Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy: Rookie, czyli żółtodziób na torze

Bogna Skarul
Tomek Smela kocha motocykle. Czuć to z każdego zdania, kiedy o nich mówi. Na jednośladach jeździ od czternastego roku życia, a teraz bierze udział w profesjonalnych wyścigach. Rośnie nam w Szczecinie mistrz.

Masz 23 lata, długo się już ścigasz?
- To mój drugi sezon. W ubiegłym startowałem tylko w czterech wyścigach, bo miałem wypadek i musiałem przerwać. W tym roku mam za sobą już cztery wyścigi, ale jeszcze sporo zawodów przed sobą.

Jak ci poszło?
- W pierwszym, trzecim i czwartym wyścigu byłem pierwszy. W drugim - trzeci.

Co to były za wyścigi?
- Klasa w jakiej się ścigam, to Rookie 600 (przeznaczona dla zawodników z licencją B od 15. roku życia, można startować tam każdym motocyklem o pojemności do 600 ccm sześc. - przyp. red.). Rozgrywana jest podczas Wyścigowych Motocyklowych Mistrzostw Polski (w skrócie WMMP - przyp red.).

To masz szanse zostać Mistrzem Polski.
- Będę się starał. Ale mam za sobą dopiero dwie rundy, czyli cztery wyścigi, a by zostać mistrzem, trzeba wygrać w klasyfikacji generalnej.

Sportów motocyklowych jest sporo. Ty uprawiasz wyścigi motocyklowe. Czym Twoja dyscyplina różni się od innych?
- Przede wszystkim sprzętem i miejscem, gdzie się rozgrywają. W Polsce jest tylko jeden tor wyścigowy, który ma homologację - w Poznaniu. I tylko tam mogą rozgrywać się Wyścigowe Motocyklowe Mistrzostwa Polski.

Tor w Szczecinie nie nadaje się?
- To tor kartingowy, po którym można jeździć jedynie na motocyklach o mniejszej pojemności silnika. Nie nadaje się do jazdy na motocyklach sportowych. Prawdziwe wyścigi motocyklowe rozgrywane mogą być jedynie w Poznaniu.

Rozumiem, że aby ścigać się na wyścigach sportowych musisz mieć specjalny motocykl.
- Oczywiście. Producenci wypuszczają motocykle sportowe. Cena to około 100 tysięcy złotych. Jednak każdy z zawodników ulepsza sprzęt na jakim jeździ. Młodzi zawodnicy kupują raczej sprzęt używany i później go tuningują. Starsi zapaleńcy kupują nowe motocykle.

Jak przygotowujesz się do wyścigów?
- To nie takie proste. Nie można sobie ot tak przyjść na tor i wystartować. Aby można było jeździć po torze, musi być zorganizowana niemal cała impreza – taki tor musi być odpowiednio zabezpieczony. Jest kilka wyznaczonych dni w roku, kiedy można potrenować. W tym roku wyznaczono ich 30 – to tzw. Speed Days. Wówczas z całej Polski zjeżdżają się zawodnicy i nie tylko. Także osoby, które chcą podszkolić się w jeździe na motocyklu. Można wtedy jeździć cały dzień - od rana do wieczora.

Oprócz tych paru dni treningu na torze, jeszcze w jakiś sposób przygotowujesz się do zawodów?
- Naturalnie, ale są to przygotowania ogólnosportowe, aby można było kondycyjnie wytrzymać wyścig. Jeden wyścig to 10 okrążeń toru. Niby nic takiego, ale w praktyce po piątym, szóstym kółku zawodnicy często opadają z sił. Mięśnie puchną, więc fizycznie też trzeba się przygotować. Najlepiej poprzez jazdę na rowerze, bo rower ćwiczy nogi, a na motocyklu nogi są bardzo ważne. Wbrew pozorom podczas jazdy na motocyklu nie siedzi się w siodełku. Pracują przede wszystkim nogi.

Masz trenera?
- Nie. Mam tylko znajomych, którzy mi coś podpowiedzą, ale nikogo takiego, kto by mnie poprowadził. Sam muszę się przygotowywać.

Wyścigi sportowe na motocyklach to popularny sport?
- Wbrew pozorom bardzo. Podczas weekendu wyścigowego, w każdym z czterech wyścigów startuje około 25 zawodników. W ciągu jednego dnia startuje około 100 osób.

To raczej męska konkurencja.
- Niekoniecznie. Jest też sporo kobiet, które się ścigają. Podczas treningów w Poznaniu rozgrywane są często zawody mniejszej rangi, jak Mistrzostwa Okręgu Poznańskiego, w których startują również kobiety. Niestety, nie ma osobnej klasy dla kobiet, bo jeszcze tych ścigających się kobiet jest zbyt mało.

Ściganie się na motocyklach jest bezpieczne?
- Jazda motocyklem po ulicy w ogóle jest trochę niebezpieczna, ale jazda po torze już tak. Na torze nie ma przecież innych uczestników ruchu. Nie trzeba na przykład na zakrętach ryzykować, bo zna się doskonale trasę. Nie ma krawężników, przystanków. W razie „gleby” jest natychmiastowa pomoc.

Często zaliczasz „glebę”?
- Często, ale nie tylko ja. Wszyscy mają wywrotki, jednak rzadko kiedy ktoś robi sobie krzywdę.

A z jaką prędkością jeździcie?
- Przeciętnie 200-220 kilometrów na godzinę. Ale momentami nawet 260-280 km/h.

I mówisz, że ten sport jest bezpieczny?
- Jeśli podczas wyścigów na torze jest około 25 wypadków i tylko jedna osoba ma coś złamane, to nie jest tak źle. Statystycznie to bardzo bezpieczny sport. Niebezpiecznie jest, kiedy na torze wpadają na siebie dwaj zawodnicy.

Ile masz motocykli?
- Jeden torowy i jeden drogowy. Ten torowy nie ma świateł, nie ma kierunkowskazów. Po drodze nie da się nim jeździć. Motocykl torowy musi być specjalnie przygotowany do wyścigów, aby w ogóle można było wystartować. Przed zawodami musi przejść badanie techniczne, podczas którego jest dokładnie sprawdzany.

Jak to się stało, że w ogóle zacząłeś się ścigać?
- Jestem mechanikiem motocyklowym. Pamiętam, kiedyś jeden z klientów przywiózł do warsztatu opony bez bieżników, totalnie gładkie. Zdziwiłem się. Potem zabrał mnie na tor. Trochę pojeździłem. Bardzo mi się spodobało. Szybko kupiłem motocykl sportowy. Pół roku trenowałem i już w kolejnym sezonie wystartowałem. Wcześniej jednak jeździłem w gymkhanie motocyklowej, czyli dyscyplinie, która polega na jeżdżeniu wokół pachołków na czas. To nie takie proste. Na trasie są ustawione różnokolorowe pachołki, które trzeba ominąć z właściwej strony. Właściwie od tego się zaczęło. Mogę się pochwalić, że w tych zawodach zostałem Mistrzem Polski 2014 roku. A już w następnym sezonie startowałem na torze wyścigowym.

To kiedy pierwszy raz w ogóle wsiadłeś na motocykl?
- Najpierw był skuter. Miałem 14 lat. Potem, kiedy miałem 16 lat, zrobiłem prawo jazdy na motocykl A1. To kategoria uprawniająca do jeżdżenia na motocyklu o pojemności 125 ccm sześc. Tym motocyklem jeździłem dwa lata. Jak skończyłem 18 lat, zrobiłem już prawdziwe prawo jazdy motocyklowe. I tak to się zaczęło.

Jak na tę Twoją pasję motocyklową reagują rodzice?
- Niechętnie. Boją się o mnie. Ale zawsze bardzo chciałem jeździć. Na szczęście teraz widzą, że sprawia mi to wielką frajdę, to się z tym pogodzili.

Uprawianie takiego sportu jest kosztowne?
- Nawet bardzo. Na wyścigi trzeba mieć dwa komplety opon na dwa dni. Średnia cena kompletu to 3 tys. zł. Jeden komplet wystarcza na jeden dzień. Nie da się na wyścigu jeździć dwa dni na tych samych oponach. Motocykl się ślizga, rozwija mniejszą prędkość. Właśnie na ostatnich zawodach jechałem na oponach z poprzedniego dnia. Wywróciłem się.

Z jaką prędkością jechałeś?
- To było akurat na najwolniejszym zakręcie, więc miałem zaledwie 60 na liczniku. Miałem też dużo szczęścia, bo po chwili opony odzyskały przyczepność i pojechałem dalej.

A po drodze z jaką prędkością jeździsz?
- Zgodnie z przepisami. Choć słyszałem, że ktoś ze Szczecina, z Wałów Chrobrego do Międzyzdrojów (a to jest około 100 kilometrów) przejechał w 25 minut. Ale ja tak szybko nie jechałem nigdy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto