co bardziej obrotnych, a spora część w dziwny sposób zamieniona na szeleszczącą mamonę.
To była wieś pod Szczecinem
Turzyn, to scheda po wsi pod tą samą nazwą (Torney), w skład której wchodził obszar obejmujący dzisiejsze ulice Narutowicza, Potulicką, Bohaterów Warszawy i Sikorskiego. W skład miasta została włączona w 1243 r., przy czym część gruntów dostała się magistratowi na własność, a część księciu Barnimowi I.
– Na polach turzyńskich organizowane były w średniowieczu turnieje rycerskie – opowiada historyk Marek Łuczak, autor wydanej niedawno książki pt. „Szczecin – Turzyn –Torney”. – Ślad po nich znajdujemy chociażby w dokumentach opisujących ślub pieczętujący związek Pomorza z Polską, Bogusława X z Anną Jagiellonką, gdzie opisano zorganizowany z tej okazji w 1490 r. wielki turniej rycerski.
Duża część zabudowy dawnego Turzyna spłonęła w czasie wojny trzydziestoletniej. W 1720 r. po zachodniej stronie spalonej wsi rozpoczęto budowę Fortu Prusy, a wieś przeniesiono (to asumpt do współczesnych władz, które mają kłopot z przenosinami jednej willi Grüneberga, aby rozpocząć budowę linii szybkiego tramwaju) dalej na północny zachód, w rejon dzisiejszych ulic Kordeckiego i Bohaterów Warszawy.
Koedukacja i szkolnictwo
1 października 1910 r. oddano do użytku Turzyńską Szkołę dla Dziewcząt i Chłop ców. To ten duży gmach przy dzisiejszej ulicy Jagiellońskiej 41. Po wojnie powstało tu 1 września 1949 r. Liceum Pedagogiczne Towarzystwo Przyjaciół Dzieci.
Do gmachu na przełomie lat 1951-52 przeniesiono szkołę podstawową i liceum ogólnokształcące nr 6 z ulicy Wielkopolskiej 15.
– Nie był to koniec przeprowadzek i zmian – przypomina Marek Łuczak. – W 1954 r. klasy podstawowe umieszczono w innym budynku, przy Jagiellońskiej 62. Tym samym w starym budynku pozostały tylko klasy licealne. Dopiero jednak w 1961 r. rozdzielono formalnie liceum i podstawówkę, a sławna „szóstka” trwa tu do dziś.
Tak wyglądała aleja Piastów w 1911 roku. Na pierwszym planie gimnazjum miejskie.
Jednym z najnowocześniejszych budynków początku XX wieku było znane dziś liceum nr 1 przy al. Piastów 12. Budowano je (jako Gimnazjum Miejskie) tylko dwa lata., tj. od 1901 r. do 1903 r.
– Rzeczywiście, w tym okresie był to najnowocześniejszy budynek szkolny w Szczecinie – potwierdza Marek Łuczak. – Doskonale przemyślany, przestrzenny, piękny architektonicznie i wykonany z niezwykłą dbałością o szczegóły i detale. Na parterze znajdowało się mieszkanie dla woźnego oraz sala gimnastyczna o wysokości dwóch kondygnacji. Lekcyjne sale umieszczono na pierwszym piętrze. Tam też było mieszkanie dyrektora, sala konferencyjna i biblioteka.
Drugie piętro mieściło tylko sale wykładowe oraz dużą aulę, w której można było podziwiać malowidło Eduarda Gaertnera „Zmierzch bogów”. Być może ze względu na mównicę w stylu kościelnym, po wojnie sądzono, że w przeszłości w budynku mieścił się klasztor.
– Trzecie piętro było przeznaczone do nauki rysunków oraz zajęć technicznych – dodaje Łuczak. – Te pogłoski o klasztorze mogły też wziąć się z tego, że w czasie wojny działał tu lazaret.
Skrzyżowanie dzisiejszej alei Piastów i ul. Krzywoustego.
Po wojnie w 1945 r. Janina Szczerska otworzyła tu pierwsze w mieście, I Liceum Ogólnokształcące, koedukacyjne (wówczas była to mała rewolucja w szkolnictwie). W niecały rok później wydzielono ze szkoły liceum dla chłopców i przeniesiono je do budynku przy ulicy Henryka Pobożnego 2 (tak powstał słynny „Pobożnak"). W 1948 r. szkołę „Szczerskiej” (tak popularnie przez kilka dziesięcioleci nazywano ogólniak) przekształcono w 11-letnią I Szkołę Żeńską.
– Do systemu koedukacyjnego wrócono dopiero w 1963 r. – przypomina Łuczak.
Nasikali mu do śmietany
Okres wojny, to czas zniszczeń dużej części zabudowy Szczecina. Przybysze z Polski i ci, których wyrzucono tu z naszych terenów wschodnich, zaczęli tworzyć nową społeczność miasta.
– Od samego początku ludzie wykazywali dużą inicjatywę – opowiada Marek Łuczak. – Przykładem powstała 23 grudnia 1945 r. piekarnia przy ulicy Bolesława Krzywoustego 54, założona przez czeladnika piekarskiego Jana Graczyka. Wykorzystał stary wiejski piec chlebowy, który służył z powodzeniem aż do 1955 r. Obecnie piekarnią kieruje jego wnuk, Sebastian Graczyk.
Tuż przy dzisiejszym Turzynie znajduje się cukiernia, którą po wojnie otworzył pan Siudy. – Gdy żył opowiadał mi, jaką miał przygodę z Rosjanami – ciągnie historyk.
– Wpadli kiedyś żądając chleba i wódki. Nie miał, zaczęli więc przeszukiwać pomieszczenia. W jednym z nich stało wiadro świeżo kupionej śmietany. Rosjanie nie wiedzieli, co to jest. Nigdy śmietany nie widzieli. Potraktowali ją, jako mydliny, a pomieszczenie, jako ubikację. I po prostu do niej nasikali.
Lody i delikatesy
W rok po wojnie, w 1946 r. w piwnicy przy al. Piastów otwarto (starzy szczecinianie z pewnością ją pamiętają) pierwszą powojenną szczecińską lodziarnię o nazwie „Mors”. Słynęła z przepysznych lodów, w tym wielosmakowych cassatów. Do lodziarni co sobota ustawiała się długa kolejka. Warto dziś młodym ludziom to powiedzieć – kupowano lody nie na sztuki, a do kanek blaszanych. Wafle dostawało się osobno i dopiero w domach porcjowano lody. De facto - wytwórnia wafli znajdowała się na rogu ulicy Krzywoustego i Piastów. Można tu było za przysłowiowe grosze dostać ścinki wafli, co było ulubionym przysmakiem całej okolicznej dzieciarni.
– Przy al. Piastów 8, na rogu z ulicą Żółkiewskiego swój słynny powojenny sklep spożywczy otworzył Stanisław Roguszczak – przypomina Łuczak. – Warto też
wspomnieć o charakterystycznym, znanym wielu pokoleniom Szczecina barze „Bambino”, który uruchomiono przy skrzyżowaniu ulic Krzywoustego i Sikorskiego.
Nawet w stanie wojennym można tu było doskonale zjeść i to za bardzo małe pieniądze. Dopiero duch nowych czasów po 1989 r. sprawił, że w latach 90. ubiegłego wieku miejsce to zostało przekształcone w wypożyczalnię filmów Beverly Hills.
Na rynku niedawno pojawiła się nowa publikacja Marka Łuczaka pt. „Szczecin – Turzyn – Torney”.
Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?