Prokurator zażądała dla Daniela Słowikowskiego 25 lat więzienia, dla Tobiasza Maronia - 15 lat.
Choć przewodniczący składu sędziowskiego Waldemar Katzig mówił, że bierze pod uwagę zmianę prawną kwalifikacji czynu na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. I tu prokurator zaprotestowała zastanawiając się, czy to był mord ze szczególnym okrucieństwem? Ostatecznie decyzję ma podjąć sąd.
Wizja lokalna z miejsca zbrodni
Jak zginęła 51-latka? Dramat rozegrał się w nocy z 13 na 14 grudnia 2011 roku w Krupach (gmina Darłowo). Krupy to wieś położona pod Darłowem. Oskarżeni znali 51-latkę. To ich sąsiadka.
- Relacje oskarżonych różnią się w momencie, gdy opisują jak doszło do śmierci kobiety - mówi Ryszard Gąsiorowski, prokurator z Koszalina. - Obaj winą za to obarczają siebie wzajemnie.
Według wyniku sekcji zwłok kobieta zmarła w wyniku utopienia. Miała też złamaną kość ramienia i potłuczoną głowę. Jej ciało odkrył partner ofiary w przydomowej studni. To tam została [ciało odkryto półtora miesiąca później i przez ten czas kobieta była uznana za zaginioną - red.] wrzucona po dramatycznych zdarzeniach, które rozegrały się na terenie jej posesji. Pewne jest, że kobieta była bita i podtapiana, co zeznali oskarżeni w prokuraturze, ale tu też ich wersja wydarzeń się różni, bo wzajemnie umniejszają swoją rolę w tym zdarzeniu. Na koniec - jak przyznali w sądzie - obaj włamali się do domu 51-latki, ale nic tam wartościowego nie znaleźli. Zniszczyli meble i różne inne sprzęty. W trakcie prokurstorsko - policyjnego śledztwa [w marcu 2012 roku - red.] w Krupach zaroiło się od funkcjonariuszy. Szczelnie obstawili oni posesję, gdzie rozegrał się dramat. Następnie policyjną więźniarką byli pojedynczo przywożeni oskarżeni o zbrodnię. Tragicznie zmarłą kobietę imitował manekin. Czynności były wykonywane przez dwa dni z rzędu. Partner życiowy 51-latki był roztrzęsiony, ale nie komentował sprawy. Kilku okolicznych mieszkańców z zaciekawieniem przyglądało się temu, ale nikt nie zgodził się na oficjalną rozmowę z naszym reporterem.
Adwokat Słowikowskiego w mowie końcowej przekonywał sąd, że jego klient nie miał zamiaru zabójstwa i że to nie on zadał ten ostatni cios kołkiem. Mecenas wnioskował o zmianę kwalifikacji czyny na nieumyślne spowodowanie śmierci. Także Słowikowski o to apelował mówiąc, że nie miał zamiaru zabić.
Natomiast adwokat drugiego z oskarżonych mówił, że to Słowikowski zainicjował całe zdarzenie oraz, że to nie jego klient zadał ostatnie uderzenie oraz, że uderzył tylko raz i to w plecy. Zaś sam Maroń akcentował, że bał się swojego kolegi i dlatego nic nie mówił.
Wyrok nie został jeszcze ogłoszony. Ma zapaść w w czwartek - 28 listopada.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?