Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy: Szczecińska rewia mody

Celina Wojda [email protected]
archiwum / Sebastian Wołosz
Żakardowe sukienki wieczorowe, ponadczasowe kombinezony, casualowe szorty i awangardowe stroje męskie – czyli o szczecińskim stylu sprzed czterech dekad. Stylu, który był widoczny na ulicach, plażach, biurach i bankietach.

W połowie lat 70. w lokalnej prasie można było przeczytać, że „Zakładom Przemysłu Odzieżowego „Dana” w Szczecinie i ich artystkom plastyczkom udało się swą produkcją wzbudzić miły dreszczyk u dziewcząt i pań, które z satysfakcją noszą ubiory „Dany” - wysmakowane estetycznie, funkcjonalne, fantazyjne”. To tylko jedna z kilkuset opinii na temat mody ze Szczecina. W latach 70-80 XX wieku, na ulicach naszego miasta było niczym na wybiegach w Paryżu. - Szczecin słynął z mody – mówi Bogdan Bombolewski, dziennikarz i projektant modowy. - Kolekcje „Dany”, „Odry” zaspakajały oczekiwania zwłaszcza ludzi młodych. Były ładne, funkcjonalne, ale przede wszystkim odpowiadały trendom paryskim. Wyroby naszych zakładów cieszyły sie znaczącym powodzeniem, szczególnie w krajach „demoludu”, krajach ówczesnego Związku Radzieckiego, także Kanady, państw skandynawskich.

Kobiecy szyk i elegancja

Szczecińskie Zakłady Przemysłu Odzieżowego „Dana” dyktowały modowe trendy nie tylko w Szczecinie, Polsce, ale także w Europie. Propozycje Dany spotykały się z entuzjazmem kobiet, które gorączkowo oczekiwały gotowych ubrań na rynku. Furorę w kobiecej branży modowej robiła np. letnia sukienka z barwnego jedwabiu. Lekka, zwiewna, odsłaniająca kobiece ciało. O jej długości - mini, midi, maxi - decydowała sama klientka. Hitem ze Szczecina okazała się bluzeczka w komplecie ze spodniami. Spodnie obcisłe od talii do kolan, a potem poszerzane plisami. Zamiast paska, plisowana szarfa. To był dopiero początek czasów, w których rządziły plisy i falbany, a w Szczecinie już powstawały kolejne kreacje wykorzystujące te wzory. O prostej sukience z jedwabiu, zakończonej falbanami marzyła każda szczecinianka. Serca pań podbiły też obcisłe kombinezony z rozkloszowanymi nogawkami, szerokimi paskami w tali. Uzupełniały je kamizelki maxi, szczególnie przydatne w chłodniejsze wieczory.

Absolutnym must have tamtych czasów były także kreacje wieczorowe. Koktajlowe - najlepiej w kolorach czerwieni i różu. Szczecinianki pokochały żakardowe sukienki midi z bufiastymi rękawami, mocno wycięte z przodu i przyozdobione szerokim pasem kreacje mini. Trochę nawiązywały one do mody lat dwudziestych. Były też suknie balowe – w stylu gotyckim lub romantycznym. Uszyte również z żakardu, inspirowane nieco kostiumami z minionych epok.

Co na plażę?

- Nie każda kobieta może sobie pozwolić na skąpy strój. Widok przelewającego się tłuszczu i niezgrabnej figury podkreślonej strojem „bikini” na pewno nie należy do przyjemnych - czytamy w prasie. Drobna sugestia, która okazała się bardzo przydatna. Bo jak się później okazało, szczecinianki oszalały na punkcie jednoczęściowych strojów uszytych z ciemnych tkanin. - To się samo nosiło i przede wszystkim dobrze wyglądało – opowiada Bombolewski. - Plaża była z wszech miar atrakcyjna. Mogę śmiało powiedzieć, że w dziedzinie mody dorównywaliśmy światowej czołówce. Wszelkie odgłosy mody z Paryża czy Londynu bardzo szybko potrafiliśmy adaptować i przerobić na „język polski”.

Czasy kostiumów jednoczęściowych były też czasami modnych wówczas i bardzo praktycznych bolerek, które podbijały serca pań. To właśnie wtedy na rynku pojawiły się lekkie bluzy w formach koszul czy bawełniane tuniki, modne zresztą do dziś. Nie można zapominać o letnich sukienkach. Właściwie, gdyby spojrzeć na kreacje sprzed trzech dekad i te dzisiejsze, to można by pomyśleć, że powstały w tym samym czasie. Trzydzieści, czterdzieści lat temu modne były spodnie i suknie o różnych długościach, często rozcięte wysoko z boku, przodu lub tyłu. Wzorzyste, lekkie i zwiewne spodnie, także cieszyły się dużym powodzeniem. - Ubrania letnie szyto z barwnych i cienkich tkanin, najczęściej płóciennych lub z gabardyny bawełnianej– opowiada Bombolewski. - Wtedy nosiło się spodnie poszerzane ku dołowi.
Okazuje się, że nie tylko długie sukienki, luźne spodnie i jednoczęściowe stroje kąpielowe robiły zawrotną karierę. W latach 70. szczecinianki zakochały się w szortach! Szorty wylansowane przez Mary Quant, królowały na szczecińskich kąpieliskach i nadmorskich plażach. Bawełniane, lekkie, krótkie, wygodne i bardzo seksowne. Zgrabne, opalone nogi prezentowały się w nich zmysłowo. Podobnie zresztą, jak w modnych spódnicach mini.

Moda po męsku

Ale w Szczecinie mieliśmy nie tylko modne panie. Bo i mężczyźni wyglądali, jakby ubierali się u najlepszych projektantów. W latach 70. dominował styl młodzieżowy. Jak się okazuje, pod słowem młodzieżowy kryły się nie tylko ubrania dla młodych mężczyzn, ale także dla tych dojrzałych. Zdaniem ówczesnych dyktatorów mody, na styl młodzieżowy zasługiwał każdy, kto miał smukłą i wysportowaną sylwetkę. Czym właściwie charakteryzował się styl młodzieżowy, w którym widział się każdy mężczyzna? - Ubiory młodzieżowe dzieliły się na dwa zasadnicze style: klasyczny i awangardowy – wyjaśnia Bogdan Bombolewski. - Pierwszy był bardziej spokojny i umiarkowany, w kroju zbliżony do ubiorów dla dorosłych. Awangardowy – pomysły czerpał z odzieży sportowej: żeglarskiej, rybackiej, myśliwskiej, a nawet militarnej i ludowej z różnych epok.

Wtedy na szczecińskie ulice wyszli mężczyźni w kolorowych i jasnych marynarkach sportowych, wiatrówkach, kurtkach i wdziankach, które podkreślały smukłą sylwetkę, ale jednocześnie poszerzały ramiona. W Szczecinie zaczęły królować męskie kurtki z różnorodnymi zapięciami i dużą liczbą kieszeni o fantazyjnych kształtach. Koniecznie musiały być rozpięte pod szyją. Zapomniano o kołnierzykach i mankietach. Nastała era zamków błyskawicznych i metalowych guzików. Totalną nowością na szczecińskich ulicach były męskie „pumpy”. Panowie spinali nogawki pod kolanami, pokazując piękne, wysportowane łydki. W tych ubiorach królowała elano-bawełana i welwet w kolorach beżu, szarości, zieleni i brązu.

Spodnie i koszulę poproszę...

Jeśli spodnie, to oczywiście najlepiej jeansy. Jednak czterdzieści lat temu posiadanie jeansów znaczyło tyle, co dzisiaj bycie właścicielem najnowszego rolls-royce'a. Dzisiaj takie sytuacje wydają się absurdalne, ale kiedyś tak naprawdę było! Większość mężczyzn, ale i kobiet marzyła o jeansach. Trzeba było znaleźć coś w zamian.

Szczecińskie Zakłady Przemysłu Odzieżowego „Odra” były nastawione na produkcję dla nastolatków i to właśnie „Odra” wylansowała spodnie oraz komplety z teksasu i welwetu. Były one ładne, tanie, wygodne i praktyczne choć początkowo niedostępne dla szczecinian. Jednak widząc popularność jeansów, Odra wnet otworzyła sklep przyzakładowy, natomiast w warszawskim Juniorze młodzież nie miala problemów z ich kupnem. W naszym mieście pojawiły się także spodnie szyte z różnego rodzaju elastyno-bawełny w jasnych kolorach. Najlepiej jeśli spodnie były nasycone barwą beżu, odcieni zielonych, niebieskości, zgaszonych żółci.

Do tak modnych spodni obowiązkowa była koszula. Najlepiej przylegająca do figury, dzisiaj powiedzielibyśmy, że taliowana. Koniecznie włożona w spodnie. Kołnierzyki miały różny krój, ale najczęściej były skośne z długimi rogami i zapinane na guziki. Zgodnie z charakterem mody młodzieżowej kieszeni na koszuli musiało być kilka.

Zobacz też:

Wideo: Szczecin na wybiegu, czyli Fashion Expo

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto