Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Rozmowa miesiąca: Zdarza mi się dobrze zaśpiewać

MM Trendy
MM Trendy
Tomasz Karolak: Zdarza mi się dobrze zaśpiewać
Tomasz Karolak: Zdarza mi się dobrze zaśpiewać Sebastian Wołosz
- Nasz zespół jest latającym, muzycznym cyrkiem. Jak śpiewam źle, to nie biorę za to pieniędzy, a jak śpiewam dobrze, biorę za to mało pieniędzy - mówi Tomasz Karolak, aktor, dyrektor artystyczny warszawskiego teatru IMKA i wokalista zespołu „Pączki w tłuszczu”. Nam opowiedział o disco-polo, pięknych kobietach, planach na starość i wymarzonej roli przeciwnika Jamesa Bonda.

Tekst: Paulina Targaszewska / Foto: Sebastian Wołosz
- Przyjechał Pan w październiku do Szczecina, żeby zaśpiewać na otwarciu jednego z nowych klubów. Zatem Tomasz Karolak to bardziej muzyk czy aktor?

- Nie jestem muzykiem. Muzykiem jest Bartek Miecznikowski, który w naszym zespole jest wirtuozem gitary. Stworzyliśmy razem zespół „Pączki w tłuszczu”. Nazwa jest żartobliwa, pochodzi od naszej tuszy. We dwóch ważymy tyle, co duża krowa i oczywiście bardzo lubimy pączki. Mam do tego duży dystans, ale nasze kawałki słuchają się w sieci, więc komponujemy kolejne i wkrótce wydamy płytę. Podchodzimy jednak do tej naszej muzycznej działalności na luzie, nie traktujemy tego śmiertelnie poważnie.

- Zespół nie jest wynikiem młodzieńczych sentymentów do gry w kapeli?
Pewnie! Ja jestem niespełnionym wokalistą rockowym światowej sławy, tylko talentu mi brak (uśmiech).

- Jak będzie brzmiała debiutancka płyta „Pączków w tłuszczu”?
- Płyta powinna ukazać się na przełomie roku. Znajdą się na niej nasze nowe utwory, będzie też piosenka „Zabiorę cię właśnie tam” znana z serialu „39 i pół”. Poza utworami z serialu wszystkie nasze kawałki są kompozycjami Bartka. A jak to będzie brzmiało? Jak disco polo rock, albo lepiej rocko-polo. Bo przy bardzo dobrych i ostrych dźwiękach gitarowych śpiewam teksty o miłości, dla kobiet i o niedoli mężczyzny i tylko takie tworzyć będziemy. Tu liczy się dobra zabawa.

-Ale prywatnie disco polo nie słuchacie?
- Prywatnie słuchamy dobrych, starych rockowych bandów, jak Big Country czy AC/DC. Słucham też heavy metalu, trash metalu, ale nie disco polo. Chociaż ostatnio włączyłem kanał w telewizji, gdzie grane jest disco polo i akurat wokalista z bardzo odstającymi uszami siedział przy fortepianie, śpiewając „Zabiorę cię właśnie tam”.

- Disco polo ma już nawet swoje seriale telewizyjne.
- Tak, słyszałem. „Miłość w rytmie disco” czy coś takiego. Rozumiem osoby, które lubią disco polo. To lekka, odmóżdżająca rozrywka, której zmęczeni pracą ludzie potrzebują. Nie będę więc takiego serialu czy muzyki krytykował, choć jej nie słucham. Rozumiem, że jak człowiek wypije, to disco polo dobrze „wchodzi”. Nie ma wtedy sensu puszczanie płyty zespołu „Yes”, gdzie jeden utwór trwa 35 minut.

- A zagrałby Pan w takim serialu?
-Nie, nie zagrałbym. Chociaż… Nie, nie zagrałbym. Ale wiem, że powstaje film fabularny o disco polo z różnymi polskimi aktorami, np. Tomkiem Kotem czy Dawidem Ogrodnikiem, który zagra główną rolę.

- Ale w życiu trudnił się Pan różnymi, „ciekawymi” zawodami. Był Pan na przykład stadionowym handlarzem, pracownikiem cegielni a nawet człowiekiem promującym w sombrero chipsy w sklepie...
- Tak. Byłem też nocnym ochroniarzem, ganiałem złodziei samochodów. Wtedy w ciągu dnia studiowałem na Uniwersytecie Warszawskim, a nocą zarabiałem, żeby mieć na wynajęcie mieszkania. Byłem więc wtedy ochroniarzem w czarnym kombinezonie z pałką, biegałem po osiedlach za złodziejami samochodów. To był początek lat 90. i wtedy była plaga złodziei samochodów. Auta kradziono i wywożono do Rosji. W przeszłości sprzedawałem też ciuchy, jeździłem na handel za granicę. Trochę tego było.

- I bajki dla dzieci też Pan ponoć przygotowywał.
- Tak, ale to już później, kiedy byłem studentem szkoły teatralnej. Przygotowywanie bajek dla dzieci było fantastycznym doświadczeniem, bo bajka wykuwa aktora. Dzieci szybko się nudzą, trzeba umieć je zainteresować.

- Zmieniłby Pan coś w tej zawodowej karierze, gdyby można było cofnąć czas?
- Nic bym nie zmienił!

- A plotki na swój temat Pan czyta?
- Z reguły nie, ale niektóre do mnie trafiają. Na przykład mój prawnik do mnie dzwoni i pyta czy pozwać jakiś portal czy gazetę (śmiech).

- I ta najdziwniejsza plotka na pana temat brzmiała?
- Że spotykamy się jako para z Edytą Górniak.

- Skoro zeszliśmy na temat kobiet... Podobno przyznał Pan kiedyś, że najpiękniejsze kobiety można spotkać w Rosji? Polki mogą czuć się urażone.
- Proszę nie odbierać moich słów tak do końca poważnie. Byłem w różnych miejscach świata i każdy zakątek ma swoją piękność. Widziałem piękne kobiety w Australii, Argentynie, Polsce i we Władywostoku. Mówiąc o tym, że najpiękniejsze kobiety można spotkać w Rosji, miałem na myśli ogólną kobiecość. W Rosji wszystkie kobiety chodzą w spódnicach i szpilkach. Jednak nie jestem na tym skupiony. Jestem spokojnym facetem, który ma dwoje dzieci.

- Gra Pan w filmach, serialach, prowadzi teatr, występuje na scenie. Dużo tego! Do tego dochodzi wychowywanie dzieci. I chociażby przez wzgląd na same dzieci nie ma Pan czasem po prostu ochoty rzucić tego wszystkiego i uciec?
- Nieraz mam, ale na to jeszcze przyjdzie czas. Mimo napiętego grafika, spędzam z dzieciakami dużo czasu. Przyznam się nawet, choć niewiele osób o tym wie, że co wakacje organizuję dzieciom dwudniowe gry terenowe po lesie i razem szukamy skarbów. Nie mogę sobie jeszcze pozwolić na zwolnienie tempa, muszę na tę moją małą ferajnę pracować.

- Jak nadejdzie moment ucieczki, gdzie Pan się zestarzeje?
- Myślę, że na starość z zespołem „Pączki w tłuszczu” będziemy z wielkimi brzuchami grać i wygłupiać się do końca naszych dni. A miejsca, w którym chciałbym osiąść, jeszcze nie wybrałem. Lubię polskie góry, lubię polskie morze, nad którym mieszkałem. Nie zastanawiam się jednak jeszcze, gdzie się zestarzeję. Przyjmuję życie takim jakie jest.

-To może Szczecin?
- To piękne miasto.

-Pozostała część kraju mówi jednak, że jesteśmy na końcu świata.
- Nie jesteście na końcu świata, zwłaszcza odkąd można tu dojechać autostradą. Kiedyś może i jechało się tu ze stolicy 10 godzin, ale ja przyjechałem teraz w niecałe cztery. Poza tym macie bliżej do Berlina niż warszawiacy. W ciągu ostatniego półrocza jestem w Szczecinie kolejny raz i bardzo lubię tu wracać.

- Ta sympatia do Pomorza Zachodniego to przez sentyment? W Ustroniu Morskim mieszkał pan kilkanaście lat.
- Mam tak, że jak czuję zapach wody, morza czy zatoki, to od razu budzą się we mnie pozytywne emocje. Każde miasto portowe ma specyficzną atmosferę, Szczecin także. Ale nie czuję się tu jak u siebie, jestem gościem przy okazji imprez, pomagałem też kandydatowi PO w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Mam tu w Szczecinie dużo fajnych znajomości. W Teatrze Polskim pracuje kilka osób z mojego roku ze szkoły teatralnej. Jest wśród nich nawet moja dziewczyna z tamtego okresu.

- To zanim przyjdzie czas na zestarzenie się i ucieczkę, co jeszcze ma w planach Tomasz Karolak?
- Chciałbym jako aktor zagrać przeciwnika Jamesa Bonda. W minione wakacje zagrałem w produkcji hinduskiej w Bollywood, to było ciekawe doświadczenie. Mam jeszcze tylko marzenie, żeby zagrać właśnie przeciwnika Jamesa Bonda. A jako „Pączki w tłuszczu” chcielibyśmy zagrać na topowej scenie, np. jako support przed koncertem Whitesnake!


Zobacz, gdzie znajdziesz nasz bezpłatny magazyn »


[Czytaj również on-line:

MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »](http://www.mmszczecin.pl/trendy)


od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto