Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomagamy chorej Julii. Przyłączcie się! Czekamy na nakrętki

Redakcja MM
Redakcja MM
Tomasz Kartanowicz, na zdjęciu z żoną i córką
Tomasz Kartanowicz, na zdjęciu z żoną i córką Marcin Bielecki
Napięcie mięśniowe w ciele Julii jest obniżone. Nie mówi, nie chodzi. Dzięki rehabilitacji stan jej zdrowia poprawia się, ale na tę potrzeba sporo pieniędzy. Rodzice chcą zdobyć je zbierając nakrętki. W pomoc włączyła się podstawówka z ul. Strzałowskiej, która przyjmie nakrętki od każdego, kto je przyniesie.

ANNA FOLKMAN
[email protected]

Dziewczynka w styczniu skończyła cztery lata. Od urodzenia ciężko choruje, ale lekarze nie ustalili dlaczego. Wiadomo, że jest dzieckiem z globalnym obniżeniem napięcia mięśniowego. W Centrum Zdrowia Dziecka zdiagnozowano zaburzenie układu nerwowego niesklasyfikowane gdzie indziej.

– Kiedy urodziła się, jej ciało było wiotkie. Przelewała się przez ręce – opowiada Tomasz Kartanowicz, tata dziewczynki. – Podczas badań USG w czasie ciąży, nic nie wskazywało na to, że córka nie będzie w pełni zdrowa. Przed faktem zostaliśmy postawieni z żoną zaraz po porodzie. Neonatolog nie wiedziała do końca, co jej jest, ale od razu powiedziała, że nie jest w pełni zdrowa.

Kilkanaście dni rodzice z Julią spędzili w szpitalu przy ul. Unii Lubelskiej w Szczecinie. Wyniki wykonanych badań nic nie wyjaśniły, podobnie konsultacje w ośrodkach w Warszawie, które zalecili lekarze. Do dziś nie wiadomo, dlaczego Julia choruje. Lekarze rozkładają ręce, bo jedyne, co mogą zalecić, to rehabilitacja. Rodzice bardzo tego pilnują.

– Prowadzimy córkę na zajęcia ruchowe, integracyjne, pedagogiczne. Dowiedzieliśmy się o turnusie rehabilitacyjnym. Wybraliśmy się któregoś roku na taki do Krynicy – dodaje pan Tomasz. – Byliśmy zadowoleni z efektów. Wiotkie ciało Julii powoli zaczynało nabierać sił. Nie mogliśmy sobie jednak pozwolić na częste wizyty w Krynicy. Podróż, pobyt i opłata turnusu to było zbyt duże obciążenie dla naszego domowego budżetu. Znaleźliśmy rehabilitantkę bliżej – w Bydgoszczy, która przeprowadzała podobną terapię. Tutaj możemy korzystać z noclegu u rodziny, płacimy tylko za zajęcia.

Od września 2010 r. Julia uczestniczy w tych terapiach raz w miesiącu. Turnus trwa 5 dni, a jego koszt to 2,5 tys. zł. Rodzice Julii cały czas uczęszczają też na rehabilitację w Policach i Szczecinie. Trzy razy w tygodniu pani Justyna chodzi z córką na zajęcia. Jest technikiem farmacji. By móc zajmować się córką zrezygnowała z pracy.

– Nie poddajemy się. Lekarze mówili, że nie będzie raczkowała, ale to się nie sprawdziło. Dziś nie mówi, ale my wierzymy, że mówić będzie – wtrąca pani Justyna. – Jeśli będziemy nad nią pracować, na pewno będzie lepiej. Julia zaczęła siadać, samodzielnie podnosić się i chodzić oraz wypowiadać pierwsze sylaby. Chcemy próbować wszystkich sposobów. Delfinoterapii także, słyszeliśmy, że bardzo pomaga, ale jest kosztowna. Trzeba wyjechać do Turcji.

Podczas spotkań z innymi rodzicami chorych dzieci, rodzice Julii usłyszeli o akcji zbierania nakrętek. Przez jakiś czas sami nawet pomagali w zbiórce innym.

– Pomyślałem potem, że to byłby dobry sposób na zdobycie pieniędzy na rehabilitację córki. Trudno nam jest ją leczyć, kiedy w domu pracuję tylko ja, a żona za opiekę otrzymuje niewielkie świadczenie pielęgnacyjne oraz zasiłek pielęgnacyjny na Julię – dodaje pan Tomasz. – Przy naszych wydatkach na rehabilitację, nie jest łatwo. Kiedy znalazłem odbiorcę plastikowych nakrętek w Szczecinie, pomyślałem to jest to!

Do akcji pomocy w zbiórce włączyła się Szkoła Podstawowa nr 14 przy ul. Strzałowskiej na Golęcinie. Tam można przynosić nakrętki.

– Bardzo chętnie przyjmiemy nakrętki od każdego, kto je do nas dostarczy. Wystarczy powiedzieć paniom w dyżurce – zapewnia Urszula Pająk, dyrektorka placówki. – Zarezerwowaliśmy miejsce do składowania. Kiedy zbiera się większa ilość telefonujemy do pana Tomasza, a on odbiera nakrętki. Nasi uczniowie i mieszkańcy także chętnie włączyli się do akcji. Trzeba sobie pomagać.

Za tonę nakrętek odbiorca płaci ok. 500 zł. To niewiele, dlatego potrzeba ich jak najwięcej! Nie trzymajcie ich w domu. Przynoście do SP 14 na Golęcinie.

– Bardzo dziękujemy wszystkim za dotychczasową pomoc – mówi Tomasz Kartanowicz, na zdjęciu z żoną i córką. – Spotkaliśmy się z pozytywnym odzewem i jesteśmy za to wdzięczni wszystkim darczyńcom, rehabilitantom oraz lekarzom, bez których pomocy Julia nie osiągnęłaby tak wiele, ale prosimy o więcej. Mamy nadzieję, że dzięki temu kiedyś Julia sama będzie mogła powiedzieć „dziękuję”.

Tak też możesz pomóc

Przekazując 1 proc. podatku na rzecz Fundacji Pomocy Chorym na Zanik Mięśni o numerze KRS 0000020975 z dopiskiem na leczenie i rehabilitację Julii Kartanowicz 0000020975 – wpłacając pieniądze na konto Fundacji na rachunek bankowy nr 25 1240 3813 1111 0010 0485 5694 z dopiskiem: darowizna ze wskazaniem dla Julii Kartanowicz.


Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto