Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Selah Sue w Szczecinie. "Muzyka jest moją terapią" [konkurs]

Małgorzata Klimczak
Materiały Prasowe
Selah Sue chciała być psychologiem, a na scenie występowała dla przyjemności. Los sprawił, że zajęła się muzyką profesjonalnie, czego dzisiaj wcale nie żałuje. Nie żałują też jej wielbiciele. Belgijska wokalistka Selah Sue rozpoczęła trasę koncertową po Polsce promującą jej nową płytę "Reason".

To nie jest twoja pierwsza wizyta w Polsce, jak wspominasz poprzednie?
- Pamiętam moją pierwszą wizytę w Polsce. To było fantastyczne wydarzenie w moim życiu. Nie byłam tu wcześniej i nie wiedziałam, czego się spodziewać. Okazało się, że wszyscy znają tu moje piosenki i śpiewają je od początku do końca. To było dla mnie ogromne zaskoczenie, ale też bardzo miłe. Zapamiętałam to na zawsze.

Czyli polska publiczność jest dla ciebie szczególna?
- Tak. Zazwyczaj jest tak, że nagrywam album, robię jego promocję, udzielam wywiadów, gram koncerty, ale w Polsce jestem traktowana przez publiczność w szczególny sposób. W każdym kraju zadają mi pytanie, gdzie publiczność jest najbardziej entuzjastyczna. Moim zdaniem właśnie w Polsce.

W wieku 15 lat zaczęłaś grać na gitarze akustycznej i pisać własne piosenki, ale nie planowałaś wtedy kariery muzycznej, chciałaś zostać psychologiem.
- To dlatego, że nigdy nie myślałam o tym, żeby zajmować się muzyką profesjonalnie. Chciałam być psychologiem, bo to mnie interesowało w sensie zawodowym. Śpiewanie piosenek było raczej czymś w rodzaju terapii na moją duszę. Potem przyszły sukcesy muzyczne i zaczęłam traktować muzykę poważniej. Zostawiłam psychologię dla muzyki. Dzisiaj nie wyobrażam sobie innego życia.

Wielu młodych ludzi zaczyna swoją karierę w telewizyjnych show. Ty zawsze powtarzałaś, że nie lubisz tego rodzaju programów. Dlaczego?
- Nie lubię, bo nigdy nie interesowała mnie sława. Bycie sławnym, celebrytą to coś, co mnie zawsze odpychało. Ja po prostu chciałam grać muzykę, która się spodoba ludziom, da im coś pozytywnego, nadzieję, ale nigdy nie chciałam być idolem. To nie leżało w kręgu moich zainteresowań. Nagrywanie płyty to długa praca, trwa kilka miesięcy i dopiero wtedy widać efekt tej pracy. Dlatego nie wierzę w szybki sukces, jaki obiecują młodym ludziom programy telewizyjne.

Mimo wszystko stałaś się dla niektórych idolem.
- Czasami daje mi to radość, ale największą radość sprawia mi bycie na scenie. Kiedy widzę przed sobą publiczność, mogę dla nich grać i śpiewać, widzę ich emocje, radość, łzy. Dla mnie najważniejsze jest to, że ludzie mnie szanują za to jaka jestem, co robię. Idolem mogę być przy okazji.

Już na początku swojej kariery miałaś okazję spotkać świetnych wykonawców, jak np. Prince. Jak się z nimi czułaś?
- Byłam supportem dla Prince'a i było to jedno z najciekawszych wydarzeń w moim życiu. Rozmawialiśmy przed wyjściem na scenę. On był mi ogromnie życzliwy, życzył mi powodzenia, sukcesów w karierze, ponieważ czekała mnie trasa koncertowa. To było rzeczywiście niezapomniane przeżycie.

Czy szybka kariera może powodować problemy dla ludzi w młodym wieku?
- Tak, szczególnie, jeśli ci ludzie nie mieli bezpiecznego dzieciństwa, nie czuli się dobrze sami ze sobą, nie radzili sobie w wielu sprawach. Wtedy nagła popularność może rzeczywiście spowodować problemy. Ja zaczęłam karierę, kiedy miałam 19 lat i tego typu problemy, łącznie z depresją, miałam już za sobą. Byłam gotowa na przyjęcie sukcesu, a sukces przyszedł we właściwym momencie. Potrafię sobie jednak wyobrazić, jak ciężko może być takim osobom jak Michael Jackson, do których sukcesy przyszły za wcześnie i nie poradzili sobie z nimi.

Mówisz o tym, że twoje piosenki są o tobie samej. Śpiewanie sprawdza się jako terapia?
- Jeśli masz prawdziwą depresję, a ja taką kiedyś miałam, to muzyka ci nie pomoże, tylko lekarze. Ale śpiewanie może być czymś w rodzaju intymnego pamiętnika. Jeśli opiszesz swoje emocje, poukładasz je sobie, będzie trochę łatwiej w życiu.

Czy są jakieś osoby, które pomagają ci w trudnych chwilach?
- Kiedy miałam depresję pomagał mi mój terapeuta. Teraz już go nie potrzebuję. Czas terapii jest już za mną. Kiedy czuję się źle, wokół mnie jest dużo bliskich mi osób - moja mama, moja siostra, mój brat, mój chłopak. To są osoby, na które zawsze mogę liczyć, które mnie wspierają, są przy mnie. Jestem naprawdę szczęściarą, że mam ich przy sobie.

A co z ludźmi, których spotykasz na koncertach, w podróżach?
- Lubię z nimi rozmawiać. Wielu z nich zmaga się w życiu codziennym z podobnymi problemami jak ja. Przechodzą depresję, mają kłopoty. Moja muzyka i moje teksty czasami pomagają tym ludziom. Słuchając mojej muzyki czują się lepiej. Spędzają czas słuchając, co mam im do powiedzenia. To daje mi dużo radości i satysfakcji w życiu.

Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu? Muzyka czy coś innego?
- Dla mnie najważniejsza jest moja rodzina i przyjaciele. Bycie kochanym przez innych. Najważniejsza jest miłość. Gdybym nie miała dobrych relacji z moją rodziną i przyjaciółmi, nie mogłabym się cieszyć moją muzyką i sukcesami. Bycie kochanym przez innych to najważniejsza rzecz w życiu.

Jakie masz najbliższe plany?
- Ukazała się płyta, więc przede mną trasa koncertowa. Będę dużo koncertować w Europie, ale chcę sobie zrobić też krótkie wakacje i pobyć trochę w domu. Wybiorę się też w podróż z moim chłopakiem i jego dwójką dzieci.

Chcesz powiedzieć coś specjalnego ludziom, którzy wybierają się na twoje koncerty?
- Tak. Poprzednie nasze spotkania były fantastyczne, pełne energii, więc liczę na to, że tym razem też będziemy się razem dobrze bawić i bardzo na to czekam.

Selah sue Belgijska wokalistka. Naprawdę nazywa się Sanne Putseys
Określa się ją europejskim odpowiednikiem Erykah Badu i Lauryn Hill. Urodzona w 1989 roku Belgijka to prawdziwa sensacja rynku muzycznego ostatnich lat. Artystka podbiła świat debiutanckim albumem z 2011 roku. Jej rewelacyjne single "This World" oraz "Raggamuffin" zawojowały listy przebojów. Jej muzyka to mieszanka najlepszej jakości soulu, funku i innych gatunków.

REason

Drugi album Selah Sue powstał po czterech latach
- Przeskakując zgrabnie między falami electro-soulu, sennością trip hopu i kaskadami house'owych beatów, Selah Sue odnajduje na płycie "Reason" swą prawdziwą muzyczną tożsamość. "To równanie z wieloma zmiennymi" - mówi Belgijka. To również doskonała równowaga, której szukała w wielu studiach nagraniowych, głównie w Belgii, ale także w Londynie, na Jamajce w Los Angeles.

Chcesz wygrać podwójne zaproszenia na koncert Selah Seu w Szczecinie 3.06? Nic prostszego!

1. Polub fanpage

MM Trendy na Facebook'u

2. W komentarzu pod konkursowym postem zmieść swoją odpowiedź na pytanie: jak naprawdę ma na imię Selah Sue?

3. Obserwuj naszą stronę i czekaj cierpliwie na wyniki.

Konkurs trwa od godziny 11:00, 30 maja do godziny 12:00, 2.06.

2.06 o godzinie 13:00 wskażemy szczęśliwych zwycięzców.

Odbiór zaproszeń, imienny, do 3.06 do godziny 16:00 w Redakcji Głosu Szczecińskiego (Nowy Rynek 3)

REGULAMIN KONKURSU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto