Nie będzie mandatu za niewyraźne zdjęcie z fotoradaru?

Takie kontrowersyjne wyroki wydały sądy rejonowe w trzech miastach. – To absurd – mówią policjanci.

Obecnie sytuacja wygląda następująco: Policja lub straż miejska wzywa właściciela samochodu i pokazuje mu zdjęcie wykonane przez fotoradar. Jeśli właściciel wskaże kierowcę, który danego dnia siedział za kółkiem to właśnie on zostanie wezwany i oprócz mandatu otrzyma również punkty karne. Jeśli właściciel stwierdzi, że nie wie, kto danego dnia kierował jego samochodem (a twarzy nie widać na zdjęciu) wówczas on zostanie ukarany mandatem karnym, za to nie otrzyma punktów karnych.

Sędziowie w Zamościu, Kościerzynie i Tczewie zdecydowali, że w przypadku, kiedy na zdjęciu z fotoradaru zdjęcie kierowcy jest niewyraźne nie można ukarać właściciela samochodu mandatem. Sąd zarzucił policji, że po pierwsze ukarali kierowców za czyn, który nie jest wykroczeniem, a po drugie wcale nie mieli do tego podstawy prawnej. Gazeta Prawna sugeruje, że ten precedens uruchomi lawinę wniosków kierowców, którzy otrzymali wezwanie ze zdjęciem z fotoradaru od policji lub straży miejskiej.

- To absurd – mówi Grzegorz Sudakow, naczelnik zachodniopomorskiej drogówki. – Prawda jest taka, że na większości zdjęć nie widać twarzy kierowcy. Wystarczy przecież opuścić panel przeciwsłoneczny. Do tego wiele zdjęć wykonujemy z tyłu samochodu. Na dobrą sprawę wystarczy, że kierowca założy okulary przeciwsłoneczne i już można by stwierdzić, że nie wiadomo kim on jest. Naszym zdaniem nieodpowiedzialnym zachowaniem jest tłumaczenie właścicieli, którzy zapierają się, że nie wiedzą, kto na zdjęciu prowadzi samochód. Jeśli kierowcy rzeczywiście zaczną lawinowo składać wnioski do sądu o odwołanie to sędziowie zamiast zajmować się przestępcami będą rozpatrywać takie absurdy. Nasze stanowisko jest takie: Kierowca ma obowiązek wiedzieć komu użycza samochodu. Jeśli tego nie wie, sam zostanie ukarany mandatem.