Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ludzie! Wampir w ludzkiej skórze ożywa nocą, bo słońce źle na niego wpływa (zdjęcia)

Ewa Bochenko
Mateusz Połuszańczyk to poeta. Tworzy nocą
Mateusz Połuszańczyk to poeta. Tworzy nocą Archiwum prywatne
Tytuł jego tomiku zrodził się nie bez powodu. Swoje wiersze młody poeta tworzy w nocy. Mówi, że promienie słoneczne źle na niego wpływają. I, że jest trochę jak wampir. Z tym, że on zasadniczo różni się od tych tradycyjnych. Nie pije krwi

„Już od pierwszych stron „Fraz Księżyca” Mateusz
Połuszańczyk zaskakuje poetycką dojrzałością, dbałością
o formę i wyjątkową atmosferą swoich wierszy. Zachwycający
jest ten nieco starodawny rys, z wyraźną rolą
przerzutni jako elementu organizującego kompozycję
utworu, z rymem, rytmem i swego rodzaju opowieścią
oraz niezwykłym nastrojem rodem z klasycznego wiersza
romantycznego (zresztą jest tu kilka subtelnych nawiązań
do literackich mistrzów epoki czy prądów,
z których czerpał Romantyzm, jak np. sentymentalizm)”

To fragment recenzji Kingi Młynarskiej tomiku Mateusza Połuszańskiego.

- Nie jestem biedronkowym autorem - to zaś komentarz Mateusza Władysława Połuszańczyka na argument niedoszłego wydawcy jego pierwszego tomiku poezji.

Mówił, że mu się nie opłaca finansowanie przedsięwzięcia, bo za mało by zarobił. Druk egzemplarza miał kosztować 7 zł. Jego zdaniem sprzedawać publikację należałoby o 3 zł drożej.

- Stwierdziłem więc, że przecież cenę możemy ustalić na wyższą. On zaś uznał, że książki, które nabywa w popularnym dyskoncie kupuje po 10 zł. I jego zdaniem to jedyna słuszna cena. Nie dogadaliśmy się - tłumaczy Mateusz.

Ale i tak swego dopiął. 26 lipca jego pierwszy tomik „Frazy księżyca” wyszedł z drukarni. Jak twierdzi, jest w nim mnóstwo odwołań do jego życia i osobistych doświadczeń. Otwieram książkę na losowo wybranej stronie.

„Chciałbym wypić strzemiennego
zanim ruszę w smutku głuszę
Nie doszedłem do niczego
ale strzemiennego muszę”
__

To fragment wiersza pod tytułem „Libacja”. Patrzę na mojego bohatera pytającym wzrokiem. Odpowiada tajemniczo, że w swoim życiu przeżył wiele. Nie ciągnie tematu. Po chwili dodaje, że lubi uniwersalną inspirację.

- Często w szkole przy omawianiu poezji nauczyciel pyta co autor miał na myśli. A moim zdaniem chodzi o to, co odbiorca ma na myśli czytając wiersze. Czy do niego trafiają - tłumaczy młody poeta.

Złe doświadczenia

Jego biogram nie powala. Ale śmieje się, że to kwestia czasu. Ma 29 lat. I jest przed maturą. A to wszystko przez to, że, jak twierdzi, źle obrał sobie życiowe drogi. Chciał być ekonomistą. Wyszło jednak tak, że po drugiej klasie technikum ekonomicznego rzucił szkołę. W bardzo przyziemny sposób. Nie stawił się na poprawkę z matematyki. Wiedział już, że finansistą nie zostanie.

Co było potem? Nieszczęśliwa miłość, która odcisnęła głębokie piętno na jego życiu. Pozbierał się jednak, choć trwało to długo. Właśnie kończy liceum dla dorosłych w Białymstoku. Jeszcze nie wie, czy pójdzie na studia.

Mówi, że do niedawna zbierał doświadczenia. Niekoniecznie najlepsze. Trafił nawet kiedyś na policyjny dołek. Na szczęście prze pomyłkę, za co został przeproszony. Ktoś go pomylił, uznano, że był zamieszany w jakąś bójkę.

- Dziś coraz częściej ludzie nie używają argumentu słowa lecz siły - zauważa przytomnie.

Bycie poetą to sport

Próbuję dociec skąd u niego poetycki duch. Mówi, że w dzieciństwie uwielbiał komentować sport. Szczególnie skoki narciarskie. Bardzo to się podobało jego już nieżyjącemu tacie.

- Słuchał jak modeluję głos, jego zdaniem potrafiłem przekazać emocje. Niestety po mutacji mój głos stracił na wartości - śmieje się.

I już bardziej poważnie dodaje, że przestał umieć przekazywać to, co dzieje się np. na boisku. I mówi, że ten tomik to takie trochę realizowanie woli taty. Bo podszedł do poezji na sportowo. Pięć lat ćwiczył po nocach pisanie wierszy. Codziennie a właściwie co noc, pisał po pięć wierszy po cztery strofy. Żadne nie trafiały do kosza. Wszystkie do szuflady. Do niektórych wracał, poprawiał je. Chciał dojść do perfekcji.

- To czy mi się udało, muszą ocenić odbiorcy - mówi.

Bywało i tak, że jego twórczość wypływała przypadkiem. Na przykład wiersz „Czas” to słowa, które wyrecytował na jakiejś imprezie. Zupełnie jak raper na freestyle’u. Wrócił do domu i zapisał jej na kartce. To zresztą jeden z niewielu wierszy, które zna na pamięć. Zapytany o to dlaczego pisze po zmierzchu odpowiada bez zastanowienia, że jest człowiekiem nocy.

Wampir w ludzkiej skórze

- Promienie słoneczne źle na mnie działają. Odżywam nocą. Stąd zresztą tytuł tomiku - mówi Mateusz.

Od razu przychodzi mi na myśl skojarzenie z popularną sagą o wampirach pt. „Zmierzch”. Śmieje się, że trochę się z bohaterami utożsamia ale krwi nie pije.

- Taki Hrabia Dracula ze mnie - mówi ze uśmiechem.

Dodaje, że nawet czytał pierwszą część sagi. Porzucił ją jednak nie dlatego, że to raczej literatura dla kobiet, ale przez to, że wywoływała u niego zbyt wiele emocji. Jest bardzo wrażliwy.

Dlatego też na co dzień zajmuje się czym innym. Jest dziennikarzem sportowym. Publikuje na łamach gazet i sportowych portali internetowych. Nie może komentować sportu, więc chociaż o nim pisze. Mało tego. Po pracy wciąż zajmuje się poezją. Ma też w zanadrzu poemat i książkę. Ale nie chce zdradzać kiedy ta twórczość ujrzy światło dzienne.

Mówi tylko, że samych wierszy ma tyle, że starczy na co najmniej jeszcze jeden tomik. Na razie nie myśli o ich publikowaniu. Skupił się na pierwszym. Chce sprawdzić jak zostanie przyjęty. Choć jak przyznaje, do tej pory otrzymuje same pozytywne komentarze.

- „Panie kolego, ostatnimi czasy na rynkowym odpuście przechadzając się wśród straganów chłamu i fetoru taniego plastiku, rzucając w myślach inwektywy wszelkiej treści. Które znam i słyszałem natknąłem się na niepozorne stoisko. Pomyślałem, w końcu książki. Coś co zawsze ma jakąś wymierną bardziej lub mniej wartość na intelekt. Na starym spłowiałym łóżku polowym pośród pozycji Mistrza Bułhakowa czy Solaris Lema zaskoczony ujrzałem książkę okraszoną znaną mi personą prócz Władysława co mnie zmyliło. Wrodzoną ciekawością zacząłem przeglądać sieć pajęczą internetem zwaną. Cóż mi zostało innego jak złożyć gratulację wszelakie. Panie Grafomanie”. To jeden z najlepszych komentarzy jakie otrzymałem w ostatnim czasie - mówi Mateusz.

Dodaje, że w październiku w sokólskiej Bibliotece Publicznej będzie miał swój wieczór autorski. Będzie można na nim nie tylko posłuchać jego wierszy, ale również zaopatrzyć się w tomik.

Wybory samorządowe 2018: Twój głos się liczy!

[/sc]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto