ŁUKASZ GODZIŃSKI
[email protected]
Wlatach 1952-1989 każdy lokal wyglądał niemal identycznie. Ciemne ściany, lamperia, obowiązkowo bar, kilka miejsc siedzących, sporo stojących i oczywiście dym papierosów. Każda dzielnica miała swoje „miejscówki”. Jedne cieszyły się dobrą opinią, inne owiane były złą sławą.
Wszystkie jednak łączyło to samo: były niesamowicie popularne. Krótka komenda: widzimy się tam, gdzie zawsze – i było jasne, że spotkamy tam liczne grono swoich znajomych.
30 minut na zamówienie
Przegląd prlowskich lokali zaczynamy od dawnej ulicy Rewolucji Październikowej na Niebuszewie. To tutaj mieściła się lokalna „mordownia” – Turczynka. Drewniana, pomalowana na zielono, wyglądem przypominająca zwykłą budę knajpa, do środka której wchodziło się po szerokich schodach. Był także spory, otoczony balustradą taras. Niektórzy zapewne pamiętają, że na zamówienie czekało się nawet 30 minut. I to także wtedy, gdy w lokalu nie było tłumu.
Przy ulicy Boguchwały/Asnyka było „Zacisze”. W swoim czasie jeden z najpopularniejszych lokali, cieszący się ponurą sławą. Do środka wchodziło się przez drewniane, oszklone i niesamowicie skrzypiące drzwi. Naprzeciwko wejścia był bar i bufet. Zaraz po prawej stało kilka czteroosobowych, pokrytych ceratą stolików na metalowych nogach. Na oknach brązowe od dymu papierosowego firany.
W lewej części kolejne stoliki, w rogu stary wieszak na ubrania i toalety. Warto również wspomnieć o podłodze wykonanej z szarego lastryko. Mrok rozświetlały, pozbawione osłon, gołe żarówki. Menu?Oranżada, piwo no i oczywiście „seta”. Ponadto śledź w oleju, jaja w majonezie i inne różnego typu zakąski.
Okolice lokalu lubiła patrolować milicja. Pobicia i drobne kradzieże były w tej okolicy na porządku dziennym.
Dziś w tym miejscu jest niezwykle popularny bar mleczny, który także nazywa się „Zacisze”.
Nikt nie zająłby ich stolika
Zaglądamy do „Sorrento”, legendarnego lokalu przy ul. Mickiewicza/ Wojska Polskiego. To tam codziennie spotykali się „chłopcy z Sorrento”. Było ich sześciu, a ich imiona znał każdy. Młodzi, przystojni, zawsze eleganccy. Obiekty westchnień tysięcy dziewczyn. Tworzyli grupę przyjaciół, których łączyły wspólne zainteresowania, podwórko, muzyka. Mieli taką renomę, że w kawiarni to ich obsługiwano jako pierwszych. Podobno nawet, gdyby któregoś dnia nie przyszli do „Sorrento”, nikt nie zająłby ich stolika.
W „Sorrento” spotykała się między innymi młodzież z Pogodna i Śródmieścia. Regularnie dochodziło tam do bójek i zadym. Sorrenciaki, Rekiny, Czerwone Koszule, Samuraje – wtedy niemal każda dzielnica miała swoich „obrońców”.
Przenosimy się na plac Lotników. Uznaną markę miał tutaj „Cafe Club”, późniejszy „Balaton”. Specjalnością tego miejsca była zupa gulaszowa, którą podawano w tzw. szubieniczkach. Były to stojaki, na których wisiał garnuszek z zupą, a pod spodem paliła się świeczka. Dzięki temu zamówione danie pozostawało wciąż ciepłe.
W środku lokalu, centralnie umieszczona była mała fontanna. Po prawej był bar z popularną „setą i galaretą”, po lewej orkiestra na żywo. Występy rozpoczynały się o godz. 17. „Cafe Club” był lokalem przyzwoitym. Przed wejściem stał portier, który decydował czy wejdziemy do lokalu, czy nie. Oczywiście wstęp można było „negocjować”.
Piwo w glinianym kuflu Przy ulicy Bohaterów Getta Warszawskiego była „Szczecinianka”. Na początku była to kawiarnia, w późniejszych latach przekształciła się w typową pijalnię piwa. Charakterystycznym elementem były gliniane kufle, w których podawano trunek.
Stoczniowcy oraz przypływający do Szczecina marynarze, przeważnie wybierali knajpy znajdujące się w okolicach portu: „Kapitańska”, „Bałtycka”. Motorówki transportujące marynarzy na ląd cumowały przy Wałach Chrobrego, ale też dopływały do Mostu Długiego.
Popularnym miejscem była też „Artystyczna” przy Alei Piastów. Tutaj w godzinach wieczornych odbywały się wieczorki taneczne.
– Bardzo często bywało tak, że w dniu wypłaty przepijało się pieniądze, po czym do domu trzeba było wracać z pustym portfelem – mówi nam jeden z bywalców.
Pokusa w Kaskadzie
Przenosimy się na ul. Niepodległości. Pod numerem 30. mieściła się restauracja Bajka. Nazwę tę lokal zyskał w latach 50. Był bardzo popularny, a bywanie tam było w „dobrym tonie”. Miejsce często odwiedzali goszczący w Szczecinie turyści oraz marynarze. Tańce i zabawy trwały do późnych godzin nocnych. Charakterystycznym elementem był podświetlany parkiet. Mówiono, że w Bajce była „podłoga z luster”, a jako, że tańczyły tam także panie, łatwo można się domyślić o co chodziło.
Będąc na Niepodległości nie można nie wspomnieć o Kaskadzie. Było to miejsce w europejskim stylu. Tu odbywały się bale, koncerty i wesela. Gościły tu również gwiazdy światowych estrad. W Kaskadzie wszystko było najlepsze, najwspanialsze, ale i najdroższe. Najbardziej ekskluzywną salą była, mieszcząca się na parterze, Kapitańska. Obowiązkowym strojem były marynarki, krawaty i eleganckie suknie wieczorowe. Nad Kapitańską było Rondo, jeszcze wyżej Słowiańska, a na samej górze Pokusa.
Klub nocny pod restauracją
W okolicach Bramy Portowej, przy popularnym wtedy „grzybku” była restauracja „Europa”. Przez całą długość sali ciągnęła się ściana okien. Dzięki temu wnętrze było jasne i przestronne. Podłoga wyłożona czerwoną wykładziną. Eleganckie stoliki pokryte białymi obrusami. W rogach mieściły się loże.
Na końcu sali był bufet-bar, do którego dostęp mieli tylko kelnerzy i obsługa. Na środku było podwyższenie. Służyło jako scena, na której wieczorami odbywały się występy kabaretowe, piosenki, a także striptiz. Z karty menu klienci mogli wybrać wiele przekąsek i smacznych dań.
Lokal był czynny do późnych godzin wieczornych. Ci spragnieni większych emocji mogli zejść na dół. Pod restauracją działał klub nocny.
Kolejnym dobrym i prestiżowym miejscem była restauracja „Continental” przy ulicy 3. Maja. Wnętrze było eleganckie i zadbane. Podłogi drewniane, przykryte dywanami, na stołach śnieżnobiałe obrusy. Kelnerzy obsługiwali obowiązkowo w białych rękawiczkach, a gorące jeszcze dania serwowane były z platerów prosto na podgrzane talerze. Miejsce przetrwało do dziś.
Legendarne lokale w PRL-owskim Szczecinie. Niektóre istnieją do dziś:
Artystyczna – al. Piastów
Bajka – ul. Niepodległości
Bosmańska – ul. Energetyków
Cafe Club – Balaton – pl. Lotników
Turczynka – ul. Niemierzyńska, dawniej
Rewolucji Październikowej
Sorrento – ul. Mickiewicza/Wojska Polskiego
Kameralna/Ryska – pl. Kościuszki
Europa – ul. Niepodległości, restauracja
Paloma – ul. Obrońców Stalingradu. We wspomnieniach starszego pokolenia żyje legenda: gdy spłonęła Kaskada to tutejsze „panienki” stoczyły w parku przy ul. Św. Wojciecha bitwę z „panienkami” z Palomy.
13 Muz – pl. Żołnierza Polskiego. Dawniej był to lokal, gdzie spotykała się kulturalna „śmietanka” miasta. Często bywali tu dziennikarze, aktorzy. Istnieje do dziś.
Wiarus – ul. Krzywoustego. Istnieje do dziś.
Moulin Rouge – ul. Śląska/Obrońców Stalingradu \
Piastowska – ul. Śląska
Szczecinianka – ul. Bohaterów Getta Warszawskiego
U Wyszaka – ul. Mściwoja, Stare Miasto. Istnieje do dziś.
Jubilatka – ul. Jagiellońska
Jagódka – ul. Piłsudskiego, na przeciw Żeglarskiej
Turystyczna – ul. Lipowa
Jachtowa – ul. Lipowa
Posejdon – ul. Malczewskiego/Parkowa
Syrena – ul. Strzałowska
U Wiktora – nad J. GłębokimTeatralna – ul. Parkowa
Maskotka – al. Wojska Polskiego
Żeglarska – ul. Piłsudskiego, dawniej Mariana Buczka
Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?