Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Modny Szczecin: Tamara Gonzalez Perea - osoba, którą musisz poznać

Paulina Targaszewska
Paulina Targaszewska
Rozmowa ze szczecińską blogerką, która ma już na swoim koncie zdjęcia własnych stylizacji w magazynie Elle.

Oprócz tego nominację w międzynarodowym konkursie Future Stylist 2012 firmy ASOS i udział w programie Moda Polska emitowanym w TVN.
-Jak zaczął się twój gorący romans z modą?

-Własnego bloga prowadzę dopiero od kwietnia zeszłego roku, ale modą interesowałam się od zawsze. Wcześniej znajomi namawiali mnie, żebym zajęła się tym na poważnie. Chociaż wcześniej nie byłam do tego przygotowana, brakowało mi wiary w siebie, wreszcie postanowiłam spróbować. Wtedy założyłam swojego bloga. To była najlepsza decyzja w moim życiu.

-Dlaczego nazwałaś bloga Macademian Girl?

-Nazwa pochodzi od orzechów Macadamia, które są przepyszne i mogę jeść je cały czas. Poza tym samo słowo ładnie brzmi i pasuje do mojej karnacji i wyglądu. Nie chciałam używać w nazwie słów styl czy fashion, bo wiele osób je stosuje. Wolałam, żeby mój blog był inny, oryginalny. Dzięki takiej nazwie się wyróżnia i zapada w pamięć.

-Jaki styl ma zatem Macademian Girl?

-Eklektyczny, trochę futurstyczny, bogaty, kolorowy czasem boho. W tym czuje się najlepiej. Uwielbiam pióra, skóry i futra. Kocham ekstrawagancję, daleko mi do minimalizmu.

-Skąd zatem to wyszukane wyczucie stylu?

-Na pewno nie odziedziczyłam go po mamie. Oczywiście ona jest piękną, zadbaną kobietą, która chce dobrze wyglądać, nigdy jednak nie poświęcała modzie tyle czasu co ja. Jednak mój tata, który już nie żyje, miał podobno świetny gust. Nigdy go nie poznałam, ale mama opowiadała, że on miał więcej garniturów niż ona wszystkich ubrań, butów i dodatków razem wziętych. Prawdopodobnie więc po nim odziedziczyłam tę miłość do mody.

-Egzotyczny typ urody także zawdzięczasz tacie?

-Tak, mój tata pochodził z Panamy. Urodziłam się jednak w Szczecinie. Ciemne włosy, oczy i oliwkowa skóra w dzieciństwie były swego czasu moją zmorą. W szkole podstawowej dzieci wytykały mnie z tego powodu palcami, naśmiewały się ze mnie, wyzywały. Czułam się szykanowana, ale tamten okres bardzo mnie wzmocnił, uodpornił na komentarze innych.

-Jak teraz ludzie reagują na twój widok?

-Z tym bywa różnie. Zwykle inni uważnie mi się przyglądają, szturchają znajomych na mój widok, obracają się i szepcą coś na ucho. Mam jedną ulubioną stylizację - czerwone, skórzane spodnie, bluzkę z żabotem i płaszcz w cętki. To wygląda świetnie, ale inni widząc mnie w takim zestawieniu trochę dziwacznie mi się przyglądają. Nawet moja mama, kiedy zobaczyła ten zestaw, zrobiła skrzywioną minę. Nic jednak nie powiedziała. Przyzwyczaiłam się już do tego, że wzbudzam strojem zainteresowanie. Nie przeszkadza mi to. Nie przejmuję się krzywymi spojrzeniami czy dziwnymi reakcjami. Ważne, że sama czuję się dobrze w tym co mam na sobie. Przykre doświadczenia z podstawówki są niczym w porównaniu z tym, że ktoś się pośmieje z tego jak się ubrałam. Zupełnie mnie to nie rusza.

-A pozytywne opinie? Tych chyba też nie brakuje?

-Oczywiście, zdarzają się. Czasem w sklepie, innym razem na ulicy. Kobiety zaczepiają mnie, chwalą daną część garderoby, dopytują gdzie można coś takiego kupić. To bardzo miłe.

- Jak jest z mężczyznami? Boją się takich pewnych siebie kobiet?

-Oj tak! Faceci w ogóle boją się kobiet. Zwłaszcza ładnych i pewnych siebie. Z tego powodu w wielu poradnikach czy gazetach można przeczytać, żeby na randkę za bardzo się nie stroić, bo to facetów przeraża i paraliżuje. Sprawdziłam to i faktycznie tak jest. Nie zamierzam jednak specjalnie zmieniać z tego powodu swojego stylu. Niektórzy uważają, że jestem dla nich za bardzo „pojechana”. Oczywiście umiem się ubrać elegancko, kobieco i skromniej, ale muszę mieć akurat na taką stylizację ochotę. Jeśli, komuś nie podoba się mój codzienny styl to ok. Każdy ma swój gust.

-To znaczy, że oglądasz się za mężczyznami, którzy mają równie szalony styl?

-Oczywiście, uwielbiam takich facetów. W trakcie kręcenia programu w TVN poznałam Adama Szymczaka. To była miłość od pierwszego wejrzenia :) Pokochałam go właśnie za ten jego szalony, kolorowy, podobny do mojego styl. Jestem pewna, że o nim będzie w Polsce głośno. Od razu się dogadaliśmy.

-Z reguły mężczyźni są bardziej zachowawczy w kwestii ubioru...

-O jeju ... pewnie. Oni strasznie się boją eksperymentować z modą. Nikt nie mówi, że mają od razu nosić pióra i futra, ale powinni się otworzyć na modę. Pobawić się stylem.

-Jakie podejście do mody i twojego ubioru mają twoi znajomi?

-Od czasu kiedy prowadzę bloga poznałam wielu fantastycznych ludzi, którzy tak jak ja mają świra na punkcie mody. Mam więc z kim buszować po sklepach i wymieniać się opiniami o danych stylizacjach. Wcześniej tak nie było. Wcześniej czułam się trochę jak ewenement. Wszyscy przed spotkaniem ze mną, albo pójściem na imprezę czekali na moją stylizację. Wiedzieli, że nie będzie zwyczajna.

-Jak oceniasz styl szczecinian?

-Większość ubiera się bardzo zachowawczo. Brakuje im jeszcze odwagi. Muszę jednak przyznać, że od pewnego czasu widzę pozytywne zmiany. Coś w tej szczecińskiej modzie się rusza, coś się dzieje. Czasami można w Szczecinie spotkać świetnie ubrane osoby. Jest ich jeszcze niewiele, ale z miesiąca na miesiąc ta liczba się zwiększa. Liczę więc, że już niedługo na naszych ulicach będzie ciekawie, kolorowo i odważnie. Ważne jednak, żeby mieszkańcy odeszli od schematów. Teraz hitem są Zara i H&M, a przecież to nie są jedyne sklepy w mieście. Trzeba szukać swojego stylu, nie bać się, bawić się modą.

-Kto jest twoim modowym guru?

-Moją największą idolką jest Anna Dello Russo, która jest redaktor naczelną japońskiego Vouge. Ma świetny styl, a do tego niesamowity dystans do siebie. Lubi bardzo ekstrawaganckie, często szokujące kreacje, nie boi się fasonów, kolorów, dodatków. Oglądając później swoje zdjęcia potrafi stwierdzić, że w danej stylizacji wyglądała jak choinka, ale się tym nie przejmuje, podchodzi do tego z uśmiechem. Za to podejście do mody ją uwielbiam. Ludzie często mają tendencję do cytowania Coco Chanel, która mówiła "Przed wyjściem spójrz w lustro i dodatek, który ubrałaś jako ostatnio zdejmij i wyjdź bez niego". Anna mówi natomiast "Jeżeli przeglądasz się w lustrze i uważasz, że masz wystarczająco dużo dodatków - ubierz jeszcze jeden".

-Udaje ci się pomieścić wszystkie stroje w szafie?

-Jest bardzo trudno. Moja szafa prawie pęka w szwach. Nigdy nie wyrzucam ubrań, wszystkie zbieram, zachowuję. Przez to mam bardzo mało miejsca w szafie. Ostatnio wyniosłam nawet dwa wielkie worki ubrań do piwnicy, w końcu mogą mi się jeszcze przydać przy jakiejś stylizacji czy sesji. To co mam w szafie i na półkach staram się układać kolorystycznie, jednak jest tego tyle, a ja mam tak mało czasu na stałe porządkowanie, że trudno utrzymać taki ład. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mieć swoją wielką garderobę z wieloma regałami na buty.

-Rozumiem, że buty to dla ciebie najważniejszy element stroju?

-Wszystko jest ważne. Kocham wszystkie fragmenty garderoby. Torby i buty są jednak szczególne. Mam do nich wyjątkową słabość. One podkreślają strój. Szaleję też na punkcie wszelakich futerek. Pracuję już nad ich własnym, wielokolorowym zbiorem.

-Twoja szafa pęka w szwach od ogromnej ilości ubrań. Brak miejsca to niewątpliwie problem, ale większym są chyba ogromne sumy pieniędzy jakie trzeba wydać żeby móc pochwalić się taką kolekcją. Jak tobie się to udało?

-Wiele ciuchów kupuję za grosze w second-hadach. Tam można na prawdę znaleźć prawdziwe perełki. Często zamawiam też ubrania przez internet. Dzięki temu udaje mi się zaoszczędzić. Sporo rzeczy dostaję. Pieniądze, które zarabiam pracując w sklepie, zwykle przeznaczam właśnie na zakupy. Część wydaję na makiety i plansze, a pozostałą sumę na ubrania i dodatki. Jakoś daję radę. Wychodzę z założenia, że nie trzeba wydawać kroci żeby świetnie wyglądać.

-Jesteś sentymentalna w stosunku do ubrań?

-Jestem kolekcjonerem. Te rzeczy, które mam to moje skarby, perełki, dzieła sztuki, których nie oddaję. Nie jestem jednak typem osoby, która "oszczędza rzeczy" i ich nie nosi, bo się zniszczą.

-Moda to twoja największa miłość. Zdarzają ci się skoki w bok?

-Modzie poświęcam najwięcej wolnego czasu. Nie mam go jednak za wiele. Studiuję architekturę wnętrz na Akademii Sztuki. To bardzo absorbujący kierunek. Do tego dorabiam sobie w sklepie Pepe Jeans w Galerii Kaskada. Nie mam więc wielu wolnych chwil. Nawet posty na blogu często wrzucam w środku nocy. Zdarza się, że aktualizuję go o 4 nad ranem, a 3 godziny później pędzę już na zajęcia. Jeśli jednak uda mi się wygospodarować trochę czasu tylko dla siebie chętnie maluję. To moja druga wielka pasja.

-Jakie masz plany na przyszłość?

-Najpierw chcę ukończyć architekturę wnętrz na Akademii Sztuki. Później zamierzam rozpocząć studia w Warszawie na kierunku projektowanie ubioru. Marzę żeby zostać stylistką i projektantką ubioru. Chciałabym też kiedyś prowadzić w swój własny modowy program. Może zajmę się dziennikarstwem modowym. Póki co będę jednak rozwijać mojego bloga. Uwielbiam go!


Partner serwisu

Nasz nowy serwis "Modny Szczecin":
galerie zdjęć, zapowiedzi imprez, promocje i ciekawostki


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto