Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

26.10.07. ZWYCZAJE - Rogi to ma krowa!

Arek Jakubowski
Dwa czerwone punkty - powiedział Sylwester Mańczak i westchnął ciężko. Na sali zapadła głucha cisza. Dwa czerwone punkty to dwa lata zakazu polowania. Dla myśliwego brzmi jak wyrok.

Dwa czerwone punkty - powiedział Sylwester Mańczak i westchnął ciężko. Na sali zapadła głucha cisza. Dwa czerwone punkty to dwa lata zakazu polowania. Dla myśliwego brzmi jak wyrok.
- A nie mógł zataić, nie powiedzieć, że upolował tego kozła? - pytam Mariana Dzialika, prezesa Koła Łowieckiego Gwizd w Lesznie.
- Jak to? - żachnął się i popatrzył mi w oczy ze świętym oburzeniem. - A dokumentacja w kole? A plan polowań? A rejestr wyjść? A honor? Nie powiedzieć o czymś takim to jakby stracić honor. Trudno człowiek robi błędy, ale trzeba umieć się do nich przyznać i ponieść konsekwencje. Takie jest życie.
Pogoda była pod psem, a sobota, zamiast słońcem, powitała lodowatym deszczem. Kto by pomyślał, że w taki paskudny dzień będzie się komuś chciało wyściubiać nos z domu. Ale parking przed Nadleśnictwem Karczma Borowa zastawiony był autami, a po schodach wiodących do świetlicy co rusz wędrowali panowie dźwigający skrzynki pełne trofeów. Właśnie w nadleśnictwie rozpoczynała się jedna z dwóch corocznych wycen poroży.
- Ładne rogi - stanąłem nieśmiało koło grupki żywo dyskutujących mężczyzn usiłując nawiązać rozmowę. Ale to nie był dobry pomysł. Wąsaty jegomość w zielonej kurtce aż poczerwieniał na twarzy. - Rogi! – ryknął oburzony i wzniósł oczy do nieba w niemym błaganiu o litość. - Panie, rogi to ma krowa. A to jest poroże. Po-ro-że!
- Gdy się rozmawia z nami myśliwymi, trzeba uważać na słowa - tłumaczy półgłosem kolega wąsatego. - Mamy swój język i lubimy się go trzymać. Na przykład mówmy poroże, a nie rogi. I jeszcze jedno. Poroże mają kozły, czyli samce sarny, a nie jelenie. Niech pan o tym pamięta.

Najsłabsze pod lufę

W ten specyficzny język myśliwych wpisuje się też sama wycena poroży. Dokonywana dwa razy w roku: na jesień i wiosnę, nie ma nic wspólnego z szacowaniem wartości dostarczonych trofeów. Komisja, której są one prezentowane, nie zajmuje się ocenianiem, ile które poroże może być warte, ale tym czy zwierzę, do którego poroże należało zostało prawidłowo odstrzelone.
Każdy łowiecki obwód ma coroczny plan odstrzału i swoją politykę hodowlaną. Myśliwi nie mogą strzelać do każdego zwierzęcia, które im się nawinie pod lufę. Odstrzał musi być selektywny, to znaczy, ginąć muszą najsłabsze sztuki w łowisku, tak by pozostały tam tylko najbardziej dorodne i wartościowe okazy, które zapewnią silne i zdrowe potomstwo.
- I właśnie taka wycena poroży ma pokazać, czy w danym obwodzie selekcja była prowadzona prawidłowo - tłumaczy Stefan Napierała, prezes Obwodu Łowieckiego Diana w Poniecu.
A ponieważ na podstawie poroża i żuchwy można ocenić w jakiej kondycji było zwierzę, każdy z obwodów jest zobowiązany dostarczyć na wycenę poroża upolowanych kozłów. A komisja dokładnie je ogląda.
- Zdrowy silny kozioł ma ładne, regularne poroże - objaśnia Marian Dzialik. - Zwierzę, które ma poroże nieregularne przeznaczone jest do odstrzału. Przewrotnie można powiedzieć, że im brzydsze poroże, tym dla myśliwego cenniejsze.

Tylko raz oceniają

Ale może się nim chwalić dopiero po wycenie, która jest swoistą legalizacją trofeum. Każdy myśliwy starannie się do niej przygotowuje preparując swoją zdobycz.
- Najpierw trzeba je długo gotować, potem obrać tkanki miękkie i wykąpać w pehydrolu, to taki środek, którego używają fryzjerzy do wybielania - dokładnie opisuje wąsacz. - Potem wysuszyć i czekać na wycenę.
Każde poroże jest wtedy dokładnie ważone i opisane, a na końcu nawiercone wiertarką. To swoisty podpis, tak, by nikt przypadkiem nie przedstawiał go po raz drugi za rok.
Głównym specjalistą w ocenianiu poroży był w sobotę Sylwester Mańczak z Polskiego Związku Łowieckiego. Rzut oka na parostki i żuchwę (która jest dostarczana w komplecie z porożem) i już wszystko wie o zwierzęciu.
- Po stopniu starcia zębów ocenia się wiek - tłumaczy. - Proszę spojrzeć. Te rowki na zębach to tak zwane rejestry. Ten tutaj egzemplarz w momencie odstrzału miał sześć lat i chociaż poroże ma ładne, bo lewa i prawa tyka to szóstaki, to jednak odstrzał ze względu na wiek był prawidłowy.
Następne poroże i następna ocena. Najpierw waga: 330 gramów. Potem wygląd: lewa tyka to widłak, prawa myłkus.
Poroże składa się z dwóch tyk: prawej i lewej. Na tykach tworzą się odnogi. Powinny być trzy. Jeśli wykształcą się dwie, wówczas myśliwi mówią, ze na końcu tyki jest widlica. A jeśli tyka na końcu jest prosta jak strzelił, mamy do czynienia z szydłem. Jest jeszcze myłkus, co oznacza, że parostek ledwo tylko wyrósł.

Trofeum jak z legendy

- Marzeniem każdego myśliwego jest natomiast upolowanie perukarza - wyjaśnia Marian Dzialik.
Perukarz to kozioł z porożem pokrytym sierścią. O upolowanych perukarzach opowiada się potem przy ogniskach i bigosie. Zresztą o innych nietypowych porożach też snuje się opowieści. W sobotę podczas wyceny narodziła się zapewne następna z nich.
- Niesamowite - tak mówił każdy na widok trofeum, które przywieźli ze sobą myśliwi z Gwizda. To własność Zbigniewa Grześkowiaka.
- Nigdy czegoś takiego nie widziałem - kręci głową Sylwester Mańczak. - Kozioł z jedną tyką, która wyrosła idealnie na środku głowy. Zupełnie jak u jednorożca z legend.
A zaraz potem do wyceny przedstawiono kolejny ciekawy egzemplarz.
- 12 lat - Sylwester Mańczak długo wpatruje się w żuchwę. - Jak on się uchował? - pyta sam siebie półgłosem i tłumaczy: - Bardzo stary kozioł. One w ogóle dożywają 16 lat, a dwunastolatka naprawdę trudno trafić na jakimkolwiek łowisku. To rzadkość.
Nietypowe jest też kolejne poroże. Jedna tyka jest umiejscowiona wyraźnie niżej od drugiej, ale ta zagadka szybko się wyjaśnia.
- Proszę spojrzeć - palec Mańczaka gładzi poszarpaną krawędź kości. - Tutaj kozioł miał pękniętą czaszkę, prawdopodobnie miał jakiś wypadek. Ale nie zginął i kość się zrosła. Nie wiadomo, jak długo z tym żył, ale bardzo dobrze, że został odstrzelony, bo się tyko męczył.

Czerwona kartka

Każdy myśliwy otrzymuje pozwolenie na odstrzał. W pozwoleniu określone są kryteria, jakie musi spełniać zwierzę. Cala sztuka polega na tym, by myśliwy na polowaniu tropiąc kozła rozpoznał, czy ta sztuka odpowiada kryteriom w pozwoleniu. W lesie, gdy emocje biorą górę może zdarzyć się pomyłka.
- Proszę zobaczyć - mężczyzna w zielonym swetrze, którego pytam o prawdopodobieństwo popełnienia błędu bierze jedno z wycenionych już poroży. - Przepisy mówią, że te odnóżki muszą mieć powyżej trzech centymetrów. I teraz niech pan sobie odpowie, czy z odległości 200 metrów łatwo czy trudno to ocenić?
Łatwo nie jest, ale jeśli myśliwy nie jest pewny do czego celuje, musi ze strzału zrezygnować. Jeśli tego nie zrobi, może mieć kłopoty.
- Piękny trzyletni szóstak - ludzie z komisji z podziwem przyglądają się porożu i zgodnie dodają: - Dla myśliwego za ten strzał dwa czerwone punkty.
- To oznacza dwuletni zakaz polowania - wyjaśnia nadleśniczy Aleksander Świgoń.
Taka jest kara za odstrzelenie zdrowego, pełnowartościowego kozła. Surowa, ale sprawiedliwa. Nie wolno pochopnie odbierać życia.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 26.10.07. ZWYCZAJE - Rogi to ma krowa! - Wielkopolskie Nasze Miasto

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto