Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Moto: Duży pies na krótkiej smyczy

MM Trendy
MM Trendy
MM Trendy. #Moto: Duży pies na krótkiej smyczy
MM Trendy. #Moto: Duży pies na krótkiej smyczy Sebastian Wołosz
Big Dog to marka wyjątkowa. Przemieszczające się złoża chromu, mające dawać wolność podróżowania i niczym nieskrępowaną radość z jazdy. Ale ta radość ma swoją cenę.

Tekst: Maciej Weber / Foto: Sebastian Wołosz

Pod koniec lat pięćdziesiątych XX w., motocyklistom ze Stanów Zjednoczonych zaczęło przeszkadzać, że Harleye Davidsony, którymi jeździli, robiły się coraz bardziej popularne. Nie, żeby było w tym coś złego, ale każdy chciał, aby jego sprzęt był wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju.

Ciężkie maszyny zaczęto odchudzać, by zwiększyć osiągi i sprawić, żeby nikt nie mógł pochwalić się posiadaniem identycznego motocykla. Przeróbki sięgały coraz głębiej, aż w końcu odchudzanie zastąpiło ingerowanie w konstrukcje. Wąskie przednie koła, widelce długie jak most brooklyński i małe zbiorniki paliwa, żeby niepotrzebnie nie dociążać maszyny. To tylko niektóre przykłady nieograniczonej inwencji amerykańskich motocyklistów.

Tak, w znacznym skrócie, zaczęła się historia chopperów - symbolu amerykańskiej wolności i braku ograniczeń. Jednak trzeba wspomnieć o tym, że Ameryka to miejsce straszliwie zaraźliwe i ogromna ilość wywodzących się z niej pomysłów z zaskakującą łatwością przedostaje się do wielu miejsc na całym globie.

W przypadku motocykli taką rolę spełnił film „Easy Rider” Dennisa Hoppera. Pokazał ludziom na całym świecie, co to znaczy być nieskrępowanym i nieograniczonym codziennością. Pokazał również maszyny, w których rozkochał się cały świat - choppery.

Przede wszystkim styl

Big Dogi to jeżdżące złoża chromu, mające dawać wolność podróżowania i niczym nieskrępowaną radość z jazdy. Jednak ta radość ma swoją cenę.

Pan Arek, który na co dzień pracuje z tymi maszynami opowiada: - Model, który tu mamy z 2008 roku, kosztuje 75 tysięcy zł, ale nowsze egzemplarze to koszt grubo ponad 100 tysięcy zł.

Cena to z pewnością niemała, więc należałoby się spodziewać, że motocykl za takie pieniądze wręcz zaleje właściciela luksusem i udogodnieniami, ale w przypadku Big Doga płaci się przede wszystkim za styl, bo o wyposażeniu ciężko coś wspomnieć. Każdy z motocykli, które opuszczają warsztat pana Arka, to indywidualne i niepowtarzalne dzieło sztuki. Czego można oczekiwać po maszynie za taką fortunę?

- Obitego tyłka - bez ogródek odpowiada pan Arek. - Nie jest to zbyt wygodny motocykl. To bardziej show bike - motocykl pokazowy, taka bulwarówka niż maszyna do podróżowania, chociaż widujemy na świecie i w Europie ludzi jeżdżących takimi maszynami i to bardzo daleko, ale to muszą być prawdziwi twardziele. Z takim wyglądem na pewno przyciągają wzrok bardziej niż sprzedawca ubrań na plaży nudystów.

Bryki nie z fabryki

Tych motocykli nie sposób nie zauważyć na drodze. Wyróżniają się na tle pozostałych jednośladów. - Zawsze przerabiamy zawieszenia, inne zbiorniki, inne błotniki, bo to co proponują Amerykanie, nie zawsze nam się tutaj w Europie podoba - kontynuuje pan Arek.

Jazda taką maszyną w kraju, w którym dobre drogi wciąż są w sferze rozwoju musi być uciążliwe, ale jak podkreśla pan Arek - możliwa! To tak, jak posiadanie w Polsce ferrari. Niby się nie da, ale jednak są ludzie, którzy nimi jeżdżą. Ktoś mógłby powiedzieć, że w tym kraju nie da rady sprzedawać takich maszyn na szerszą skalę i będzie miał rację.

- Większość maszyn sprzedajemy za granicę: Słowacja, Austria, Włochy, ale do Polski też sprzedaliśmy kilka i jeżdżą - mówi pan Arek.

Przerabianie motocykli w stopniu takim, jak u pana Arka, wymaga nie lada umiejętności, a tych nie zdobywa się ot tak.

- Moja przygoda z motocyklami zaczęła się w 1980 roku od Junaka - mówi. - To nie lokalny patriotyzm, bo przecież Junaki powstawały w Szczecinie, ale po prostu wtedy tylko one były dostępne. Pierwszy w ogóle nie wyjechał z garażu. A później się zaczęło...

Każdy motocykl ulega u pana Arka większym lub mniejszym zmianom. - To, co daje fabryka - opowiada - to jest taka kostka bulionowa, na której się dopiero zupę gotuje i każdy szanujący się motocyklista chce mieć coś indywidualnego: malowanie, jakiś gadżecik, jakaś sakwa inna niż wszyscy i tak to się zaczyna: od lusterka, od dekielka, a kończy się na budowaniu motocykla od podstaw.

Po co to wszystko

Co właściwie skłania ludzi do jazdy takimi motocyklami, to pytanie, na które zapalonym fanom czterech kółek trudno znaleźć satysfakcjonującą odpowiedź.

Brak karoserii chroniącej w czasie wypadku, brak stabilności, bo w końcu dwa kółka, to nie to samo co cztery, nie wspominając juz o jakichkolwiek oznakach komfortu podróżowania sprawiają, że wiele osób z dużą dozą nieufności spogląda na takich ludzi jak pan Arek.

- Nie każdego musi to kręcić - odpowiada - jedni zbierają znaczki i mogą je sobie co najwyżej polizać, a inni wsiadają na motor i jeżdżą. Mamy w Szczecinie klub motocyklowy, jest nas sporo, więc się zbieramy i jeździmy, spędzamy miło czas, bo chyba w końcu na tym to polega, żeby odpocząć i uciec od tych trosk życia codziennego.

Dane techniczne:

Silnik: 2 litrowy
2 cylindry w układzie V
Tylne koło: 300 cali


Zobacz, gdzie znajdziesz nasz bezpłatny magazyn »


[Czytaj również on-line:

MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »](http://www.mmszczecin.pl/trendy)


od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto