Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Kultura: Powrót królowej twista

MM Trendy
MM Trendy
Premiera książki zaplanowana jest na 21 listopada w Szczecińskiej Agencji Artystycznej
Premiera książki zaplanowana jest na 21 listopada w Szczecińskiej Agencji Artystycznej Michał Stefaniak / Archiwum
Irena Jarocka, Halina Kunicka, Czesław Niemen, Katarzyna Gaertner, Janusz Kondratowicz, Tomasz Raczek, Karin Stanek - to tylko kilka nazwisk ważnych postaci polskiej kultury, których wspomnienia na temat Heleny Majdaniec znajdą się w najnowszej książce Rafała Podrazy - szczecińskiego dziennikarza, pisarza i publicysty.

Tekst: Maciej Pieczyński / Foto: Michał Stefaniec / Archiwum

W książce „Helena Majdaniec. Jutro będzie dobry dzień” piosenkarkę wspominają koleżanki i koledzy z branży muzycznej, rodzina, przyjaciółki ze szkoły i wierni fani. A dzięki zapisowi dwugodzinnej rozmowy, nagranej dzień przed jej niespodziewaną śmiercią, w książce przemówi sama „królowa twista”! - Helena Majdaniec zasługuje na książkę - mówi Rafał Podraza. - Dziwię się, że jedenaście lat po jej śmierci jestem pierwszym, który literacko zainteresował się jej dorobkiem. Moim zdaniem to prawdziwa ambasadorka Szczecina. Zanim na polskiej scenie pojawił się zespół Hey, to ona - obok Filipinek - była najjaśniejszą gwiazdą polskiej piosenki pochodzącą z tego miasta.

W modzie i w piosence

Zadebiutowała w klubie studenckim „Pinokio”, potem weszła do „Złotej dziesiątki” Festiwalu Młodych Talentów. W 1963 roku nagrała płytę i jako pierwsza piosenkarka zza żelaznej kurtyny wystąpiła w paryskiej „Olympii”. Związana z zespołami Czerwono-Czarni i Niebiesko-Czarni, w latach sześćdziesiątych wyznaczała trendy w polskiej piosence i... modzie. Jako pierwsza występowała na scenie w mini i tapirowała włosy. - Szybko została numerem jeden - dodaje Rafał Podraza.

Książka ukaże się pod koniec listopada. Jednak już teraz autor zdradza nam kilka zawartych w niej ciekawostek. - Jedną z osób, które wspominają Helenę Majdaniec, jest Anja Orthodox, piosenkarka rockowa, wokalistka zespołu „Closterkeller”. Panie spotkały się w Krakowie,

przy okazji kręcenia kolejnych odcinków programu Ewy Drzyzgi, dzień przed niespodziewaną śmiercią „królowej twista”. Zjadły razem śniadanie. Anja nie mogła uwierzyć, że siedzi przy jednym stoliku z legendą polskiego rocka, której piosenki jej mama nuciła w młodości. Natychmiast po rozmowie wysłała mamie smsa: „jadłam śniadanie z Heleną Majdaniec!” - mówi Rafał Podraza. - Wielkim szokiem był dla Orthodox fakt, że dzień później dostała od mamy smsa zwrotnego: „Helena Majdaniec nie żyje”…

Na koncertach latały marynarki

Helena Majdaniec w muzyce była perfekcjonistką. - Nie tolerowała półśrodków - zdradza dalej autor. - Często się to na niej mściło. Koledzy z zespołu, którym bez pardonu potrafiła zwrócić uwagę na błędy w aranżacjach swoich piosenek (Helena Majdaniec ukończyła średnią szkołę muzyczną w klasie fortepianu), po złości potrafili czasem zagrać jej piosenkę w innej tonacji, albo w ogóle zmienić tempo utworu. Ewentualnie, kiedy występowała, robili za jej plecami, ku uciesze publiczności, głupie miny.

Jak podkreślają ci, którym dane było znać Helenę, piosenkarka miała osobowość i… charakterek. - Mówi się, że uważała się za kogoś lepszego, a nie wszystkim to się podobało. Ale z drugiej strony - tutaj Podraza próbuję bronić Majdaniec - tak została wychowana. Od zawsze była oczkiem w głowie ojca, który od początku widział w niej wielką artystkę. Dlatego też młoda Helena nie musiała w domu sprzątać, prać czy gotować. Uwielbiała publiczność, choć nie powiem, uwielbienie to było obustronne. Na jej koncertach dosłownie, jak opowiadała mi Katarzyna Gaertner, latały marynarki. A młodzi ludzie, mimo zakazów, tańczyli w rytm jej piosenek. Od zawsze chciała grać rock’n’rolla. Nie widziała się utworach sentymentalnych. Kochała rytm.

Marynarz z płytami Presleya

Była niewątpliwą pięknością. Miała z tego powodu wielu adoratorów. Jeden z nich - marynarz - regularnie z Zachodu przywoził jej płyty Presleya, Dalidy, Connie Francis, Sedaki i innych gwiazd światowej muzyki lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Czerpała z tych piosenek pełnymi garściami. Ale nie tylko portowy charakter miasta, okno na świat Zachodu, inspirował - zdaniem Podrazy - Helenę Majdaniec. Także przyroda i ludzie. Uwielbiała spacery po deptaku na dzisiejszej alei Wojska Polskiego, w Parku Kasprowicza. Kochała

występy na scenie amfiteatru, który dziś nosi jej imię. Wprost przepadała za rozmowami z przypadkowo napotkanymi ludźmi.

Do Szczecina na stare lata

Niestety w momencie, kiedy jej piosenki non stop były emitowane w radiu, wygrywały plebiscyty publiczności, gazety były pełne jej zdjęć, a sale koncertowe przepełnione, piosenkarka postanowiła wyjechać do Francji. - Marzyła o światowej karierze - mówi Podraza. - Nie zdobyła tam jednak takiej popularności, jak w Polsce, ale faktycznie przez trzydzieści pięć lat była królową snobistycznych paryskich kabaretów „Rasputin” i „Carewicz”, a na jej recitale tłumnie schodziły się gwiazdy takie jak: Callas, Bardot, Hudson, Onnasis, Garland. Była cenioną piosenkarką, która - jak sama podkreślała w wywiadach - cały czas utrzymywała się ze śpiewania. Z powodzeniem koncertowała w Szwajcarii, Szwecji, Niemczech, Kuwejcie, wielokrotnie w USA i Kanadzie.

W latach dziewięćdziesiątych coraz częściej odwiedzała Polskę. Zawsze w wywiadach podkreślała, że jej miejscem na ziemi jest ukochany Szczecin, że tutaj chce na starość powrócić. - Bardzo pilnowałem, by książka nie była laurką - mówi Rafał Podraza. - Nie pomijam więc niewygodnych wątków z życiorysu Heleny…

Helena Majdaniec. Jedna z wielkich gwiazd polskiego big-beatu. Stawiana w jednym rzędzie z Adą Rusowicz, Kasią Sobczyk i Karin Stanek. Mająca na koncie takie przeboje, jak: „Rudy rydz”, „Zakochani są wśród nas”, „Jutro będzie dobry dzień” czy „Czarny Alibaba”. Pierwsza wykonawczyni legendarnych „Tańczących Eurydyk”. Jaka była? Dlaczego w momencie największej popularności wyjechała do Francji? O tym wszystkim można dowiedzieć się z najnowszej książki Rafała Podrazy „Helena Majdaniec. Jutro będzie dobry dzień”. Premiera książki zaplanowana jest na 21 listopada w Szczecińskiej Agencji Artystycznej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto