Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno: sześciolatki nie muszą iść do szkoły. Rok eksperymentu i... po reformie

Paweł Brzeźniak
Mama 5-letniego Michała ma wątpliwości, czy za rok posłać dziecko do 1 klasy.
Mama 5-letniego Michała ma wątpliwości, czy za rok posłać dziecko do 1 klasy. Dawid Stube/Fotostube
Od nowego roku szkolnego zniesiony zostanie obowiązek szkolny dla 6-latków. To jednak tylko część zmian. Co o tym wszystkim myślą rodzice, nauczyciele oraz dyrektorzy naszych szkół?

Gniezno: sześciolatki nie muszą iść do szkoły. Rok eksperymentu i... po reformie

Trudno nawet doliczyć się, która to już rewolucja w polskiej oświacie. Zawsze mówi się, że ma ona wyjść na dobre uczniom, rodzicom i nauczycielom. Niestety, często bywa tak, że fantastyczne pomysły giną gdzieś w odmętach biurokracji lub braku środków.

Słynna reforma dotycząca posłania 6-latków do szkół została wprowadzona za rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przez Polskę przetoczyła się gorąca dyskusja na temat sensu wprowadzania kolejnych zmian. Po przeciwnej stronie barykady stanęło małżeństwo Elbanowskich, którzy zainicjowali fundację
„Ratuj maluchy”. Inicjatywę wspierała największa wówczas partia opozycyjna, czyli Prawo i Sprawiedliwość. Nie zmieniło to jednak faktu, że zmiany zostały przyjęte przez parlament.

Przy tego typu zmianach politycy często mówią, że oni wiedzą lepiej, a konsultacje z rodzicami to często zwykłe pozory. W związku ze zmianami, które nas czekają, chcemy lepiej poznać opinie rodziców, którzy muszą zdecydować o przyszłości swojego dziecka. A wybór nie jest łatwy, bo argumentów za i przeciw posłaniem 6-latków do szkół jest całe mnóstwo.

Katarzyna Stawniak-Czerwińska z Gniezna jest mamą 5-letniego Michała. Już wkrótce wraz z mężem będzie musiała podjąć trudną decyzję. Co zrobi? - Porównuję dzieci, które jako 6-latki poszły do szkoły i osobiście jestem za tym, aby swojemu dziecku podarować jeszcze rok dzieciństwa. Z tego, co słyszałam, to już w pierwszej klasie od dzieci wymaga się, aby umiały czytać, a w przedszkolach jest to sprawa nadprogramowa - mówi K. Stawniak-Czerwińska. - W związku z tym, część dzieci 6-letnich może sobie po prostu nie radzić. Niektóre nauczycielki zamiast zachęcić najmłodszych uczniów do nauki np. poprzez zabawę, wystawiają „jedynki” i takie dzieci z płaczem wracają do domu - dodaje nasza rozmówczyni, która podkreśla, że jej rodzina nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji. - Aktualnie 6-letnie dzieci dopiero uczą czytać się w szkole. W przedszkolu mają zajęcia „zabawowe” związane z działalnością społeczną - twierdzi Jarosław Kusz, wicedyrektor Zespołu Szkolno-Gimnazjalnego w Szczytnikach Duchownych, które obejmuje również przedszkole. - To może rodzić obawy, że niektóre dzieci mają za wysoko podniesioną poprzeczkę. Są dzieci, które potrafią dobrze czytać w wieku 5 lat, a innym idzie to znacznie gorzej. W tym pierwszym przypadku często jest tak, że to rodzice poświęcają dużo czasu na czytanie w domu - dodaje.

Mimo pewnych wątpliwości, Katarzyna Stawniak-Czerwińska poczeka z ostateczną decyzją na zebranie w przedszkolu. - Mam nadzieję, że odbędzie się ono właśnie w tej sprawie. Wówczas, będziemy mogli dowiedzieć się czegoś więcej, samo spotkanie będzie mogło przybrać formę konsultacji - podkreśla. Pani Katarzyna jest zatem jedną z osób, która cieszy się z decyzji rządu o cofnięciu poprzedniej reformy. - 6-letnie dziecko mojej koleżanki ze studiów poszło do pierwszej klasy i w tej chwili sobie nie radzi. Mówi, że gdyby drugi raz mogła decydować, to postąpiłaby inaczej. Wolę sama przez ten rok nauczyć mojego syna literek, żeby miał jakieś wprowadzenie do nauki w szkole podstawowej. Z drugiej strony chciałabym, żeby przedszkole, do którego chodzi mój syn, „podciągnęło” dzieci z czytania. Bo kiedy rodzice mają na to znaleźć czas? W wakacje? - pyta retorycznie pani Katarzyna.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Kingę Schröder, która pracuje w jednym z prywatnych gnieźnieńskich przedszkoli. - Z jednej strony to jest dobre, że rodzice mają wybór, niepotrzebny był tylko cały ten zamęt, zamieszanie, które było do tej pory. Nie wszystkie 6-latki są gotowe na pójście do szkoły i dodatkowy rok w „zerówce” dużo im daje. Myślę, że rodzice sami najlepiej znają swoje dziecko - zaznacza. - Jeśli są świadomi jak ich dziecko pracuje na zajęciach, jak się zachowuje w grupie, to podejmą dobrą decyzję. Mogą także konsultować się z nauczycielem, a jeśli mają wątpliwości, to jest także poradnia psychologiczno-pedagogiczna, która opiniuje dzieci - mówi przedszkolanka.

Odmienne zdanie w stosunku do Katarzyny Stawniak-Czerwińskiej ma Małgorzata Wabińska, mama Zuzi, która była jednym z 6-letnich „pierwszaków”. - Ja akurat należę do grona tych zadowolonych rodziców. Moje dziecko rozwija się bardzo dobrze i nie wyobrażam sobie, żeby zamiast w pierwszej klasie, było teraz w „zerówce”. To wszystko zależy od przygotowania emocjonalnego dziecka oraz przygotowania placówki szkolnej do nauki 6-latków - twierdzi M. Wabińska. - Moja córka bardzo łatwo nawiązuje relacje i adaptuje się w nowym otoczeniu, więc była nawet zadowolona, że idzie już do szkoły. Jest też bardzo bystra i nauka przychodzi jej z łatwością - przyznaje.
Niektórzy twierdzą, że taka decyzja to zabieranie dzieciństwa małym dzieciom. Czy Małgorzata Wabińska zgadza się z tym poglądem? - To wszystko zależy od podejścia nauczyciela. Jeżeli pedagog prowadzi zajęcia w taki sposób, ze dzieci uczą się przez zabawę (a nie „pod przymusem”) wówczas dobrze się czują i chyba nie można powiedzieć, ze odbiera im się w ten sposób dzieciństwo - dodaje.

Jednoznacznej opinii na temat wprowadzonych zmian nie wyrobił sobie Maciej Maciejewski, radny Rady Miasta Gniezna, z wykształcenia nauczyciel. - W szkole podstawowej uczy moja córka i ma pierwszą klasę z 6-latkami. Tak naprawdę, zdania są podzielone. Co prawda, rodzice mogą zadecydować, aby dzieci 6-letnie powtórzyły 1 klasę. Czy to dobre? Nie wiem. W Polsce jest jeden, wielki, podstawowy problem. Żadna reforma szkolnictwa nie została poprowadzona od początku do końca. Robiono „dziesięciolatkę” - nie ukończono, wprowadzono gimnazja - teraz mówi się o ich likwidacji. Na szczęście, teraz tę kwestię zaprzestano. Na rok wprowadzono reformę z 6-latkami, teraz się ją kasuje - przyznaje rozczarowany M. Maciejewski.

Radny nie ma jednak wątpliwości, że decyzja o posłaniu 6-latka do szkoły nie może być narzucana odgórnie przez państwo. - To powinna być indywidualna decyzja każdego rodzica. W moim przypadku było tak, że poszedłem do szkoły w wieku 6 lat, o czym zadecydowali moi rodzice, nikt inny. Są takie kraje, jak Japonia, gdzie do szkoły idzie się w wieku 5 lat - dodaje.

Według posła Zbigniewa Dolaty z Prawa i Sprawiedliwości (który z wykształcenia jest nauczycielem) samorządy sobie poradzą w zapewnieniu miejsc w przedszkolach. - Odroczonych było 90 000 dzieci sześcioletnich, czyli te dzieci teraz pójdą do szkoły. W związku z tym nie będzie to duży problem dla samorządów i miejsc w przedszkolach nie zabraknie. Poza tym przedszkoli powstaje coraz więcej - twierdzi parlamentarzysta.

Jak informuje Ministerstwo Edukacji Narodowej, najważniejsze zmiany dotyczą: obowiązku szkolnego od siódmego roku życia, prawa do rozpoczęcia edukacji szkolnej od szóstego roku życia, obowiązku przedszkolnego dla dziecka 6-letniego, prawa dziecka w wieku od 3 do 5 roku życia do korzystania z wychowania przedszkolnego. Od 1 września 2016 r. obowiązkiem przedszkolnym będą objęte dzieci 6-letnie. - Natomiast wszystkie dzieci 4- i 5-letnie mają mieć zapewnione miejsce realizacji wychowania przedszkolnego, a od 1 września 2017 r., także dzieci 3-letnie. Dzieci urodzone w 2009 r., które są już w szkole w roku szkolnym 2015/2016, będą mogły na wniosek rodziców - kontynuować naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej w roku szkolnym 2016/2017 - czytamy na stronie MEN. - Rodzic musi złożyć stosowny wniosek do dyrektora szkoły do 31 marca 2016 r. Dziecko nie będzie podlegało klasyfikacji rocznej, a tym samym promowaniu do klasy drugiej; jeżeli rodzice zdecydują, że ich dziecko będzie kontynuować naukę w klasie pierwszej w szkole, do której uczęszcza, wobec tego dziecka nie będzie przeprowadzane postępowanie rekrutacyjne. Dzieci urodzone w I połowie 2008 r., które w roku szkolnym 2015/2016 chodzą do klasy II szkoły podstawowej, na wniosek rodziców, złożony do 31 marca 2016 r., będą mogły - w roku szkolnym 2016/2017 kontynuować naukę w klasie II - dodają urzędnicy ministerstwa.

Rodziców często jednak niepokoi fakt, że reforma wprowadzana jest bardzo szybko, nikt nie zna szczegółowych założeń programowych i wprowadza to chaos informacyjny zarówno dla nauczycieli szkół, przedszkoli, jak i samych rodziców. To bardzo utrudnia podjęcie decyzji o tym czy posłać dziecko do szkoły, czy nie.

Dzień po podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji ustawy oświatowej, o jej kształcie opowiedział poseł PiS Zbigniew Dolata. Główną zmianą wprowadzoną przez Sejm jest zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków. - Było to przedmiotem sporów w ostatnich kilku latach. PiS stało na stanowisku, że to rodzice powinni decydować o wieku rozpoczynania realizacji obowiązku szkolnego przez dzieci. Sam obowiązek powinien dotyczyć dzieci siedmioletnich. To wprowadzenie obniżenia wieku szkolnego wprowadzone przez koalicję PO-PSL, należało zmienić. O to walczyli rodzicie przez te ostatnie kilka lat - informuje poseł, dodając. - Rodzice sześciolatków naturalnie mogą podjąć decyzję o posłaniu dzieci do szkoły jeśli było to poprzedzone jednorocznym okresem wychowania przedszkolnego. Jeśli dziecko nie chodziło do przedszkola, wtedy wymagana jest opinia Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Daliśmy rodzicom wybór.

Jak informuje poseł, zniesiono także obowiązek wychowania przedszkolnego dla pięciolatków. - Jeśli rodzice pięciolatka zadecydują, że ich dziecko powinno takie wychowanie odbyć, gmina ma zapewnić warunki do realizacji tego prawa, natomiast nie ma już takiego obowiązku - mówił poseł, przechodząc do kolejnej zmiany. - To jest możliwość, co podkreślam, aby rodzice dzieci sześcioletnich, które poszły do szkoły w tym roku szkolnym, złożyli wniosek aby dziecko mogło powtórnie rozpocząć edukację w pierwszej klasie.To dotyczy przypadków dzieci sześcioletnich, które sobie w szkole podstawowej nie radzą. Tych dzieci nie jest dużo, ale taki wentyl bezpieczeństwa powinien się w systemie oświaty znaleźć.

Poseł nawiązał także do wzmocnienia pozycji kuratora oświaty. Po nowelizacji ustawy, samorząd nie będzie mógł zlikwidować szkoły bez pozytywnej opinii kuratora. Ten zostaje wyposażony w prawo „weta”. W następnym roku szkolnym, co zapowiada poseł, zostanie także zniesiony egzamin dla uczniów kończących szóstą klasę podstawówki. W ocenie Zbigniewa Dolaty ten egzamin jest zbędny ponieważ niepotrzebnie stresuje uczniów, a i tak absolwenci szkół podstawowych muszą kontynuować naukę w gimnazjach

Anna Brodnicka, prezes ZNP w Gnieźnie – "Ten bałagan będzie do opanowania":
- Trudno jednoznacznie ocenić tę zmianę. Poprzednia reforma miała pozytywny skutek w postaci zwiększonej ilości miejsc w przedszkolu dla najmłodszych dzieci. Pierwszy raz w Gnieźnie zdarzyła się taka sytuacja, że w przedszkolach publicznych były wolne miejsca. Niewątpliwie, zmiana wprowadzona przez rząd PiS będzie niosła za sobą bałagan, aczkolwiek jest on do opanowania. Mogą wystąpić sytuacji, że dla nauczycieli wychowania wczesnoszkolnego zabraknie wystarczającej ilości godzin. Zdaję sobie sprawę, że wszystkie szkoły podstawowe starały się stworzyć najlepsze warunki dla dzieci 6-letnich, jednak nie można powiedzieć, że było to eldorado. Owszem, dzieci miały opiekę, ale mam wątpliwości, czy była ona należyta. Są to dzieci bardzo małe, mają swoje potrzeby. Trzeba bardzo wiele zrobić, aby spowodować powiększenie sytuacji dzieci i nauczycieli w szkołach, nie mówiąc już o komforcie.

Jarosław Kusz, wicedyrektor ZSG w Szczytnikach Duchownych jest przekonany, że kolejna zmiana będzie wiązała się z potężnymi nakładami finansowymi. - Przecież w zeszłym roku „wypuszczono” bezpłatne książki dla najmłodszych uczniów, tzw. „elementarz”. Generalnie uważam, że chyba jednak jest to dobra zmiana. W naszej szkole widzę, że tylko niektóre 6-letnie dzieci są emocjonalnie dojrzałe do tego, żeby pójść do pierwszej klasy - mówi J. Kusz. Wicedyrektor zaznacza, że większość rodziców, z którymi rozmawiał, popiera to, że reforma została cofnięta. - Chciałbym jeszcze dodać, że w naszej szkole absolutnie nie ma takich sytuacji, że dziecko 6-letnie jest poniżane, chociażby z tego względu, że nie umie czytać. Trzeba pamiętać, że do 31 marca rodzice mają możliwość złożenia wniosku, w którym poproszą o powtórzenie roku dla swojego dziecka - mówi. Kolejny problem, który może się pojawić, to zbyt małe klasy w związku z tym, że sporo 6-latków pozostanie w przedszkolu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto